AUTOR: TYLER DURDEN
G7 to forum, na którym Europa ma wyraźną przewagę liczebną nad Stanami Zjednoczonymi. Jednak słabości geopolityczne i niepewna pozycja polityczna Sunaka, Scholza i Macrona zmusiły ich do podporządkowania się linii Stanów Zjednoczonych. W związku z tym komunikat po szczycie we Włoszech zawierał jastrzębi język w stosunku do Chin, wymieniając ten kraj 29 razy. Grupa G7 oświadczyła, iż jej intencją nie jest udaremnienie rozwoju Chin, ale "będzie przez cały czas podejmować działania w celu ochrony naszych firm przed nieuczciwymi praktykami, wyrównania szans i naprawienia bieżących szkód". Ponadto grupa G7 poparła porozumienie zaproponowane przez prezydenta Bidena trzy tygodnie temu w sprawie Izraela, które obejmuje zawieszenie broni, wymianę zakładników i odbudowę Gazy, ale nie potępiła Izraela za niektóre z jego ostatnich działań wojskowych.
Decyzja G7 o udzieleniu Ukrainie pożyczki w wysokości 50 mld USD, wspieranej przez unieruchomione rosyjskie aktywa, była najważniejszym krokiem naprzód tego szczytu.
Taka struktura pożyczek odzwierciedla typowy kompromis między Stanami Zjednoczonymi a Europą. Podczas gdy proste rozwiązanie obejmowałoby przejęcie wszystkich zamrożonych aktywów Rosji (szacowanych na 280 mld USD) w celu bezpośredniego finansowania działań wojennych Ukrainy, kraje europejskie – zwłaszcza Francja, Niemcy i Belgia – przez cały czas unikają tego, postrzegając to jako zbyt agresywne i obawiając się rosyjskiego odwzajemnienia.
Zamiast tego zdecydowali się na wykorzystanie odsetek od zapadających aktywów, które wynoszą zaledwie kilka miliardów dolarów rocznie.
Pierwsza opcja byłaby przełomowa, podczas gdy druga opcja jest żenująco krótka.
To prawda, iż zajęcie majątku nie jest pozbawione kosztów.
Obawy związane z wykorzystywaniem zachodniego systemu finansowego jako broni napędzają zainteresowanie alternatywną infrastrukturą finansową i pobudzają inicjatywy dedolaryzacji.
Jednak wielokrotnie argumentowaliśmy, iż łatwiej to powiedzieć niż zrobić. Innym ryzykiem jest utrata przez Zachód i Ukrainę części środków przymusu w przyszłych negocjacjach z Rosją, co potencjalnie skomplikuje rozwiązanie konfliktu.
Ale jeżeli ktokolwiek myśli, iż Putin robi to dla pieniędzy, to i tak tego nie rozumie.
To powiedziawszy, stanowisko Europy przez cały czas miało znaczenie.
Prawie wszystkie unieruchomione rosyjskie rezerwy znajdują się w rękach europejskich depozytariuszy, głównie w Belgii.
Tak więc sprytny kompromis polega na przekierowaniu i przeciągnięciu do przodu wszystkich przyszłych dochodów odsetkowych z rosyjskich rezerw uwięzionych w tych depozytach, pozostawiając kapitał nietknięty.
Szczegóły są wciąż dopracowywane, ale argumentem jest to, iż takie podejście działa jak karny podatek od nadzwyczajnych zysków osiągniętych z unieruchomionych aktywów przechowywanych w Europie.
W konsekwencji odsetki od kredytu będą pokrywane z aktywów rosyjskich, a nie przez Ukrainę. A jeżeli Ukraina zbankrutuje, Rosja będzie na haku.
Mimo kredytu w wysokości 50 mld USD (po zatwierdzeniu przez USA pomocy wojskowej w wysokości 60 mld USD) może on nie być przełomem.
Szacuje się, iż to nowe finansowanie pokryłoby tylko około sześciu miesięcy zapotrzebowania Ukrainy.
Chociaż może to pomóc Ukrainie w nadchodzących przemianach politycznych w Europie i Stanach Zjednoczonych, od połowy 2025 r. prawdopodobnie konieczne będzie dalsze finansowanie.
Możliwość powrotu Trumpa na urząd prezydenta zwiększa niepewność – to de facto nasz scenariusz bazowy.
W ten weekend ponownie zapowiedział, iż natychmiast zakończy finansowanie Ukrainy przez USA. Jak to było niemal stałym motywem przez całą wojnę, Zachód ma tendencję do robienia tego, co słuszne, tylko wtedy, gdy alternatywa pozostało gorsza.
Biorąc pod uwagę to ryzyko, G7 może być zmuszona do ponownego przeanalizowania tego porozumienia jeszcze w tym roku.