Historia polskich żołnierzy ukrywanych w 1944 roku przez ludność francuską w Fréland to przykład odwagi i solidarności w czasach II wojny światowej. Mieszkańcy najpierw pomogli zbiec z pobliskiego obozu 13 polskim jeńcom, a następnie, ryzykując własnym życiem, ukrywali ich aż do wyzwolenia.
Bohaterską postawę Francuzów, którzy w 1944 roku umożliwili polskim jeńcom wojennym ucieczkę z obozu i udzielili im schronienia, upamiętniono podczas zorganizowanej niedawno w alzackim Fréland uroczystości. – Wydarzenia, które miały tutaj miejsce, przypominają nam, jak wielką wartość mają odwaga, solidarność i zwykła ludzka życzliwość – mówił podczas obchodów gen. broni Piotr Błazeusz, dowódca Eurokorpusu. Jak podkreślił, mieszkańcy na przekór brutalnej sile niemieckiego okupanta wykazali się niezwykłym hartem ducha i nieugiętością, udzielając pomocy i ryzykując własnym życiem. – To dzięki nim Fréland stał się symbolem walki o wartości, które łączą ludzi ponad podziałami: wolność, pokój i człowieczeństwo – dodał generał.
W obchodach, które odbyły się 7 grudnia, uczestniczył też m.in. Czesław Bartela, honorowy konsul RP w Nancy, przedstawiciele polskich instytucji – m.in. Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Centralnej Biblioteki Wojskowej, Instytutu Pamięci Narodowej, a także francuskich władz lokalnych i instytucji. Wojskową oprawę zapewnił pododdział honorowy Dowództwa Eurokorpusu złożony z polskich żołnierzy służących w tej chwili w Strasbourgu.
W 1941 roku w anektowanej przez Niemców francuskiej Alzacji we wsi Ursprung pod Fréland Niemcy założyli podobóz stalagu w Kolmar, nazwany Arbeitskommando Lager nr 491. Ulokowali w nim 13 polskich jeńców wojennych i przydzielili ich do pracy przy wyrębie drzewa. Lokalna społeczność pomagała jeńcom tak, jak mogła, m.in. przemycając im żywność.
Po lądowaniu aliantów w Normandii w czerwcu 1944 roku Niemcy zaplanowali zlikwidowanie podobozu. – Wraz z przesuwaniem się ofensywy alianckiej w obozie podjęto decyzję o usunięciu z niego jeńców, których miano wywieźć do jednego z obozów koncentracyjnych lub po prostu zabić w pobliskich lasach – opowiadał podczas uroczystości Henry Opiola z Wielkiej Brytanii, syn Andrzeja Iwanki, jednego z polskich jeńców.
W nocy z 26 na 27 sierpnia 1944 roku mieszkańcy wioski Fréland pod wodzą księdza Raymonda Voegeli, miejscowego proboszcza i przywódcy lokalnego ruchu oporu, zorganizowali ucieczkę wszystkim Polakom. Potem przygotowali im schronienie w jaskini Kique w pobliskich górach. – Jednak po miesiącu pobytu w zimnych, wilgotnych skalnych jamach stan zdrowia większości jeńców pogorszył się tak znacząco, iż mieszkańcy Fréland zdecydowali się na przeniesienie ich do swoich piwnic, na strychy i do stodół – mówił Opiola. Tam ukrywali się aż do wyzwolenia tych terenów przez wojska amerykańskie 6 grudnia 1944 roku.
Historia pomocy polskim żołnierzom jest wciąż żywa we francuskiej miejscowości. Najstarszą osobą pamiętającą polskich żołnierzy uwolnionych z niemieckiego obozu jest Jeanine Humbert, która na uroczystości przyjechała z Wielkiej Brytanii. We Fréland spotkała się z Elizabeth Pionstką, której mama Hélène Pionstka z domu Waldmann pomagała Polakom i związała się z jednym z nich, Janem Piąstką. Polak po wojnie został jej mężem. – Pomoc udzielona przez mamę pozwoliła tacie na doczekanie wyzwolenia – powiedziała Elizabeth.
Unikatowym źródłem wiedzy o podobozie i jego więźniach jest pamiętnik i kolekcja zdjęć Andrzeja Iwanki, które jego syn mieszkający w Anglii przywiózł ze sobą do Fréland. Fotografie pochodzą z aparatu skonfiskowanego jeńcowi w trakcie pobytu w niewoli. Jednak Niemcy, zamiast zniszczyć aparat ze zdjęciami, sprzedali go lub wymienili w miasteczku. Dzięki temu po wyzwoleniu sprzęt wrócił do prawowitego właściciela.
– Przywiezione przeze mnie zdjęcia to tylko część większej kolekcji – podkreślił Opiola. Jak opowiadał, nie miał pojęcia, iż mieszkańcy Fréland wciąż pamiętają i czczą swoich bohaterów. Dowiedział się tego od potomka innego jeńca, kpr. Franciszka Urbanika. – Jego syn Stanisław odszukał mnie, a potem opowiedział o przyjaźni jego ojca z moim, dziś dla mnie wizyta tutaj to podróż sentymentalna – mówił Opiola.
Stanisław Urbanik był też pomysłodawcą odsłonięcia w 2019 roku we Fréland tablicy pamiątkowej poświęconej bohaterskim mieszkańcom. Trzy lata później za pomoc udzieloną polskim żołnierzom prezydent RP odznaczył pośmiertnie medalami Virtus et Fraternitas, nadawanymi za wybitną odwagę w obronie ludzkiej godności i człowieczeństwa, siedmioro mieszkańców miejscowości: Raymonda Voegela, Hélène Pionstka, Marie i Eugène’a Goriusów, Rosalie, Jeanine i Léona Humbertów. Natomiast w tym roku odsłonięto w miasteczku drugą tablicę ufundowaną przez jednego z mieszkańców Fréland, na której można zobaczyć zdjęcia z kolekcji Henry’ego Opioli.