Parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości zaapelowali do premiera Donalda Tuska, by podał się do dymisji. Przypominają jego „szokujące i skandaliczne wypowiedzi”, jakie padły z ust oraz wyszły spod klawiatur polityków koalicji rządzącej pod adresem Donalda Trumpa. „One Donald is more than enough” („jeden Donald całkowicie wystarczy”) – mówią, nawiązując do dawnego wpisu szefa rządu na Twitterze.
Kandydat Republikanów i prezydent w latach 2017 – 2021 Donald Trump wygrał wtorkowe wybory prezydenckie w USA, pokonując kandydatkę Demokratów i obecną wiceprezydent Kamalę Harris.
Rzecznik PiS Rafał Bochenek podczas czwartkowej konferencji prasowej zwracał uwagę, iż w czasie wielomiesięcznej kampanii prezydenckiej w USA wielu światowych przywódców próbowało układać sobie relacje z największym światowym mocarstwem. Tymczasem – dodał – „z ust polityków koalicji 13 grudnia padało wiele kontrowersyjnych, szokujących, a wręcz skandalicznych słów pod adresem jednego z kandydatów, a dzisiaj już prezydenta USA Donalda Trumpa”.
Wtórował mu inny poseł PiS Jan Kanthak. – Widzimy całkowitą kompromitację dzisiejszych rządzących, bo mamy polityków takich, jak pan Bogdan Klich – który ma być kierownikiem placówki w USA, ma administrować placówką w Waszyngtonie – który obrażał Donalda Trumpa w 2020 roku, mówiąc iż jest nieporozumieniem, i różnego rodzaju tego typu epitety padały wobec przyszłego prezydenta. Mamy ministra spraw zagranicznych, którego małżonka [dziennikarka Anne Applebaum] w bardzo poczytnych magazynach amerykańskich porównywała Donalda Trumpa do Mussoliniego, Stalina i Hitlera – wymieniał Kanthak.
– I mamy wreszcie premiera Donalda Tuska, który z jednej strony mówił, iż Donald Trump jest agentem rosyjskim, a z drugiej strony w 2016 r., kiedy myślał iż wybory wygra Hillary Clinton (…) pisał na Twitterze, iż jego małżonka powiedziała, iż „one Donald is more than enough”, czyli iż jeden Donald w zupełności wystarczy. Trzymając się tych słów, nawołujemy i apelujemy do pana Tuska, żeby się podał do dymisji, bo rzeczywiście „one Donald is more than enough” – powiedział poseł PiS.
Bochenek przypomniał, iż Donald Tusk podczas ubiegłorocznego wiecu w Bytomiu sugerował jednoznacznie, iż „Trump został zwerbowany przez rosyjskie służby”. Zwrócił też uwagę, iż o tę wypowiedź, w kontekście wyników wyborów w USA, w czwartek – przed wylotem do Budapesztu – premiera zapytała jedna z dziennikarek.
– Donald Tusk miał szansę, aby za te słowa przeprosić, albo w jakiś sposób je sprostować (…) i nie wykorzystał tej szansy, aby w jakikolwiek sposób uderzyć się w piersi, tylko udał, iż niczego takiego nie sugerował – mówił Bochenek. Jak dodał, dziennikarka, która zadała takie pytanie usłyszała z ust współpracowników premiera, iż „współpraca pomiędzy tą nią a KPRM ulegnie zakończeniu, co w domyśle ma oznaczać, iż więcej ta pani na konferencje prasowe w Kancelarii Premiera nie wejdzie”.
– To jawne uderzenie w wolność mediów, jawne uderzenie w prawo obywateli do dostępu do informacji – podsumował Bochenek.
Wiceminister w KPRM Agnieszka Rucińska odnosząc się do zarzutów w tej sprawie na X, napisała: „Kompletna bzdura. Umówiłyśmy się z panią redaktor na jedno pytanie. Znała godzinę wylotu. Tyle. Jedyne co powiedziałam, iż więcej się z nią na nic nie umówię, po tym jak zaczęła krzyczeć po zakończeniu konferencji. Ale życzę dobrej zabawy w sianiu kłamstw”.
Premiera podczas porannej konferencji prasowej pytano o jego wypowiedź na jednym ze spotkań przedwyborczych w ub. roku, kiedy „mówił albo sugerował związki Donalda Trumpa z Moskwą”. Dopytywano, jak w świetle takich wypowiedzi, również tego jak wypowiadał się na temat Trumpa minister SZ Radosław Sikorski czy Bogdan Klich wyobraża sobie budowanie dalej dobrych relacji polsko-amerykańskich.
– Nie będziemy czarowali świata, wszystko jest mniej więcej jasne. jeżeli chodzi o prezydenta Trumpa to mamy w pamięci jego kadencję – odparł Tusk. Podkreślił, iż był nie tylko obserwatorem, ale też uczestnikiem dziesiątek spotkań, które dotyczyły także relacji z Rosją. – I prezydent Trump ma jedną cechę, która ułatwia zrozumienie jego intencji, poglądów czy emocji – jest człowiekiem otwartym i mówiącym chyba to, co myśli. W związku z tym to innego typu podejście do Putina, do Rosji, do sytuacji w Ukrainie – inne u prezydenta Trumpa, inne u prezydenta Bidena – to było dość oczywiste – powiedział premier.
– Więc nie odkrywałem, nomen omen Ameryki, mówiąc o tym, iż prezydent Trump wydaje się w tej skali bardziej prorosyjski niż prezydent Biden. I to będzie miało być może swoje poważne konsekwencje. Ale tak jak powiedziałem, prezydent Trump – i to może być jego przewaga w tych geopolitycznych grach – potrafi zaskakiwać decyzjami czy manewrami, więc poczekajmy na dokonanie się tego procesu wyborczego (…) i pierwsze decyzje – dodał.
Jak zaznaczył, „nie do końca rozumie taką ekscytację i niedojrzałość” po stronie opozycji, której politycy, jak zaznaczył, sugerują, iż wynik wyborów w USA miałby wpływać na to, kto będzie rządził w Polsce. Wskazał tu szczególnie na szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka i jego, jak określił, „niesuwerenną wypowiedź”. Tusk podkreślił, iż o tym, kto rządzi w Polsce, decydują polscy wyborcy. Zaznaczył, iż w tej sytuacji ministrem SZ czy ambasadorem w USA będą „ci politycy, którzy realizują polski interes a nie ci, którzy się podobają mniej lub bardziej innym państwom”. Wyraził nadzieję, iż następnym razem politycy PiS „ugryzą się w język, a nie będą takie bzdury wypowiadać”.
Na uwagę, iż pytanie dotyczyło jego własnych słów w kampanii, zapewnił, iż „tego typu sugestii nie zgłaszałem”.
W marcu ubiegłego roku podczas spotkania Donalda Tuska z mieszkańcami Bytomia padło m.in. pytanie o Donalda Trumpa. Młody człowiek spytał Tuska, czy podtrzymuje swoją opinię sprzed lat, iż Trump jest zależny od Moskwy. – Trump i jego zależność od rosyjskich służb, dzisiaj już nie podlega dyskusji. To nie jest moje przypuszczenie, to jest efekt dochodzenia amerykańskich służb – powiedział i dodał, iż według służb USA niewykluczone, iż Trump został zwerbowany przez rosyjskie służby 30 lat temu.
Źródło: PAP
RoM