"Gdzie jest rzecznik rządu?", "Dlaczego nie ma rzecznika?" – takimi pytaniami Polacy bombardują internet, słychać je też
w codziennych rozmowach. Dziś, po wyborach prezydenckich, wszyscy szukają winnych. Punktują, wytykają błędy i oceniają. Na rząd wylano kubeł zimnej wody. Pokazujemy, czego Polakom najbardziej zabrakło w działaniach rządu od 2023 roku.
1. Niedotrzymane obietnice
Koalicja Obywatelska szła do wyborów z obietnicą 100 konkretów na 100 dni. Po roku rządów, jak wyliczał serwis Demagog, w całości udało się zrealizować jedynie 15. 27 obietnic zostało spełnionych częściowo, reszta wcale – w tym 4 w wyniku decyzji Andrzeja Dudy, który ustawy zawetował lub skierował do Trybunału Konstytucyjnego.
Dziś lista zrealizowanych obietnic jest już dłuższa (choć część zmian wejdzie w życie np. od 2026 roku). Jednak wielu z tych, o których partia Donalda Tuska mówiła najgłośniej, (m.in. zmiana prawa aborcyjnego, rozliczenie rządu PiS czy legalizacja związków partnerskich) wyborcy się nie doczekali.
– Mogli cały czas pracować. I bez względu na reakcję Dudy, czy podpisze, czy nie, głośno o tym mówić. Wtedy całe odium niedowiezienia ustaw spoczywałoby na PiS-ie
i na Dudzie – wskazuje Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku politycznego.
Tak można było zrobić m.in. z ustawą przywracającą kompromis aborcyjny.
2. Fatalna polityka informacyjna i brak rzecznika
Nawet jeżeli coś udało się zmienić lub praca nad tym trwa, społeczeństwo tego nie zauważa. Eksperci, dziennikarze, a choćby sami politycy przyznają, iż ten rząd nie potrafi chwalić się sukcesami. I nigdy tego nie robił.
Propaganda sukcesu w wykonaniu PiS, choć toporna, męcząca i często naciągana, wbijała jednak do głów Polakom, iż partia Kaczyńskiego ciągle coś robi. O pracach obecnego rządu ludzie często albo nie wiedzą, albo wiedzą niewiele.
"Gdzie jest przekaz, co zostało zrobione? My nie mamy czasu w wertowanie internetu, aby szukać argumentów na waszą korzyść", "Ogarnijcie się do stu diabłów!", "Śledzę politykę, jestem na bieżąco. Dzisiaj dowiedziałem się od mamy, iż jest coś takiego, jak bon senioralny. Rzecznik konieczny na już" – punktują dziś ostro Polacy w mediach społecznościowych.
Pytam o to kilka osób:
Starsza kobieta, 70+: – Bon senioralny? Coś o tym słyszałam, ale nie wiem, o co chodzi.
Inna, w podobnym wieku: – To chyba dotyczyło wyjazdów dla seniorów? Nie wiem...
I jeszcze jeden głos: – Nie można powiedzieć, iż ten rząd nic nie robił. Coś dawali ludziom, coś uchwalali, ale chyba za mało o tym informowali. Na przykład renta wdowia. Sama czytałam, iż niektórzy nie wiedzą, iż coś takiego istnieje. I iż pierwszy raz o tym usłyszeli.
Jeden z polityków KO przyznaje nam z goryczą: – Już kolejny raz jest to grzech naszego rządu. Czyli dzieją się dobre rzeczy dla społeczności, ale społeczność o tym nie wie. Nie umiemy tego komunikować i rozpowszechniać. Powtarza się sytuacja sprzed wielu lat, sprzed rządów PiS, kiedy PO zrobiła dużo wspaniałych rzeczy, ale nie dotarły one "pod strzechy", do zwykłych ludzi. Ludzie byli wtedy przekonani, iż Polska jest w ruinie, podczas gdy prężnie się rozwijała.
Dlatego dziś wielu Polaków zwraca uwagę na brak rzecznika prasowego rządu. "Gdzie jest rzecznik?", "Kiedy rzecznik rządu?", "Rzecznik rządu od zaraz!", "Rzecznik rządu natychmiast!", "Rzecznik rządu potrzebny na cito!" – chyba nigdy w mediach społecznościowych nie było tylu pytań o to, co dziś.
– Rząd nie mówił o tym, nad czym pracuje i co już zrobił. I to była wina przegranej Rafała Trzaskowskiego – punktuje Wiesław Gałązka.
3. Brak rozliczeń
Choć od 1,5 roku dowiadujemy się kolejnych szczegółów związanych z aferami PiS, to społeczeństwo widzi, iż dotąd żaden z polityków nie poniósł konsekwencji.
A jednemu, Marcinowi Romanowskiemu, udało się choćby uciec przed odpowiedzialnością za granicę.
Polityk KO komentuje: – Nie ma wytłumaczenia, iż prezydent blokował rozliczenia. Bo takie rozliczenie różnych afer to pewna nieudolność. Żeby nie powiedzieć – pewna obawa przed rozliczeniem. Bo PiS nie miał obawy, żeby wywalić bardzo dobrych ludzi. A my mamy obawy, żeby ukarać tych, którzy mają dużo na sumieniach.
