Co jakiś czas w mediach pojawiają się informacje o tym, iż według obliczeń urzędów miast, jakieś miasto ma o wiele więcej mieszkańców niż oficjalnie. Wrocław ma mieć więc 893 tys. mieszkańców zamiast 674 tys., a Warszawa blisko 2 mln zamiast 1,76 mln (tę analizę na zlecenie miasta wykonała choćby podjednostka GUS!).
Potrzeba takich opracowań bierze się oczywiście z tego, iż Główny Urząd Statystyczny natrafia na poważne problemy przy obliczaniu liczby ludności w skali kraju, a co dopiero w skali lokalnej jak powiat czy gmina. W ubiegłym roku bardzo interesujący raport o tym opublikowała Fundacja Batorego. Po publikacji raportu, swoją odpowiedź wystosował GUS; odbyło się też seminarium na ten temat z udziałem przedstawicieli GUS i innymi gośćmi. Nie będę się tutaj więcej na ten temat rozpisywał — zachęcam do przeczytania chociażby wspomnianego raportu.
Thanks for reading Kartografia Ekstremalna! Subscribe for free to receive new posts and support my work.
W tym wpisie pokusiłem się o autorską analizę faktycznej liczby ludności dla wszystkich powiatów w kraju wg stanu na koniec 2022 roku. Uważam, iż jest to bardzo istotny temat, szczególnie w momencie, kiedy do Polski zaczynają płynąć fundusze z Krajowego Planu Odbudowy. Nasz kraj może już nie mieć kolejnej takiej okazji, by inwestować intensywnie w infrastrukturę, więc warto, by tę infrastrukturę zbudować tam, gdzie może z niej skorzystać najwięcej ludzi.
Poniżej wyniki, a na samym końcu metodologia.
Nieco poniżej 38 mln mieszkańców Polski
Na koniec 2022 GUS podawał ludność kraju wg definicji krajowej (czyli wliczając polskich emigrantów niewymeldowanych z kraju, a nie wliczając większości imigrantów w Polsce) na 37,77 mln osób, zaś ludność rezydentów (w teorii faktyczną ludność, wykorzystywaną do porównań międzynarodowych) na nieco ponad 1 mln osób mniej. W żadnej z tych liczb GUS nie zawarł jednak np. uchodźców z Ukrainy1, a także wiele innych kategorii imigrantów.
Według moich obliczeń faktyczna liczba ludności Polski na koniec 2022 roku wyniosła nieco więcej niż mówią dane oficjalne - 37,95 mln osób.
Różnią się też oficjalne i szacowane liczby ludności województw. Zyskują prawie wszystkie duże województwa — wyjątek to śląskie, ale choćby tam różnica jest stosunkowo mała (poniżej 1%). Wrażenie robi województwo mazowieckie, które wg tych szacunków ociera się już o 6 mln mieszkańców — to oczywiście zasługa stolicy. Z drugiej strony, wiele mniejszych województw jest znacznie mniej ludnych niż wynikałoby z oficjalnych danych. Najwięcej mieszkańców — aż 8,2% — ubyło podkarpackiemu.
Wielka piątka i inni
Jeszcze ciekawiej robi się na poziomie poszczególnych powiatów. Zacznijmy od tych największych. Często ja i inni obserwatorzy polskiej demografii mówimy o tzn. “wielkiej piątce”, czyli Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku — miastach, które w ostatnim dziesięcioleciu czy dwóch “odskoczyły” reszcie kraju. Polecam mój inny wpis w tym temacie:
Kartografia Ekstremalna
Tryumf modelu polaryzacyjno-dyfuzyjnego
W 2016 podczas kampanii wyborczej, politycy PiS z premierem Morawieckim na czele szumnie zapowiadali, iż skończą z polaryzacyjno-dyfuzyjnym modelem rozwoju kraju, który w ich opinii powodował kierowanie wszystkich środków inwestycyjnych do największych miast i degradację prowincji. Przeciwko modelowi…
Również i tutaj mamy wyraźną przewagę tych miast. We Wrocławiu faktyczna liczba ludności może być o choćby ponad 30% wyższa niż oficjalna; a w Poznaniu o kilka mniej. W Krakowie mamy do czynienia z różnicą rzędu 23%, zaś w Warszawie i Gdańsku około 17-18%.
W ogóle, wśród 20 największych miast Polski tylko Radom ma mniej mieszkańców niż oficjalnie. “Zyski” tych powiatów są tak duże, iż ogólnie miasta na prawach powiatu mają o 1,19 mln mieszkańców więcej niż oficjalnie. To ponad 10% ich oficjalnej liczby ludności!
W przypadku powiatów ziemskich, te podmiejskie również mają na ogół więcej mieszkańców. Rekordzista to powiat pruszkowski pod Warszawą, który ma o około 12% mieszkańców więcej niż oficjalnie. Ogółem jednak, powiaty ziemskie mają o wiele mniej mieszkańców niż podaje GUS: o 1,06 mln mniej.
Pustoszejąca prowincja
Jeśli spojrzymy na mapę, zobaczymy bardzo wyraźnie to, o czym pisałem w poprzedniej sekcji. W największych miastach i na ich przedmieściach mamy o wiele więcej mieszkańców niż oficjalnie. W mniejszych, ale uniwersyteckich miastach (np. Gliwice, Opole, Toruń), też znajdziemy lekkie niedoszacowanie faktycznej populacji. Ostatnia kategoria to powiaty z silnym sektorem przemysłowym, sadowniczym lub magazynowym, które ściągają imigrantów — to przede wszystkim powiaty wzdłuż autostrady A2 na zachodzie kraju oraz między Łodzią a Warszawą.
