– Karol Nawrocki od początku działał czy w muzeum, czy w Instytucie Pamięci Narodowej, w sposób niezwykle brutalny, nie mając żadnych skrupułów, jeżeli chodzi o wyrzucanie ludzi, ale także jeżeli chodzi o czerpanie własnych korzyści ze sprawowanych funkcji – powiedział w TVN24 prof. Paweł Machcewicz. To współtwórca i pierwszy dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Kiedy do władzy doszedł PiS, prof. Machcewicz został usunięty ze stanowiska i zastąpiony Karolem Nawrockim.
Paweł Machcewicz był gościem programu "Jeden na jeden" w TVN24.
– Dla Karola Nawrockiego fraza "kocham Polskę" oznacza głównie czerpanie osobistych korzyści za stanowiska – mówił o kandydacie PiS na prezydenta. Dodał, iż "to jest właśnie taki przykład polityka, który ma usta pełne frazesów".
Prowadząca Agata Adamek zapytała, czy perspektywa, iż Nawrocki zostanie prezydentem Polski, budzi w nim obawę.
– Oczywiście, iż budzi obawę, bo uważam, iż to jest tak, jak profesor Dudek powiedział. Jest to bardzo niebezpieczny człowiek w tym sensie, iż jest bezwzględny i brutalny – odpowiedział Machcewicz.
Dodał też, iż Nawrocki "ma bardzo radykalne prawicowe poglądy, choćby jak na Prawo i Sprawiedliwość. Jego zdaniem "retoryka nacjonalistyczna, częściowo antyukraińska, którą Grzegorz Braun przedstawia w takiej formie skrajnej, nie jest obca także Karolowi Nawrockiemu".
"Bezwzględny i pozbawiony wszelkich skrupułów"
Przypomnijmy, iż prof. Machcewicz mówił już o przykładach brutalnego stylu zarządzania Nawrockiego w rozmowie z naTemat.pl.
– Taką najbardziej drastyczną historią, opisywaną przez media, jest inwigilacja pracowników muzeum za jego czasów. Chodziło o główną księgową, którą jeszcze ja przyjmowałem do pracy i która przez kilka miesięcy po moim odejściu była tam zatrudniona. Ona umówiła się telefonicznie na spotkanie w kawiarni z moim byłym zastępcą doktorem Januszem Marszalcem, który nie pracował już wtedy w muzeum. Najprawdopodobniej Marszalec i ja mieliśmy telefony na podsłuchu, ponieważ CBA prowadziło przeciwko nam śledztwo pod fałszywymi zarzutami nieprawidłowości finansowych – opowiadał.
– Księgowa i profesor spotkali się w tej kawiarni i nagle okazało się, iż ktoś robił im zdjęcia. Następnego dnia Karol Nawrocki wezwał ją do swojego gabinetu dyrektorskiego
i położył przed nią na stole te zdjęcia. Zmusił ją do odejścia. Powiedział, iż jak się nie zgodzi, to zostanie skompromitowana. Ta kobieta została zastraszona, odeszła z pracy,
a później ujawniła, jak to się wszystko odbywało. Mam na to jedno określenie: esbeckie metody – mówił w naTemat.