Dzień Kobiet traktowany jest przez wielu jako relikt czasów PRL-u – „komunistyczne święto”, w czasie którego rytualnie wręczano paniom goździki i urządzano na ich cześć akademie w zakładach pracy. Te wspomnienia u jednych budzą niechęć, u innych uśmiech politowania, a jeszcze u innych nostalgię za czasami młodości. Podkreślić jednak należy, iż pomimo zmian i przeobrażeń na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat – tradycja obdarowywania w dniu 8 marca kobiet kwiatami, czy też wręczania im drobnych prezentów nie zanikła.
Nie ulega wątpliwości, iż dla osób o poglądach narodowych, czy też konserwatywnych korzenie i tradycje Dnia Kobiet są z całą pewnością dość odległe. Święto to ustanowione zostało bowiem przez Socjalistyczną Partię Ameryki i miało upamiętniać strajk kobiet w fabryce bawełny o skrócenie dnia pracy, przy czym początkowo obchodzone było w dniu 28 lutego. Następnie święto przyjęte zostało przez II Międzynarodówkę Socjalistyczną na posiedzeniu w Kopenhadze w 1910 roku. Data 8 marca jako Międzynarodowy Dzień Kobiet upowszechniła się w związku z wydarzeniami 8 marca 1917 roku, kiedy to doszło do manifestacji i protestów kobiet pod hasłem „Chleb i pokój”, będących jednym z impulsów Rewolucji Lutowej.
Czy zatem Dzień Kobiet ma w ogóle coś wspólnego z polską tradycją? Z całą pewnością nie ma, podobnie jak nie mają z nią nic wspólnego na przykład takie pseudoświęta jak halloween, czy walentynki. Jednak w przeciwieństwie do Dnia Kobiet zarówno walentynki, jak i halloween są szeroko promowane w kulturze masowej i upowszechniane w liberalnym przekazie medialnym. W dobie powszechnego konsumpcjonizmu i amerykanizacji kultury jest to w pełni zrozumiałe.
Nawet o ile geneza i tradycja Dnia Kobiet budzi nasze wątpliwości, to sama idea symbolicznego honorowania kobiet i podkreślania ich znaczenia w życiu społecznym jest jak najbardziej godna poparcia. Niestety, w dzisiejszych czasach słuszna walka o prawa kobiet jest czasami przedstawiana w karykaturalnych kształtach i sprowadzana do absurdu przez środowiska feministyczne (np. postulaty parytetów, bezpodstawne oskarżenia o seksizm, wprowadzanie feminatywów). Z tej przyczyny niektórzy przedstawiciele prawicy i kręgów konserwatywnych często przyjmują postawy sceptyczne wobec rozszerzaniu udziału kobiet w życiu publicznym, co w skrajnych przypadkach prowadzi wręcz do postaw mizoginistycznych.
Musimy uświadomić sobie jednak, iż ograniczanie praw kobiet, czy podważanie ich roli społecznej jest z gruntu szkodliwe i sprzeczne z dobrem wspólnoty narodowej. Kwestia płci nie powinna mieć żadnego znaczenia w zakresie możliwości rozwoju zawodowego, czy też sprawowania funkcji publicznych. Podstawowym kryterium winny mieć w tym zakresie indywidualne zdolności i kwalifikacje. Wydaje się także, iż w związku z naturalnymi predyspozycjami do łagodzenia sporów i umiejętnością merytorycznego rozwiązywania problemów – obecność pań w życiu publicznym, w tym również w polityce jest jak najbardziej wskazana.
Michał Radzikowski