Hołownia is honest... to the point of "pain"

niepoprawni.pl 2 hours ago

Jak prawdopodobnie pamiętacie niezbyt fortunna wypowiedź Henryka Goryszewskiego sprzed z górą 30 lat obudziła sprzeciw Polaków. Dziś podobna wypowiedź kandydata na urząd Prezydenta Szymona Hołowni przechodzi bez echa.

Był luty 1993 roku. Niespełna cztery miesiące wcześniej Polskę opuściły ostatnie oddziały zdegenerowanej do cna armii rosyjskiej. Ówczesny wicepremier w rządzie Hanny Suchockiej, odpowiedzialny za sprawy gospodarcze, dr Henryk Goryszewski podczas mszy odprawianej w Rudce koło Brańska wypowiedział słowa przez kolejną dekadę obrabiane w różny sposób przez lewicujący coraz bardziej fanzin political fiction Adama Michnika.

Nie jest ważne, czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy w Polsce będzie dobrobyt – najważniejsze, aby Polska była katolicka!

Miały one bowiem demaskować prawicę jako stado mniej lub bardziej jawnych klerykałów, dążących do zrobienia z Polski państwa wyznaniowego.

Wtedy po raz pierwszy padło słowo katotaliban.

Tak się składa, iż i dzisiaj trudno zgodzić się z ówczesną opinią Goryszewskiego. Trudno wszak wyobrazić sobie Państwo bez wolności słowa. A i dylemat, jaki często był poruszany w dyskusjach podczas jaruzelskiej nocy – być czy mieć? został rozstrzygnięty dość gwałtownie przez życie. Otóż żeby być trzeba mieć niezbędne minimum, pozwalające na chwilowe choćby myślenie.

Zostawmy pana Henryka.

Dzisiaj bowiem mamy do czynienia z lewacką wersją ww. deklaracji Goryszewskiego.

Oto absolwent liceum ogólnokształcącego Szymon Hołownia zdradza sekret kompromitacji 13 grudnia:

To prawda, nie dowozimy wielu rzeczy, wiele rzeczy idzie źle (rozliczenia, duże projekty inwestycyjne, służba zdrowia), ale bądźmy realistami: co gdyby tego nie było? Byłby PiS, trzecią kadencję by rządzili.

A zatem nie ważne, czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa czy dobrobyt – najważniejsze, by w Polsce PiS nie rządził!

Tymczasem ludzie coraz bardziej widzą, iż gdyby PiS rządziłby przez cały czas poziom życia nie spadłby tak gwałtownie.

Budowalibyśmy CPK oraz infrastrukturę kolejową, Port w Gdańsku, w końcu przywrócono by żeglugę na Odrze, byłyby rekordowe zyski spółek skarbu państwa i rekordowo skumulowany wzrost gospodarczy w historii III RP.

Za to nie byłoby rosnącego bezrobocia ani exodusu firm zagranicznych.

Ale Hołownia karze się radować z tego, iż PiS nie rządzi.

I można go zrozumieć. Wszak dzięki kompromitacji 13 grudnia z konferansjera trzeciorzędnego programu w telewizji założonej przez esbeckich konfidentów został… drugą osobą w Państwie.

Jak to określił ongiś inny liberalny demokrata? Zawrót głowy od sukcesów???

Tymczasem coraz wyraźniej widać, jak liberalna z nazwy, lewicowa zaś w rzeczywistości „koalicja” cofa nas w ponurą rzeczywistość poprzedniego ustroju.

Wtedy, jak powszechnie było wiadomo, lud jadł kawior… ustami swoich przedstawicieli.

Z kolei odsunięcie PiS-u od władzy przyniosło poprawę państwu... Hołowniom.

Można, a choćby trzeba dopisać też inne nazwiska.

Ale reszta ma się zadowolić kolejną obietnicą Bodnara posadzenia pisowskich złodziei.

Starożytni Rzymianie doskonale wiedzieli, co musi robić Państwo, by zapewnić spokój. Otóż w równiej mierze ludowi potrzebny jest chleb, jak i igrzyska.

Tymczasem Tusk postawił wyłącznie na te ostatnie.

Bo na chleb piniendzy nima i nie byndzie, jak pamiętamy z jego poprzednich rządów.

I to by było na tyle, jak mawiał śp. prof. Jan Tadeusz Stanisławski.

15.01 2025

Read Entire Article