Wszędzie indziej mamy przeszacowanie populacji w źródłach oficjalnych. Od lekkiego w trójkącie Poznań-Bielsko-Warszawa, przez większe w pozostałych powiatach Polski zachodniej i środkowej, po bardzo duże na Zamojszczyźnie, Podkarpaciu i na północno-wschodnich rubieżach kraju.
Dokładne wartości szacunku faktycznej liczby ludności dla konkretnych powiatów dostępne są pod tym linkiem. Zachęcam do wyszukania swojego powiatu.
Jak liczyłem faktyczną liczbę ludności
Do szacunku faktycznej liczby ludności w powiatach przyjąłem następujący algorytm:
Za podstawę wziąłem oficjalną liczbę ludności powiatów wg danych GUS na koniec 2022 roku
Następnie, od tej liczby odjąłem liczbę emigrantów polskich zamieszkałych za granicą, a nie wymeldowanych z kraju (a więc wliczonych w liczby z punktu 1), zgodnie z danymi z Narodowego Spisu Powszechnego 2021. Te dane mówią o 1,47 mln polskich emigrantów. Jest to jednak liczba niedoszacowana: dane urzędów statystycznych innych państw europejskich mówią o 2,1 mln Polaków, którzy przenieśli się do tych państw po 2004 roku, z czego 0,3 mln oficjalnie wymeldowało się z Polski. Aby uzyskać te 1,8 mln migrantów (zamiast 1,47 mln), przemnożyłem dla wszystkich powiatów liczbę migrantów z nich przez 1,3, zakładając, iż GUS niedoszacował emigrancję równomiernie w całym kraju, co wydaje mi się rozsądnym założeniem.
W kolejnym kroku chciałem oszacować rozmiary nierejestrowanej migracji wewnątrz kraju. W tym celu skorzystałem z danych z ostatnich wyborów: dodałem osoby, które dopisały się do rejestru wyborców w danym powiecie przed wyborami, a odjąłem tych, którzy się wypisali, żeby dopisać się gdzie indziej.
Rozważałem też użycie innej zmiennej — liczby osób pracujących i “dojeżdżających” do pracy ponad 150 km w linii prostej. Jednak w końcu zdecydowałem się jej nie używać, bo wydaje się być jednak nieco gorsza od rejestru wyborców: nie wszyscy pracują, a spośród tych, którzy pracują, niektórzy jednak pracują zdalnie.
Czas na cudzoziemców. Dodałem do każdego powiatu liczbę zamieszkałych tam cudzoziemców odprowadzających składki zdrowotne do ZUS według stanu na koniec 2022 roku. Tutaj muszę dodać, iż jakiś odsetek z nich jest już wliczony w oficjalną liczbę ludności, więc część z nich możemy liczyć podwójnie. Nie powinna to być jednak znaczna wartość (w oficjalnej liczbie ludności zawiera się tylko 111 tys. cudzoziemców, w tym dzieci, emeryci i inne osoby niepracujące).
Cudzoziemcy to nie tylko pracujący. W kolejnym kroku dodałem liczbę uczniów-cudzoziemców w danym powiecie, uprzednio odejmując tych, którzy są jednocześnie uchodźcami wojennymi z Ukrainy.
Te odejmowanie z poprzedniego punktu zrobiłem dlatego, iż część ukraińskich dzieci nie chodzi do polskich szkół. Łatwiej było więc dodać wszystkie ukraińskie dzieci razem niż kalkulować, ile z nich chodzi, a ile nie. Dodałem także wszystkich uchodźców z Ukrainy powyżej 66 roku życia.
Natomiast dla uchodźców z Ukrainy między 18 a 66 rokiem życia przyjąłem, iż należy dodać tylko 35% z nich. Skąd ta liczba? Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego, 65% uchodźców z Ukrainy pracuje — są więc już wliczeni w dane ZUS. Oczywiście prawdopodobne jest, iż np. w Warszawie pracuje 80%, a w powiecie zamojskim tylko 50%, ale nie mamy tak dokładnych danych.
Wreszcie, na koniec dodałem szanowaną liczbę studentów do powiatów z uczelniami i odjąłem szacowaną liczbę studentów studiujących gdzie indziej od wszystkich powiatów. Z tych obliczeń jestem najmniej zadowolony, bo jakość dostępnych danych była najniższa:
Na poziomie powiatów dostępne są tylko informacje o ogólnej liczbie studentów, bez podziału na stacjonarne i niestacjonarne oraz pierwszego lub drugiego stopnia. Dodatkowo, część studentów objęta była już w zmiennej z rejestrem wyborców.
Wątpliwości jest wiele, dlatego w danych oprócz ogólnego szacunku, udostępniam także dane bez próby oszacowania liczby studentów.
Mapa bez studentów wygląda jednak bardzo podobnie.
Ciekaw jestem Waszych opinii dotyczących tej analizy oraz metodologii. Zachęcam do zostawienia konstruktywnego komentarza!
Jeśli spodobała ci się ta analiza, zachęcam do wpisania się na listę mailingową. Dzięki temu kolejne analizy dostaniesz bezpośrednio na maila!
1
GUS był tym samym jedynym urzędem statystycznym w Europie, który tego nie zrobił. Według informacji podawanych przez urząd na X-ie, uchodźcy mają jednak w końcu zostać wliczeni w poczet mieszkańców Polski w danych na koniec 2023 roku, które GUS będzie publikował w kwietniu.