Kilka dni temu prezydent Baszarem Assad przyjął w Damaszku delegację Hamasu. To pierwsze spotkanie członków tej organizacji z Assadem od 2012 r., gdy Hamas stanął po stronie syryjskich rebeliantów. Z czego wynika to pojednanie i jakie może mieć to konsekwencje dla regionu?
Zacznijmy od początku: W 1999 r. Hamas został wydalony z Jordanii. Ówczesny przywódca organizacji, Chalid Maszal, znalazł schronienie w Syrii, którą rządził wówczas jeszcze ojciec Baszara, Hafiz Assad.
Syria stała się kluczowym sojusznikiem Hamasu. To właśnie w Damaszku otwarto biuro polityczne Hamasu. Tutaj także rezydował Chalid Maszal, szef organizacji. Hamas otrzymywał uzbrojenie i wsparcie finansowe od Syrii i pozostałych członków „tzw. Osi Oporu” (Syria-Iran-Hezbollah).
Przyjaźń z Assadem nie trwała jednak długo. W 2012 r. Syria zaczęła pogrążać się w wojnie domowej, a szanse Baszara na utrzymanie władzy zdawały się maleć z każdym miesiącem. W tej sytuacji Hamas odciął się od Assada i opowiedział po stronie syryjskich rebeliantów.
Lider organizacji, Chalid Maszal, opuścił Damaszek i przeniósł biuro polityczne Hamasu do Dohy, stolicy Kataru. Mało tego, niedługo pojawiły się informacje sugerujące, iż bojownicy zbrojnego ramienia Hamasu (Brygady im. al Kassama) szkolą syryjskich rebeliantów.
Władze w Damaszku były wściekłe. W jednym z przemówień, Assad oskarżył Hamas o zdradę. Siły rządowe zaczęły rozbijać komórki Hamasu, aresztując – a nierzadko też zabijając – członków Hamasu, którzy nie zdążyli opuścić Syrii.
Wrzało także w Iranie, który od powstania Hamasu w latach 80. był jednym z kluczowych sponsorów organizacji. Po „syryjskiej zdradzie”, Iran co prawda nie zrezygnował całkowicie ze wsparcia finansowego dla Hamasu, ale znacznie je ograniczył – kierując przy tym większość pieniędzy nie do biura politycznego, ale bezpośrednio do zbrojnego skrzydła Hamasu, Brygad im. al Kassama.
Naprawa relacji między Hamasem a tzw. Osią Oporu nastąpiła dopiero po wybuchy kryzysu katarskiego. W 2017 r. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie rozpoczęły blokadę Kataru, oskarżając Katarczyków o wspieranie terrorystów.
Podczas kryzysu Saudowie mieli przedstawić Katarowi 13-punktowe ultimatum. Jednym z warunków zakończenia blokady miało być podobno zawieszenie wsparcia Kataru dla Hamasu.
Nie wiadomo czy ten punkt ultimatum był prawdziwy, ale faktycznie po wybuchu kryzysu katarskiego, Hamas zaczął szukać możliwości naprawy stosunków z Iranem, Syrią i Hezbollahem. Sytuację ułatwiła także zmiana lidera organizacji – w 2017 r. Maszala zastąpił Ismail Hanijja.
Ostatecznie w 2019 r. relacje na linii Hamas-Iran poprawiły się na tyle, iż ajatollah Ali Chamenei przyjął w Teheranie delegację Hamasu – po raz pierwszy od 2012 r. niedługo później Irańczycy zaczęli zabiegać także o pojednanie między Hamasem a Damaszkiem.
Rozmowy Hamasu z Syryjczykami były jednak bardzo, bardzo długie. Dopiero we wrześniu 2022 r. Hamas poinformował iż udało im się osiągnąć porozumienie z Damaszkiem, a pod koniec października delegacja Hamasu odwiedziła pałac prezydencki Assada, przypieczętowując umowę.
Syryjskie media przemilczały temat rekoncyliacji z Hamasem. Pojawiają się jednak informacje sugerujące, iż Damaszek zgodził się na ponowne nawiązanie relacji z Hamasem głównie ze względu na presję ze strony Iranu. W Damaszku pamięć o zdradzie z 2012 r. jest przez cały czas świeża.
Porozumienia z Syrią potrzebował przede wszystkim Hamas, który znajduje się pod coraz większą regionalną presją. Po porozumieniach Abrahama z 2020 r., pojawia się coraz więcej sygnałów iż kolejne arabskie kraje są zainteresowanie nawiązaniem relacji z Izraelem, m.in. Arabia Saudyjska.
Główni sojusznicy Hamasu, tj. Katar i Turcja, dystansują się od Hamasu, próbując załagodzić swoje relacje z innymi regionalnymi graczami. Katar w 2021 r. zakończył spór z Saudami. Natomiast Turcja w ostatnich miesiącach unormowała swoje relacje z Izraelem i Arabią Saudyjską.
W tej sytuacji naturalnym jest, iż Hamas będzie próbował zbliżyć się do Iranu i tzw. Osi Oporu – ostatnich w regionie krajów, które negatywnie odnoszą się do Izraela.
Obecne zmiany w regionie (zbliżenie arabsko-izraelskie, ograniczenie arabskiego wsparcia dla Palestyńczyków, odwilż Turcja-Izrael) to ogromna szansa dla Iranu, który może teraz zostać głównym „adwokatem” sprawy palestyńskiej.
Spodziewana w kolejnych latach normalizacja stosunków między Izraelem a Arabią Saudyjską i innymi arabskimi krajami, zmusi niechybnie władze Autonomii Palestyńskiej (zdominowane przez umiarkowany Fatah) do poszukiwania porozumienia pokojowego z Izraelem.
Przymuszenie Autonomii Palestyńskiej do zawarcia porozumienia pokojowego z Izraelem doprowadzi do dalszej radykalizacji Palestyńczyków. Głównym beneficjentem tego będzie Iran, który jest coraz ważniejszym partnerem dla bardziej radykalnych frakcji palestyńskich – Hamas, ale np. także Palestyński Islamski Dżihad, który pozostało mocnej powiązany z Iranem.