Decyzja niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji, czyli niemieckiego kontrwywiadu cywilnego, o uznaniu Alternatywy dla Niemiec za partię ekstremistyczną, przez cały czas komentowana jest w niemieckiej prasie. Poniedziałkowe (05.05.25) wydania gazet reagują także na słowa amerykańskiego sekretarza stanu Marco Rubio, który nazwał decyzję kontrwywiadu „ukrytą tyranią”.
Komentator gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze, iż sekretarz stanu USA „niezmiernie przesadził”. Jak czytamy w gazecie, „Niemcy są państwem prawa a urząd (kontrwywiad) ma swoje ustawowo określone zadania”.
Odnosząc się do dyskusji na temat prób delegalizacji AfD, komentator pisze: "Tego, co napędza wyborców AfD, nie można rozwiązać poprzez delegalizację partii. Tak jak w Stanach Zjednoczonych, czy innych krajach Zachodu, migracja i liberalizacja społeczna są odbierane jako utrata kontroli, ojczyzny i tradycji. Niemieccy politycy muszą znaleźć bardziej przekonujące odpowiedzi niż dotychczas. To, co planuje nowa koalicja, choćby ostrzejsze kontrole graniczne, byłoby pierwszym krokiem. Musiałoby to być w duchu Rubio, który również skrytykował politykę otwartych granic".
Do zarzutów Rubio odnosi się także komentator dziennika "Sueddeutsche Zeitung". "Kiedy tyrani oskarżają demokratów o tyranię, zawsze ma to zabawny posmak. Każdy w Niemczech ma możliwość odwołania się do sądu. Rząd przestrzega choćby każdego wyroku. choćby nie grozi sędziom. Ale nie trzeba tego tłumaczyć Rubio; on tylko udaje, iż wierzy w to, co mówi".
W regionalnej gazecie "Rhein-Zeitung" czytamy: "Kwestia delegalizacji AfD pojawia się w absolutnie nieodpowiednim momencie. Temat jest bardziej drażliwy, bardziej wybuchowy niż prawie każdy inny. W końcu wiąże się to ze znaczną ingerencją w niemiecki krajobraz partyjny, na co konstytucja wprawdzie zezwala. AfD zdobyła jednak około 20 procent głosów w ostatnich wyborach powszechnych. Partia może zostać zdelegalizowana, ale nie jej wyborcy".
Gazeta "Landshuter Zeitung" ocenia: "Friedrich Merz musi podjąć decyzję. Bez głosów jego partii zabrakłoby większości niezbędnej do przeprowadzenia procedury delegalizacji. Kanclerz mógłby zasłaniać się nadchodzącymi sporami prawnymi i w ten sposób grać na czas. Strategicznie nie byłby to jednak dobry ruch. W nadchodzącym roku odbędą się wybory w Badenii-Wirtembergii i Nadrenii-Palatynacie, a następnie w Saksonii-Anhalt, Berlinie i Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Są to landy, w których AfD jest silnie reprezentowana lub choćby jest najsilniejszą siłą w sondażach. Niejasne stanowisko przewodniczącego CDU w sprawie zakazu dla AfD byłoby ciężarem, pod którym prowadzący kampanię mogliby się załamać".