

- Szymon Hołownia spotkał się z podlaskimi przedsiębiorcami. Wśród nich znalazł się Witold K., białostocki biznesmen, którym interesowały się polskie służby specjalne
- Witold K. miał bliskie związki z biznesmenem Aleksandrem Zingmanem, który jest uznawany za człowieka białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki
- — Ja żadnych informacji w tej sprawie nie miałem. Ani od żadnego ministra, ani od nikogo z organizatorów tego spotkania. Nie znam tego człowieka — tłumaczy się marszałek Sejmu
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
PiS grzmi: gigantyczny skandal
Kampania wyborcza wchodzi w decydującą fazę — kandydaci na prezydenta jeżdżą po kraju i ściskają jak największą liczbę rąk w nadziei, iż przełoży się to na ilość głosów w majowym głosowaniu. Jednak wśród tych rąk znajdują się też takie, od których lepiej trzymać się z daleka. Przekonał się właśnie kandydat Polski 2050 i PSL, który odwiedził swój rodzinny Białystok.
„Gigantyczny skandal — Szymon Hołownia został dziś przyjęty na kampanijnym spotkaniu przez Witolda K., którego związki z Aleksandrem Łukaszenką oraz sprawę otrzymanego zarzutu oferowania 25 mln dolarów łapówki kenijskiemu ministrowi zostały pokazane w styczniowym reportażu TVN24 »Kucharze Łukaszenki«” — grzmi na X poseł Andrzej Śliwka.
„K. był objęty śledztwem ABW, dotyczącym domniemanego szpiegostwa, które w listopadzie 2024 r. zostało umorzone” — kontynuuje poseł PiS i dodaje, iż obok Hołowni siedział też wicemarszałek Senatu Maciej Żywno.
Niebezpieczne związki i prokuratorski zarzut
Witold K. to znany podlaski przedsiębiorca, wiceprezes firmy Contractus, która handluje sprzętem rolniczym. Był wieloletnim prezesem Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku. Jako pierwszy wiceprezes ds. samorządu gospodarczego od lat zasiada też we władzach Krajowej Izby Gospodarczej.
Dziennikarze „Czarno na Białym” TVN24 ujawnili, iż Witold K. miał bliskie związki z białoruskim biznesmenem Aleksandrem Zingmanem, który uznawany jest za człowieka prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. W swoim materiale przedstawili dowody na to, iż na K. była zapisana mińska restauracja „Falcone”, z której kulinarnych usług miał korzystać sam białoruski dyktator.
Podlaski przedsiębiorca prężnie działał na rynku afrykańskim, gdzie starał się zdobyć kontrakty w ramach tzw. kredytu kenijskiego. Do wygrania był przetarg wart 100 mln dol. na dostawę urządzeń rolniczych do Kenii. Zdaniem polskiej prokuratury Witold K., chcąc zdobyć te zamówienia, obiecał kenijskiemu urzędnikowi łapówkę w wysokości ok. 25,6 mln zł. Witold K. usłyszał zarzuty w 2019 r., jednak — za czasów PiS — przez pięć lat śledztwo było zawieszone i ruszyło z kopyta pod koniec ubiegłego roku.
Niebezpieczne związki Witolda K. z Aleksandrem Zingmanem były również badane w śledztwie dot. szpiegostwa na rzecz obcego wywiadu. Pod koniec 2024 r. polska prokuratura umorzyła to postępowanie.
„Potencjał marszałkowski” Witolda K.
W swoich mediach społecznościowych Szymon Hołownia zamieścił kilka filmików ze spotkania z podlaskimi przedsiębiorcami. Na zdjęciach i nagraniach widzimy, iż siedział tuż obok Witolda K. Po zakończeniu spotkania zaczął choćby z nim żartować.
— Nasza koalicja popełni wielki błąd, o ile wymieni mnie na Czarzastego. Powinna wymienić na pana. Pan by tam ogarniał, naprawdę widzę potencjał marszałkowski dużej klasy — żartował Szymon Hołownia do Witolda K.
Biznesmen przyjął słowa marszałka Sejmu z wielkim zadowoleniem. Hołownia kontynuował swoje przemyślenia: — Najlepiej jak pan do nich CICHO, bo czasami muszę krzyknąć.
Kiedy sprawą zaczęły interesować się media, relacje z tego spotkania zostały usunięte z mediów społecznościowych kandydata.
Mętne tłumaczenia Szymona Hołowni
Po wieczornym spotkaniu z mieszkańcami Białegostoku zapytaliśmy marszałka Sejmu, dlaczego spotkał się w środę z Witoldem K. na którym ciążą zarzuty korupcyjne oraz iż ma niejasne bliskie powiązania z jednym z białoruskich oligarchów. Tłumaczył, iż zaproszenie na spotkanie z podlaskimi przedsiębiorcami dostał z od Podlaskiego Forum Gospodarczego i Izby Handlowo-Przemysłowej w Białymstoku.
Szymon Hołownia zaznaczył, iż nie miał pojęcia, iż na Witoldzie K. ciążą jakieś podejrzenia. — Jak rozumiem, jest w trakcie wyjaśniania tej sprawy poprzez sąd. Jak zdążyłem w tej chwili zorientować, pozwała ona do sądu tych, którzy tego rodzaju oskarżenia pod jej adresem kierują — dodał, iż było to merytoryczne spotkanie z kilkudziesięcioma przedsiębiorcami z różnych branż.
— Ta kwestia musi zostać wyjaśniona, sąd w tej sprawie jasno się wypowie i będziemy wiedzieli, z kim mamy do czynienia — mówił Hołownia i przyznał, iż służby nie ostrzegały go przed tym spotkaniem.
— Ja wspomnianego pana spotkałem pierwszy raz w życiu i nie miałem świadomości tego, iż w materiale dziennikarskim został oskarżony o takie rzeczy, z których teraz próbuje oczyścić się przed opinią publiczną poprzez postępowanie sądowe — marszałek Sejmu dodał jednak, iż wie o sporze prawnym Witolda K. z TVN24, ponieważ „został pomówiony w wyemitowanym materiale”.
Marszałek „nie zna człowieka”
Na pytanie, czy służby powinny były ostrzec go przed spotkaniem z Witoldem K., odpowiedział: — Ja żadnych informacji w tej sprawie nie miałem. Ani od żadnego ministra, ani od nikogo z organizatorów tego spotkania. Nie znam tego człowieka, po raz pierwszy słyszę o tej sprawie od państwa, spotkanie było publiczne.
Na pytanie Onetu, czy podczas tego środowego pytania z podlaskimi przedsiębiorcami bezpośrednio rozmawiał z Witoldem K., Hołownia odpowiedział: — Rozmawiałem tak, jak ze wszystkimi innymi uczestnikami tego spotkania. Był tylko moderatorem tej dyskusji, poruszane były na nim dziesiątki kwestii i nie zauważyłem wśród żadnego z przedstawicieli biznesu obecnych na sali, żeby traktowali wspomnianego pana, jako osobę, z którą nie należy utrzymywać kontaktów, która jest podejrzana o jakieś niecne czyny, tylko jako lidera społeczności — dodał, iż żałuje, iż w ogóle do takiej dyskusji w ogóle dochodzi.