Wszelkie organizacje i ruchy posiadające w swym programie postulaty antyaborcyjne z reguły kojarzone są z tzw. prawicą obyczajową. Stąd argumentacja, stosowana w celu uzasadnienia konieczności ochrony życia ludzkiego od poczęcia aż do śmierci ma konotacje religijne lub ogółem metafizyczne.
Osoby niezdecydowane i zwolennicy kompromisu ustawowego często odczuwają z tej racji niechęć, gdyż samo bycie deistą, który przemawia „językiem Boga” czyni działacza pro-life członkiem inkluzywnej grupy, żeby nie rzec – ekskluzywnej. W przestrzeni publicznej zwolennicy „życia” są atakowani ze szczególną zajadłością przez ruchy lewicowe (lewicę, zarówno obyczajową, jak i ekonomiczną). Prym wiodą anarchokomuniści, działacze LGBTQ i młodzież szkolna, próbująca zapewnić sobie rozrywkę.
Postępowcy przeciwko aborcji
Okazuje się jednak, iż powstają NGOsy skupiające ateistów, progresywistów, osoby identyfikujące się ze środowiskiem LGBTQ, komunistów, socjalistów, działaczy antyrasistowskich oraz feministki w ramach idei pro-life. Choć brzmi to jak żart i tak jest to zjawisko wręcz postrzegane przez dziennikarzy i socjologów, najprawdopodobniej faktycznie w niektórych umysłach wartości postępowe i antyaborcyjne nie stoją wobec siebie w sprzeczności.
Jedną z najpopularniejszych organizacji jest amerykańskie Postępowe Powstanie Anty-Aborcyjne (PAAU, ang. Progressive Anti-Abortion Uprising), której założycielką i liderem jest aktywistka feministyczna, ateistka i działaczka na rzecz ochrony zwierząt Terrisa Bukovinac. Do teamu PAAU należą aktywiści ze środowisk kojarzonych z lewicą i przedsięwzięciami takimi jak Parada Równości, Black Lives Matters czy Secular Pro-Life. Większość członków organizacji deklaruje się jako wyborcy Demokratów, zatem rozliczają swoich reprezentantów z Kongresu czy władz municypalnych z decyzji uderzających w prawa do życia dla każdej istoty ludzkiej.
Ateiści znający wartość życia
PAAU znana jest ze swoich happeningów w centralnych dla władz amerykańskich miejscach USA oraz akcji w klinikach aborcyjnych, gdzie m.in. przy obecności kamer dokonują rodzaju ekshumacji zwłok dzieci abortowanych na różnych etapach ciąży. Przekonują kobiety, aby nie poddawały się zabiegowi terminacji ciąży, piszą artykuły argumentujące postawę pro-life na bazie wartości progresywnych takich jak feminizm (zaostrzenie kar dla gwałcicieli czy poszerzenie ochrony socjalnej kobiet spodziewających się dziecka zamiast przeciwstawiania praw kobiet i praw dziecka), antykapitalizm (podkreślają znaczenie istnienia całego przemysłu aborcyjnego, któremu zabijanie ludzi przynosi po prostu profity finansowe, ale także fakt, iż aborcje częściej dokonywane są wśród przedstawicieli niższych klas społecznych), inkluzywność (hasła przede wszystkim antyrasistowskie, tj. podkreślanie, iż terminowane są przede wszystkim ciąże osób ciemnoskórych, jak również aborcje eugeniczne jako forma dyskryminacji osób niepełnosprawnych) i uznanie życia za najwyższą wartość (wg ateistów pro-life, mają oni większą motywację niż osoby wierzące do ochrony życia poczętego, gdyż jest to jedyna szansa dla człowieka na istnienie – po śmierci nic go nie czeka).
Należy jednakże podkreślić fakt, iż PAAU programowo jest bliżej do polskich przepisów, dotyczących zasad terminacji ciąży. Dla przykładu, działacze w kwestii aborcji ciąży będącej rezultatem czynu zabronionego są podzieleni, ale ich większość uważa, iż w takim wypadku zabieg powinien być możliwy. Zatem w porównaniu do organizacji chrześcijańskich, postulujących dopuszczalność aborcji wyłącznie w przypadku zagrożenia życia matki, PAAU jest liberalniejsza. Nie zmienia to jednakże faktu, iż w standardach amerykańskich, gdzie kliniki aborcyjne noszą nazwę (istnieją pod szyldem organizacji) „Zaplanowanego Rodzicielstwa” (sic!) lewicowa grupa pro-life jest w rzeczy samej ewenementem.
Światopoglądowa mozaika pro-life
Choć współcześnie feminizm, antyrasizm, a przede wszystkim organizacje LGBTQ całkowicie odcinają się od wartości wyznawanych przez PAAU, należy eksponować podobne inicjatywy w celu ukazania pełnego wachlarzu opcji światopoglądowych, gdyż okazuje się wówczas, iż mur dzielący lewicę obyczajową i konserwatystów obyczajowych (nazywanych częściej nie do końca prawidłowo prawicą) jest możliwy do zburzenia. Opis progresywistów pro-life i tych „zwykłych” jest zbliżony do podziału na wolnościowców konserwatywnych i libertarian. Ci pierwsi uważają, iż „wolność moja kończy się tam, gdzie zaczyna cudza”, zatem dziecko ma prawo, czyli wolność do urodzenia się i życia, bez względu na to w jaki sposób zostało poczęte, a także stanowi odrębny byt od swej matki. Natomiast ci drudzy za wolność uznają możliwość decydowania przez kobietę o tym, czy chce dziecko donosić, czy też nie. Zatem arbitrem w każdym aspekcie jest strona silniejsza (prawo dżungli).
Bez względu na stereotypy, jakie krążą nt. środowisk postępowych, warto pochylić się nad być może milczącą ich mniejszością, która uznaje prawo do życia za najcenniejsze i faktycznie pragnie tolerancji, choćby w walce o prawa dla osób niepełnosprawnych, a nie wulgarnego eksponowania swej odmienności, na przykład w placówkach szkolnych.
Sylwia Gorlicka