Setki osób wdarły się na teren szwedzkiej ambasady w Bagdadzie, wspinając się na mury i podpalając budynek. Protestowali przeciwko prowokacyjnemu spaleniu Koranu w Sztokholmie. Rząd w Bagdadzie zażądał w wydanym w czwartek oświadczeniu, aby ambasador Szwecji Jessica Svaerdstroem opuściła Irak. Turcy i Palestyńczycy palą szwedzkie flagi. W Szwecji co jakiś czas wybuchają zamieszki.
Społeczność muzułmańska, co było oczywiste uznała, to za obrzydliwą prowokację, która obraża ich uczucia religijne. W tym samym czasie nasilają się ataki na społeczność chrześcijańską w Izraelu o czym informują coraz częściej media. Prześladowany jest Kościół prawosławny na Wschodzie. I nie ma dyskusji – takie zachowania są niedopuszczalne. Zawsze mnie śmieszy ta niemoc , gdy trzeba zdefiniować obrazę muzułmanów lub chrześcijan, i tę dziwną łatwość gdy przychodzi zdefiniować np. antysemityzm czy „homofobię”.
Z ogromnym zdziwieniem i pewnym zażenowaniem zauważyłem, iż kilku Kolegów z lewej i prawej z zadowoleniem przyjmuje takie prowokacje.
Musimy być zdecydowanie bardziej ostrożni w tym co serwują nam media. Zderzenie cywilizacji, ku któremu popychają nas stronnicy Nowego Światowego Ładu ma kilka poziomów perfidii. Jednym z nich jest zderzenie wartości i antywartości. W imię liberalnego bełkotu o wolności próbuje się szyderstwo i obrzydliwości wynieść na wyżyny sztuki czy nazwać je słusznym protestem. W krajach popisujących się swym rzekomym liberalizmem dopuszcza się prowokacje polityczne w formie bluźnierstw.
To dzieje się również w Polsce. Kilka lat temu znieważono i obrażano muzułmanów publikując paskudne antyislamskie karykatury. Obrażano i lżono muzułmanów ostentacyjnie, świadomie i wielokrotnie. Wtedy wielu katolików myślało – nas to nie obchodzi, przecież nie o nas – bardzo się mylili o czym już wtedy pisałem. Za chwile pojawiły się pseudoartystyczne rzeźby i rysunki szydzące z katolicyzmu. Happeningi wylewające rzygowiny na polskość. Obleśne i obrzydliwe spektakle atakujące tradycję. Marsze, parady i manifestacje plujące na naszą historię i rodzinę.
Nic nie dzieje się bez przyczyny. To działania świadomych funkcjonariuszy pewnych środowisk. To są prowokatorzy realizujący scenariusze napisane przez możnych i wpływowych. To ma rozmiękczać sumienia i zamazywać granice dopuszczalności. To wszystko wyrasta z ideologii globalizmu i niszczenia tradycji. To pochwała niesprawiedliwości i promocja pogardy dla inaczej wierzących i myślących. To musi budzić sprzeciw. Wolność musi znaczyć odpowiedzialność.
Łukasz Jastrzębski