Jak mówi, przez cały czas widzi, jak ludzie z PiS w regionach zasiadają w różnych spółkach czy instytucjach: – Oni zacierają ręce i czekają na powrót PiS. I to jest nasz bardzo duży grzech. Bo przeciwnicy PiS w regionach pamiętają, iż za poprzednich rządów byli karani za niechęć do nich, odsuwani. A dziś PiS dalej tam rządzi i się z nich śmieje. Nie dziwię się więc, iż ludziom trochę opadają ręce. Bo w wielu miejscach przez cały czas nic się nie zmieniło.
4. Za słabo przypominali, co PiS zrobił z Polską
Ekspert ds. wizerunku przypomina, iż Amerykanie zawsze mówili, iż kampania wyborcza zaczyna się następnego dnia po wygranych lub przegranych wyborach. I PiS zaczął już
w 2023 roku, uderzając w rząd. A PO i Koalicja do dziś, przez półtora roku nie może pochwalić się rozliczeniami.
Nasz rozmówca uważa, iż zabrakło przypominania ludziom, co PiS zrobił z Polską. Edukacji w tym zakresie. Porównań.
– Przez półtora roku mieli czas, żeby przy pomocy billboardów, plakatów czy ulotek, które trafiłyby do każdej skrzynki pocztowej, ujawnić wszystkie afery PiS i przypominać, na jakie pieniądze Polacy zostali okradzeni. Polakom powinno się przypominać: "Zobaczcie, jak byliście wcześniej oszukiwani" – mówi Wiesław Gałązka.
To samo, jak uważa dotyczy wyborców PiS. – To był błąd, iż przez półtora roku również do nich nie zwracano się z przekazem: "Zobaczcie, jak was okradano i robiono w konia" – dodaje.
5. Nowa TVP daleka od ideału
Po latach rządów Jacka Kurskiego w TVP, w telewizji publicznej widać różnicę. Nie ma już siermiężnej propagandy anty-Tusk i pasków nienawiści, jak kiedyś. Ale nie ma też całkowitego odpolitycznienia stacji. Nie o taką zmianę mediów publicznych wielu Polakom chodziło.
Na przykład tuż przed wyborami prezydenckimi stacja postanowiła wyemitować "Furiozę" – serialową wersję głośnego filmu z 2021 roku o środowisku kiboli. O hicie z Mateuszem Damięckim w roli głównej zrobiło się głośno w kontekście dawnego "sportu" Karola Nawrockiego.
6. Nie dotarli o młodych ludzi
W pierwszej turze wyborów prezydenckich młodzi głosowali na Sławomira Mentzena.
W drugiej turze poparli Karola Nawrockiego. Wiele głosów krytycznych wobec rządu wskazywało potem, iż stracili młodych, nie zrozumieli ich potrzeb czy nie byli dostatecznie obecni na TikToku.
– Zbyt mało jesteśmy obecni w mediach społecznościowych. Czy nam się to podoba, czy nie, świat stoi dziś tymi mediami, a młodzi ludzie zupełnie odeszli od papierowych wydań i czytania długich tekstów – przyznaje polityk KO.
Wiesław Gałązka brutalnie o rządzie i PO: – To, iż odpuścili młodych, to jakaś tragedia. A stało się tak, gdyż nie nadążali za młodymi technologicznie.
– Z PiS śmiano się, iż to zacofani ludzie. Patrzono na nich jak na partię, która kojarzyła się z ludźmi niewykształconymi. Tymczasem oni posługują się najnowocześniejszymi technologiami. A PO jakby stanęła w miejscu i zahamowała swój rozwój technologiczny. Nie rozumieją, iż wszystko się przesuwa. Rząd powinien zastanowić się, w jaki sposób wykorzystywać te narzędzia, żeby docierać do obywatela – punktuje.
7. Tyle ministerstw, co one robią?
Mamy 19 ministerstw. W tym cały szereg wiceministrów. Dopiero dwa tygodnie temu premier Donald Tusk zapowiedział, iż po wyborach rząd zostanie odchudzony i przejdzie rekonstrukcję. Według informacji "Rzeczpospolitej", likwidacji lub połączeniu może ulec choćby do ośmiu obecnych ministerstw.
Pytanie, co robiły od 2023 roku?
Media spekulują o możliwym odwołaniu szefów trzech resortów: sprawiedliwości, zdrowia oraz klimatu i środowiska.
Według nieoficjalnych informacji RMF 24, Paulina Hennig-Kloska, ministra klimatu
i środowiska ma być krytykowana przez posłów koalicji rządzącej za "całkowitą nieskuteczność". A Adam Bodnar – iż nie spełnił on oczekiwań związanych z rozliczeniem rządów Prawa i Sprawiedliwości
Jeden z polityków KO mówi nam, iż działania ministerstwa środowiska i proponowane przez nie zmiany, np. dotyczące ochrony przyrody, bardzo negatywnie wpłynęły m.in. na wyborców na wschodzie Polski. Prawicowych wyborców w tym regionie bardzo zirytowały też działania Ministerstwa Edukacji Narodowej.
– Cały czas ze strony MEN był przekaz: "Zabierzemy lekcje religii", "Ograniczymy religię". To dawało możliwość atakowania nas i pokazywania, iż jesteśmy przeciwko Polsce, przeciwko religii i wartościom. Tymczasem minęło półtora roku i nic się nie zmieniło. Tylko na tym straciliśmy, bo w ludziach zostały bardzo negatywne emocje – mówi.