Zaniedbane pole, wszędzie rośnie rachityczne zboże, w nim sporo chwastów. Aż trudno uwierzyć, iż kilkadziesiąt lat temu była tu tętniąca życiem wieś. W Ostrówkach żyli, pracowali, kochali się, a czasami i nienawidzili zwykli ludzie, tacy jak my. Żyli obok swoi ukraińskich sąsiadów raz bardziej a raz mniej zgodnie. Ale zwykle normalnie, tak jak z sąsiadami.
Zostali wymordowani. 145 mężczyzn, 125 kobiet i 204 dzieci. Często maleńkich dzieci. Wymordowano ich z największym okrucieństwem. dzięki siekier, wideł i maczug. Bez litości. Bez miłosierdzia.
Nie zrobili tego najeźdźcy z obcych krain. Nie zrobili tego Niemcy ani Rosjanie. Zrobili to sąsiedzi. Ukraińcy. Ci sami, których wnuki niechlujnie wysiały zboże porastające dziś bezimienne groby.
W to miejsce siódmego lipca bieżącego roku przyjechał premier RP. Starannie wystylizowany, otoczony gromadką reporterów i PR-owców. Wśród porastającego kości polskich dzieci zboża postawił sklecony z patyków krzyż. Po czym wygłosił kilkach komunałów, tak bardzo przesiąkniętych cyniczną hipokryzją, iż na swój sposób dla całej tej przykrej uroczystości stosownych. Po czym wrócił do swoich spraw. A kości pozostały niepogrzebane. I nieupamiętnione.
Gdybyście zapragnęli zapalić świeczkę i odmówić modlitwę za dusze pomordowanych, nie znajdziecie na Ukrainie miejsca gdzie wolno byłoby Wam to uczynić. Próżno bowiem szukać tam pomników ofiar. Z łatwością jednak znaleźć można pomniki morderców.
Tym ważniejsze jest byśmy na przekór tym, którzy swe partykularne interesy przedkładają nad interes narodu, pamiętali. Byśmy znali nazwy wymazanych z map miejscowości. Byśmy pamiętali nazwiska morderców. I dopominali się o sprawiedliwość. jeżeli zaś mamy zachować pamięć winniśmy sięgać do książek. Zarówno tych, które dają świadectwo, jaki i tych, które stanowią opracowania.
W ostatnich dniach w moje ręce wpadła najnowsza książka Marka A. Koprowskiego „Mord na Wołyniu. Przemilczane ludobójstwo na Polakach”. To już kolejna pozycja tego znanego popularyzatora historii odnosząca się wprost do ludobójstwa jakie na polskich kresach wschodnich w latach 40-tych ubiegłego wieku dopuścili się rozszalali z nienawiści Ukraińcy. Tym razem jednak Koprowski zamiast skupiać się na wąskim wycinku historii kreśli dla nas szerszy obraz. Bez półprawd i przemilczeń. Na przekór modnej dziś relatywizacji.
Koprowski pisze rzeczy, które do niedawna były oczywiste, dziś jednak na nowo są przemilczane bądź przeinaczane. Stwierdza wprost, iż rzeź wołyńska nie była spontaniczną, ale starannie zaplanowaną akcją, wykonaną z „azjatyckim wręcz okrucieństwem”. Zatem nie spontaniczne wystąpienie, nie „lokalne incydenty”, jak piszą ukraińscy fałszerze historii i posłuszni im polscy „słudzy”, a planowy masowy mord. Zresztą rewelacjom wspomnianych banderowskich „historyków” poświęca Koprowski odrębny rozdział, skutecznie demaskując ich manipulacje.
Nieoczekiwanej prawdopodobnie dla samego autora aktualności nabrały fragmenty książki odnoszące się do martyrologii polskiego duchowieństwa na Wołyniu. Jak podaje autor z dokumentów samej tylko kurii biskupiej w Łucku, poświęconych zniszczeniom dokonanym na terenie diecezji łuckiej przez bandy ukraińskie wynika, iż od 1 stycznia 1943 roku do 1 stycznia 1944 roku zamordowano tam 18 księży, zniszczono 34 kościoły i 19 plebanii. Banderowscy zwyrodnialcy nie oszczenili choćby cmentarzy. Wszelkie ślady polskiej historii, kultury i duchowości miały być po wsze czasy wymazane z tych ziem.
Wobec przytoczonych faktów, liczb i wspomnień szczególnie kuriozalnie jawi się „przebaczanie i pojednanie” nachalnie stręczone nam przez hierarchów polskiego Kościoła. Niedawno widzieliśmy starannie kadrowane obrazki z podpisania pustej deklaracji pomiędzy biskupem Stanisławem Gądeckim i abp. Świętosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Tego samego kościoła greckokatolickiego, którego duchowni 80 lat temu wzywali do „rezania Lachów”, którzy święcili widły i topory przeznaczone do mordowania dzieci. Którzy dziś uroczyście otwierają pomniki morderców. Taki to oto dialog, takie pojednanie.
W obliczu cynicznego fałszowania historii, w obliczu relatywizacji prawdy i zrównywania sprawców i ofiar, tym bardziej warto wyposażyć się w oręż, jakim jest wiedza. „Mord na Wołyniu. Przemilczane ludobójstwo na Polakach” Marka A. Koprowskiego jest tutaj znakomitym kompendium. Ta obszerna, ale przejrzysta pozycja może na równi stać się interesującym przewodnikiem dla nieobeznanego w tej tematyce czytelnika, jak i stanowić interesujące uzupełnienie wiedzy dla osób nieco bardziej zainteresowanych tematem.
Przemysław Piasta
Marek A. Koprowski, „Mord na Wołyniu. Przemilczane ludobójstwo na Polakach”, Replika 2023
Myśl Polska, nr 39-40 (16-23.07.2023)