Glifosat pozostaje w Unii Europejskiej: lobbing i „pranie autorytetu”

instytutsprawobywatelskich.pl 1 hour ago

Glifosat zostaje w Unii do 2033 roku – z nowymi ograniczeniami, ale bez zakazu. Dla polskiej wsi najważniejsze jest to, iż nie wolno już dosuszać nim upraw przed zbiorem; środek można stosować głównie przed siewem. W obiegu wciąż krążą jednak „naukowe” zapewnienia o pełnym bezpieczeństwie – część z nich powstała pod dyktando przemysłu. To podręcznikowy przykład „prania autorytetu”: raz wpuszczony do obiegu przekaz żyje własnym życiem – aż trafi na nasz stół.

O tym, iż Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem w 2017 roku uznała glifosat jako „prawdopodobnie rakotwórczy”, już pisaliśmy. Przypomnijmy najważniejsze dane:

  • We francuskich badaniach glifosat wykryto w ponad 53% próbek żywności, w tym w 87,5% płatków śniadaniowych. W innym badaniu, przeprowadzonym przez zespół niemieckich naukowców, w 6 z 14 piw dostępnych na sklepowych półkach stwierdzono obecność glifosatu.
  • W wielu miastach środek rozpylany jest wzdłuż chodników i ulic oraz w szczelinach między płytami chodnikowymi; używa się go także do czyszczenia torów kolejowych.
  • Badania wskazują, iż herbicydy na bazie glifosatu mogą wpływać na mutacje genów i wykazują działanie toksyczne dla żywych organizmów.

Istnieje potrzeba dalszych badań, ale te pozostają niedofinansowane.

Co faktycznie zmienia decyzja UE w sprawie glifosatu?

Decyzja UE jest efektem cichej, toczącej się głównie w środowisku akademickim dyskusji o ryzykach i brakach dowodów – marginalnej w mediach europejskich. To, iż temat jest pomijany w mediach, nie unieważnia problemu – tylko opóźnia jego adekwatne rozpoznanie. W Polsce o możliwej szkodliwości, a zwłaszcza o nieudokumentowanym bezpieczeństwie herbicydu pisał adekwatnie jedynie Instytut Spraw Obywatelskich.

Unia Europejska przedłużyła zezwolenie na stosowanie glifosatu do 2033 roku, jednocześnie zakazując jego użycia tuż przed zbiorem.

Dozwolone pozostaje stosowanie przed siewem oraz w międzyplonach, czyli tam, gdzie nie opryskuje się bezpośrednio roślin przeznaczonych do konsumpcji. Praktyka oprysku tuż przed żniwami miała ułatwiać prace polowe i wyrównać dojrzewanie, ale niosła największe ryzyko pozostałości trujących substancji w żywności. Mechanizm jest prosty: glifosat równocześnie hamuje wzrost roślin, łodygi szybciej schną, ziarno dojrzewa równomiernie, a kombajn przechodzi przez łan bez przestojów na zielonych fragmentach. Problem w tym, iż zabieg wykonywano, gdy ziarno było już w dużej mierze uformowane – więc pozostałości środka trafiały bezpośrednio do nasion, a stamtąd na nasze talerze.

Co trzeba zrobić: wycofać środek i uprzątnąć źródła

Jeśli historia legitymizacji glifosatu w Unii Europejskiej czegoś uczy, to tego, iż bez solidnej weryfikacji po stronie wydawców i redakcji akademickich toksyczne tezy krążą latami jak neutralna wiedza.

Decyzja UE ogranicza ryzyko na talerzu, ale nie zastąpi rzetelnego sprzątania w literaturze ani inwestycji w tańsze alternatywy na polu.

To jest moment na dwie równoległe ścieżki: redakcyjną uczciwość (jasne oznaczanie i wycofywanie skażonych prac) oraz publiczne pieniądze na technologie, które dadzą rolnikom realny wybór. Inaczej w 2033 roku wrócimy do tej samej rozmowy.

Read Entire Article