Historyczna przeprowadzka do Cytadeli

polska-zbrojna.pl 2 hours ago

Operacja przetransportowania największych eksponatów Muzeum Wojska Polskiego do nowej siedziby – zakończona. Jako ostatnie przewożone były historyczne samoloty i ich repliki, w sumie kilkanaście maszyn. Trasę z Alei Jerozolimskich do Cytadeli Warszawskiej przemierzały nocą na lawetach. Przeprowadzka i przygotowania do niej wymagały czasami niemałych zabiegów logistycznych.

Samoloty z ekspozycji zewnętrznej były ostatnimi dużymi eksponatami, jakie przewieziono ze starej siedziby Muzeum Wojska Polskiego w Alejach Jerozolimskich 3 do nowej – w Cytadeli Warszawskiej. W sąsiedztwie Muzeum Narodowego wojskowa placówka funkcjonowała od 1933 roku, kiedy to została przeniesiona z budynku przy ulicy Podwale 15. Obecna przeprowadzka to jednak o wiele większe przedsięwzięcie. Przygotowania do niej rozpoczęły się już trzy lata temu. Zakładano, iż sama operacja zajmie kilka lat, jednak ekipie koordynującej przeprowadzkę wystarczył rok.

REKLAMA

Przez bramę i dalej

– To była niewątpliwie trudna operacja. Wyzwaniem było zarówno przewiezienie takich wielkogabarytowych eksponatów, jak i przygotowanie ich do transportu. Trudno było je rozłożyć w odpowiedni sposób, trzeba było też przygotować odpowiednie zabezpieczenia. W przypadku starych samolotów na przykład zaczęło nam brakować osprzętu i trzeba było szukać odpowiednich zamienników, choćby związanych z montażem skrzydeł – mówi Tomasz Kowalski, kierownik Sekcji Konserwacji Sprzętu Ciężkiej Techniki Wojskowej Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.


Realizacja: Jacek Szustakowski

Przygotowania do przeprowadzki samolotów rozpoczęły się w lutym. – To było nie lada wyzwanie, ponieważ przygotowanie logistyczne tak dużej ilości sprzętu wymagało naprawdę mnóstwo pracy. Zużyliśmy do tego celu kilka ton stali, kilka ton drewna, aby te wszystkie obiekty zabezpieczyć przed uszkodzeniem w transporcie – dodaje Adam Kowalczuk z Sekcji KSCTW Muzeum WP w Warszawie.

Z Alei Jerozolimskich na nowe miejsce przewieziono śmigłowce: Mi-2, Mi-8, Mi-24 oraz m.in. samoloty: Iskra, Orlik, Ił-2, Ił-10, Iryda, Su-22, MiG-29, MiG-21, Jak-40, An-26 oraz Tu-2. Największym problemem, z którym musiała zmierzyć się ekipa odpowiedzialna za przeprowadzkę ekspozycji plenerowej, był przejazd z ładunkiem przez muzealną bramę. – Brama jest zabytkowa i nie można jej w żaden sposób zdemontować. Ma szerokość 4,60 m. Aby więc przejechać przez nią na przykład z kadłubem samolotu Jak-40, trzeba było go obrócić – wyjaśnia Adam Kowalczuk.

Duże radzieckie konstrukcje

Jak-40 to dość duży samolot, ale ma prostą budowę, składa się bowiem z dwóch części, czyli z centropłatu i kadłuba. Mimo to prace przygotowawcze do przewiezienia Jak-a trwały pięć dni. – Wszystkie niepotrzebne elementy, które sporo ważą, czyli silniki po około 800 kg czy statecznik poziomy, do transportu zostały zdemontowane – dodaje Kowalczuk. Fachowcy musieli zdjąć także każdego rodzaju odpływy okalające skrzydła, aby można było płatowiec bezpiecznie rozłożyć. Ekipa zajmująca się przeprowadzką wielokrotnie musiała przestawić się na pracę w nocy, bowiem tylko po godzinie 22.00 można było przewozić przez Warszawę wielkogabarytowe ładunki.

Istniało także ryzyko, iż nie uda się obrócić kadłuba Jak-a tak, aby przejechać przez bramę, wtedy trzeba byłoby go nad nią przenieść. Na szczęście nie było to konieczne. – Uniknęliśmy przedłużenia pracy w nocy o co najmniej trzy godziny. Tyle bowiem trwałoby przestawianie dźwigów i przenoszenie tego elementu ponad bramą – wyjaśnia Kowalczuk.

Ale nie tylko pasażerski Jak-40 stanowił logistyczne wyzwanie. Bardzo długo trwał przejazd przez stolicę z fragmentem bombowca szturmowego Tu-2. – Przy tym gabarycie obiektu, ponad 7 m szerokości, nie było łatwo. Trzeba było wolno się poruszać i uważać na słupy, latarnie, znaki, czasami jakieś bariery. Samochód musiał nieźle lawirować – opowiada Tomasz Kowalski.

Klątwa Alei

Pracownikom MWP przy transporcie samolotów przyszło się zmierzyć także z innym problemem. Musieli tak przygotować ładunek, aby zmieścił się pod trakcją tramwajową, która znajduje się na wysokości 4,75 m. – Większość myśliwców, które mieliśmy okazję przenosić, z racji gabarytów musiała być przenoszona nad bramą. One mieściły się w pasie ruchu, o ile chodzi o dalszy transport. Ale sama brama nie mogła być wyznacznikiem, bo to takie magiczne miejsce, gdzie niejeden logistyk się oszukał, brakowało potem najczęściej 2–3 cm. Opowiadano choćby o klątwie Alei Jerozolimskich… – dodaje Adam Kowalczuk.

Przed Sekcją Konserwacji Sprzętu Ciężkiej Techniki Wojskowej Muzeum Wojska Polskiego po operacji przenosin eksponatów pozostało jeszcze wiele pracy. – Zajmowaliśmy się przeprowadzką, ale cały czas pod naszą opieką są zbiory, które przygotowujemy na wystawę. Trochę potrwa też proces renowacji przewiezionych obiektów i uzupełniania o nie ekspozycji zewnętrznej i w samym muzeum – podkreśla kierownik Sekcji KSCTW Muzeum WP w Warszawie.

Jacek Szustakowski
Read Entire Article