Polacy nie muszą się uśmiechać, przechodząc obok Sejmu. Wystarczyło posłuchać Hołowni w Polsacie, by zanosić się salwami śmiechu. Wprawdzie nie była to kolejna, zabawna oracja neo-marszałka na temat „nowej jakości” Parlamentu RP - ale tłumaczenie się Hołowni z gigantycznej afery wiatrakowej, której Polacy nie zrozumieli! Ciekawe, czy zrozumieli tę aferę wyborcy Trzeciej Drogi do Platformy i wielbicielki mającego talent pajaca, wyhodowanego przez TVN?
Dodam, iż konferansjer większości parlamentarnej wspiął się w swoich tłumaczeniach na wyżyny inteligencji tik-tokowej co sprawiło, iż wielu wyborcom i wyborczyniom Trzeciej Drogi do Platformy przysłowiowy popcorn utknął w gardle. Bo oto neo-marszałek wyjaśnił osłupiałym telewidzom, iż „Intencje były dobre, popełniono błędy w komunikacji, w wytłumaczeniu, o co dokładnie chodzi” - powiedział trzeciodrogowiec, odnosząc się do tzw. ustawy wiatrakowej.
Konferansjer większości parlamentarnej – podobnie jak Henning Kloska – sprytnie więc umył swoje spracowane dłonie, przerzucając odpowiedzialność na tłumaczy, którzy tak przetłumaczyli z niemieckiego na nasze ustawę wiatrakową, iż z tej ustawy wyszła gigantyczna afera ! A przecież żadnej afery by nie było, gdyby ludzie zrozumieli, iż 300 metrów napisane w ustawie wiatrakowej – oznacza w istocie 500 metrów – na co zwrócił uwagę Pierwszy Trzeciodrogowiec: „Ludzie nie mogą mieć wątpliwości, iż nie będzie wiatraków w parkach narodowych, iż nikt nie chce stawiać im wiatraków 300 metrów od domu” - dodał.
Hołownia wyjaśnił więc masom ludowym, iż podobnie jak przy obiecankach jego szefa Donalda Tuska – „300 metrów” w ustawie wiatrakowej to była tylko przenośnia, tak jak 60 tysięcy kwoty wolnej od podatku od 1 stycznia 2024 roku i czesne za złotówkę!
Neo-marszałek, skoro już wszedł w Polsacie na orbitę Tik-toka, to nie mógł się z tej orbity katapultować! Brnął więc dalej, oskarżając dodatkowo wszystkich, którzy przetłumaczony z niemieckiego projekt ustawy zdołali przeczytać. Słynący z czujności Hołownia bowiem odkrył, iż ci co ten projekt czytali – w istocie nie potrafią czytać!: „Nie będzie żadnego szrotu, nie będzie żadnych wywłaszczeń. Jak ktoś umie przeczytać ten projekt ustawy to wie o tym dobrze, natomiast rozumiem, iż to nie zostało dostatecznie i jasno wytłumaczone, powinno być wytłumaczone, bo to się ludziom należy, ludzie mają prawo do bezpiecznej zmiany”…
Tłumaczenia neo-marszałka pozostawiły jednak pewien niepokój, skoro w projekcie ustawy jednak wywłaszczenie pod budowę wiatraków Siemensa jednak się znalazło, zaś Hołownia tłumacząc się w Polsacie podkreślił, iż wywłaszczenie „powinno być wytłumaczone, bo to się ludziom należy, ludzie mają prawo do bezpiecznej zmiany”…
Po tym wyjaśnieniu Hołowni, narzuca się dręczące pytanie: „To w jaki w końcu sposób czekający przy korycie rząd Tuska wywłaszczy ludzi pod szkopskie wiatraki, żeby to była „bezpieczna zmiana”?
Bo to iż Tusk wraz ze swoim konferansjerem będą wywłaszczać to pewne, skoro Unia już przeznaczyła 5 mld euro na budowę niemieckich wiatraków w Polsce! Nie po to przecież UE uruchomiła pierwszą transzę z KPO, żeby te pieniądze nie trafiły do bankrutującego Siemensa i się zmarnowały! Ot choćby na budowę przez firmę Orlen farmy wiatrowej na Bałtyku …
Niemcom chodzi przecież o to, by uratować Siemensa, który za udzielony Polsce kredyt budować będzie wiatraki przy polskich osiedlach i na wiejskich terenach! Oczywiście w bezpiecznej odległości 500 metrów od domostw – a nie 300 – jak to błędnie przetłumaczono z niemieckiego! Nicht dreihundert, sondern fünfhundert Meter! A skoro „ludzie mają prawo do bezpiecznej zmiany”, jak stwierdził Hołownia – to może wywłaszczenia , tak jak wysiedlenia – rząd Tuska przeprowadzi nocą, aby nie było protestów? Poczekamy – zobaczymy…
W sytuacji gęsto tłumaczącego się na Polsacie Hołowni, głos zabrał poseł PiS Przemysław Czarnek stwierdzając, że, „afera wiatrakowa jest w istocie aferą wiatrakową Szymona Hołowni”, dodając: - Chcemy zapytać dzisiaj wprost pana marszałka – kim pan jest, panie marszałku Hołownia? - mówił były minister edukacji, dodając kolejne pytania: „kto za panem stoi; kto napisał ten bubel prawny antypolski; kto stoi za ustawą lex Kloska; kto jest autorem tych skandalicznych przepisów; kto jest autorem ustawy, która w ciągu jednej doby doprowadziła (…) do tego, iż akcje Orlenu spadły o 5,5 mld zł? ”.
Na część pytań posła Czarnka już odpowiedziałem: Za Szymonem Hołownią stoi jego zmiennik - Włodzimierz Czarzasty i zaciera rączki – śmiejąc się przy tym do rozpuku. Stary komuch był bowiem na tyle cwany, iż nie podpisał się pod projektem ustawy, którą dla PO i Trzeciej Drogi do Platformy przetłumaczono z niemieckiego…