Kiedy rozpoczęła się rosyjska inwazja, 74-letni wówczas Fuminori Tsuchiko podróżował po Europie. O tym, co dzieje się w Ukrainie, gdzie mieszkańcy miast przeprowadzali się na stacje metra, ukrywając się przed bombami i rakietami, opowiedzieli mu wolontariusze w Polsce. Nie namyślał się długo – niedługo był już na północnym wschodzie Ukrainy, gdzie od razu zaczął pomagać najbardziej potrzebującym. – Widziałem, iż mieszkańcy Charkowa nie są bezpieczni. Odwiedziłem kilka stacji metra. Ludzie potrzebowali pomocy. Postanowiłem tutaj zostać i im pomóc – opowiada Japończyk.
Od kwietnia do grudnia ubiegłego roku podczas najbardziej zmasowanych rosyjskich nalotów Fuminori zamieszkał w metrze, na stacji Bohaterów Pracy. Pomagał swoim „sąsiadom”. Bawił się z dziećmi, gotował, a życie pod ziemią opisywał na Facebooku. – W metrze było dobrze. Ludzie trzymali się razem. Byli dla mnie bardzo dobrzy, troszczyli się o mnie ze względu na mój wiek – wspomina. Sam jednak udowadniał, iż umie się troszczyć o innych. Tak jak pozostali codziennie biegał pod ostrzałem do sklepu po jedzenie dla wszystkich. – Pyta mnie: „Bomba?” Odpowiadam: „Tak”. On: „Obok?”. „Nie”. A on na to: „Dobrze, to chodźmy”. I szliśmy – śmieje się jego była „sąsiadka” Natalia Hrama.
I’ve been following Fuminori Tsuchiko since last summer.
He’s a 75-year-old Japanese man who came to Kharkiv, and lived with the locals in the subway station.
Now with the donations from his countrymen he opened a cafe that feeds about 300 a day for free.
Glory to Japan!
🇺🇦❤️🇯🇵 pic.twitter.com/9OwrqMGnai
— Natalka (@NatalkaKyiv) April 22, 2023