Byłem na Gietrzwałdzie w reżyserii Grzegorza Brauna. Nie polecam. Jak ktoś chce iść, to niech nie czyta dalej, bo spojleruję. Moim zdaniem, jeśli ten film trafi wielu Polakom do serca, to zrobi więcej złego niż dobrego. Modlenie się i podróżowanie popieram, ale jest niebezpieczeństwo, iż Polacy, zamiast się zbroić, zaczną się modlić i robić korki, by tym odgonić zagrożenia wojenne.
To długi i nudny film, bardzo szeroko opisujący sytuację geopolityczną w XIX wieku, tłumaczący, iż nie doszło w 1877 roku do wybuchu wojny światowej, bo liczne pielgrzymki Polaków do Gietrzwałdu, by zobaczyć dwie dziewczynki, które miały wizję Matki Boskiej, spowodowały korek na linii kolejowej niezbędnej Prusom do przemieszczenia wojsk potrzebnych do ataku na Rosję.
Generalna teza jest taka, iż jak wielkie światowe siły polityczne się ścierają i ma dojść do wojny światowej, to wystarczy iskra w zupełnie niewinnym i nieoczekiwanym miejscu, by wojna wybuchała (zamach w Sarajewie spowodował wybuch I wojny światowej), albo by wojna światowa nie wybuchła (Gietrzwałd 1877). Moim zdaniem to teza bardzo naciągana i słaba. Jeśli rzeczywiście miało dojść do konfrontacji na wielką skalę, to by wojna wybuchła w 1878, gdy już korków na kolei nie było, bo ludzie się wyprzytkali z forsy i entuzjazmu, a I wojna światowa i tak by wybuchła, nawet jakby nie było zamachu na arcyksięcia.
To już wolałbym, by ten film stawiał jako główną tezę to, iż w 1877, gdy polskość była najbardziej tłamszona przez zaborców, dzięki licznym pielgrzymkom do Matki Boskiej mówiącej po polsku, odrodziła się polskość. Polacy uwierzyli w siebie, w to, iż dzięki wierze katolickiej trwają i kiedyś dzięki temu Polska jako najważniejsza reprezentantka cywilizacji łacińskiej się odrodzi. I tak się po 41 latach stało. Tam jest o tym mowa, ale to teza poboczna, nie uwypuklona, niedopowiedziana wyraźnie. Główna teza to ten korek na kolei spowodowany zabobonami, który powstrzymał wojnę światową.
Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>