Stany Zjednoczone w końcu listopada zdecydowały o rezygnacji z programu fregat typu Constellation. Dwa okręty, których budowa została już rozpoczęta, będą ukończone, jednak kolejne już nie powstaną. W to miejsce US Navy będzie szukać nowych rozwiązań, tj. takich jednostek, które będą mogły być budowane szybciej i taniej. Jaką receptę proponują Amerykanie?
Decyzja o budowie fregat nowego typu zapadła w 2020 roku, po kilku latach zastanawiania się, jakimi jednostkami zastąpić okręty LCS (Littoral Combat Ship). Zdecydowano wówczas o budowie dwudziestu fregat opartych na typie FREMM (Fregata Europea Multi-Missione), który używany jest przez marynarki wojenne Francji i Włoch. Wybór sprawdzonej konstrukcji miał gwarantować m.in. szybkie tempo budowy i stosunkowo niewielkie nakłady finansowe na prace badawczo-rozwojowe.
Jednak już po wyborze okazało się, iż US Navy zmodyfikowała swoje wymagania, co wiązało się z koniecznością kolejnych przeprojektowań, a to z kolei oznaczało wydłużenie czasu budowy, znaczący wzrost masy, kosztów itp. Budowę pierwszego okrętu rozpoczęto w 2022 roku, zakładano wówczas, iż wcielenie go do służby nastąpi po czterech latach. Od ubiegłego roku wiadomo było, iż opóźnienia są znaczne, dziś pewne jest już, iż data ta przesunęła się o co najmniej trzy lata, a zatem proces budowy będzie trwał siedem lat.
REKLAMA
Tymczasem US Navy potrzebuje recepty na jak najszybsze zwiększenie stanu liczbowego, albowiem chociaż wciąż dominuje pod względem tonażu, od kilku lat ustępuje chińskiej marynarce wojennej, jeżeli idzie o liczbę jednostek, a także, a może przede wszystkim – tempo budowy. Aby zobrazować, jak wygląda to w kategorii krążowników, niszczycieli i fregat warto posłużyć się danymi prezentowanymi w roczniku The Military Balance.
Wizualizacja fregaty rakietowej USS Lafayette (FFG 65). Lafayette to czwarta z nowych fregat klasy Constellation. Grafika Marynarki Wojennej USA
W roku położenia stępki pod USS Constellation US Navy dysponowała 24 krążownikami, 68 niszczycielami oraz 21 okrętami klasy LCS (cytowane opracowanie traktuje je jako fregaty). W tym czasie chińska marynarka wojenna miała do dyspozycji trzy krążowniki (typ Renhai, przez inne źródła klasyfikowany często jako duży niszczyciel), 36 niszczycieli i 45 fregat. W bieżącym roku po stronie US Navy było 11 krążowników (w tym dwa okręty typu Zumwalt, klasyfikowane częściej jako niszczyciele), 74 niszczyciele i 26 LCS-ów, zaś po stronie chińskiej osiem krążowników, 42 niszczyciele i 50 fregat. Stosunek zmienił się zatem ze 113:84 do 111:100.
Porównanie to wypadłoby jeszcze gorzej dla strony amerykańskiej, gdyby wziąć pod uwagę wielkość salwy rakietowej, spadek liczby krążowników typu Ticonderoga i wzrost liczby lekko uzbrojonych LCS-ów pogłębił bowiem tę różnicę. Przy obecnym tempie budowy wcielenie do służby większości fregat typu Constellation nastąpiłoby w połowie przyszłej i na początku piątej dekady stulecia, gdy różnica w liczbie posiadanych okrętów ww. klas wyglądałaby z punktu widzenia US Navy jeszcze gorzej. Jaką receptę proponują zatem Amerykanie?
Na razie trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, nie istnieje bowiem gotowy projekt jednostek nowego typu, który można by już dziś wdrożyć do produkcji. Na pewno oczekiwane jest, iż będą to mniejsze i tańsze w budowie okręty, zarówno załogowe, jak i bezzałogowe. Warto przypomnieć, iż od 2016 roku testom poddawany jest bezzałogowy okręt Sea Hunter, który w 2019 roku odbył m.in. rejs z San Diego do Pearl Harbor.
W służbie znajduje się także kilka innych jednostek bezzałogowych. Przedstawiciele marynarki mówią dziś o potrzebie wcielenia do służby 73 małych okrętów nawodnych, przy czym „mały” jest w amerykańskiej terminologii terminem dość mylącym – jako takie klasyfikowane są m.in. fregaty. Wydaje się jednak, iż będą to jednostki pod względem gabarytów bliższe korwetom, które dzięki ograniczeniu lub całkowitej rezygnacji z załogi będą mogły przenosić większą liczbę systemów uzbrojenia. prawdopodobnie będą przy tym mniej autonomiczne, jeżeli idzie o możliwości jego użycia – będą częściowo polegać w tym zakresie na sensorach znajdujących się na innych platformach (zarówno morskich, jak i powietrznych).
Potrzeba szybkiej budowy nowych okrętów jest wyraźna i niekwestionowana – kompleks stoczniowy wytwórcy typu Constellation, tj. Fincantieri Marinette Marine nad jeziorem Michigan ma być wykorzystany do budowy okrętów innych klas m.in. średnich okrętów desantowych i jednostek bezzałogowych właśnie. Z jednej strony świadczy to o chęci i potrzebie zachowania wykwalifikowanej siły roboczej, której brak coraz bardziej doskwiera amerykańskiemu przemysłowi stoczniowemu, z drugiej zaś o priorytetach US Navy. Parafrazując olimpijskie motto, należałoby powiedzieć: więcej, szybciej, taniej.
Rafał Ciastoń
, ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych, technologii militarnych i konfliktów zbrojnych