Jest tyle słów i działań, od których powinnaś się powstrzymać, żeby nie psuć atmosfery. Kolejna popsuta kolacja, tak wiele popsutych kolacji!
Sara Ahmed
Nie bawią mnie żarty „z wąsem”. Humor, który czasem koledzy uznają za „przeznaczony/zrozumiały dla mężczyzn”, uważam za zwykły seksizm. Nie podoba mi się ujmowanie przez feministki problemów wyłącznie białych, hetero i cis kobiet. Zanim jednak zdążyłam poczuć się problemem, przyszła Sara Ahmed. Powiedziała, iż po prostu jestem psujzabawą. Feministyczną psujzabawą. Dzięki. Takie właśnie działanie ma jej książka. Przewodnik feministycznej psujzabawy to zaproszenie do stołu dla wszystkich, którym nie w smak są seksizm, rasizm, homofobia i inne formy dyskryminacji.
Każda psujzabawa znajdzie w nim coś dla siebie. Kim jednak jest ta postać? Jak sama nazwa mówi, to ktoś, kto psuje zabawę. A robi to na różne sposoby: poprzez brak śmiechu z „niewinnych żarcików”, reagowanie na obraźliwe komentarze, a czasem choćby wychodzenie z pomieszczenia/czatu (w XXI wieku, w dobie kontaktów online warto i o tej formie wychodzenia wspominać). To jedna z tych osób, przy której „radość zanika”, przy której nie można nic powiedzieć. O łatkę psujzabawy nie jest trudno. Na początku jasne, trzeba zamilknąć lub odezwać się we właściwym momencie, ale potem wystarczy już sama obecność, aby zmienić atmosferę w pewnych kręgach. Nie znasz żadnej osoby, która psuje zabawę, zmienia atmosferę, a rozmowa się przy niej mniej klei? Cóż… ta książka może ci się przydać bardziej niż myślisz.
Więzi psujzabawy
Ważnym wątkiem poruszanym w książce Ahmed są wieści. Tu mamy między innymi przykładowe „kolejna popsuta kolacja, Saro” [1] wypowiedziane przez ojca autorki. Bo jakżeż mogła się bronić, gdy przy tym posiłku dzień w dzień padały w jej stronę seksistowskie uwagi? Tak nie przystoi…
Co psujzabawy odkrywają według Ahmed? Że niektóre więzi, choćby (choć czasem: zwłaszcza) z najbliższymi, są obwarowane warunkami. Co więcej, niektóre w pewnym momencie okazują się nie do spełnienia. Rodzi to wiele dylematów i konieczności rozstrzygania, które więzi są ciepłe, miłe i budujące jak z zakończeń filmów familijnych, a które po prostu destrukcyjne. Co w przypadku tych drugich?
Czasem się je zrywa dla własnego dobra (jak długo można znosić przykre dla siebie uwagi i brak posłuchu? Rok? Dwa? Dziesięć lat?). Czasem się po prostu milczy. Jak zauważa Ahmed, „Kiedy ktoś, kogo kochasz, wygłasza opinie, które są dla ciebie więcej niż problematyczne, czasem wolisz pozostać na nie głucha, ponieważ gdybyś naprawdę pozwoliła im wybrzmieć, byłyby niczym odgłos tłuczonego szkła, dźwięk czegoś, co właśnie zostało roztrzaskane”. Każda psujzabawa oprócz ostracyzmu mierzy się często z dylematami na własnym podwórku.
Psujzabawy wśród psujzabaw
Tutaj sprawa się jednak nie kończy. Chcąc walczyć o prawa osób dyskryminowanych bardzo łatwo stać się osobą wykluczającą. Sara Ahmed zarzuca białym feministkom zagarnianie nurtu dla siebie. Łatwo bowiem pomijać sytuację osób, które zdają się nie pasować do mainstreamu – kobiety niehetoronormatywne, kolorowe, trans. Tak, wśród feministek na szczęście też się znajdują psujzabawy. Aktywizm wymaga niejednokrotnie porzucenia pewności siebie i otwarcia się na inne doświadczenia, aby nie wejść w pozycje osób, dla których samemu jest się problemem.
Ważne jest więc podejmowanie wysiłku dostrzegania. Chodzi tu o identyfikację siebie jako psujzabawy, nie można jednak pomijać własnego stosunku do innych psujzabaw. Należy się troszczyć o ich przetrwanie, działać solidarnie. Tu zaś solidarność nie może polegać na sprowadzeniu wszystkich do jednego poziomu, udawania, iż części problemów nie ma. Nie, nie możemy udawać, iż jesteśmy takie same i każda walczy z tym samym. Według Ahmed „Solidarność nie polega na założeniu, iż walczymy o to samo, iż czujemy ten sam ból, iż żywimy nadzieję na taką samą przyszłość. Solidarność wiąże się z zaangażowaniem i pracą, a także z rozpoznaniem, iż choćby jeżeli nasze uczucia, życia i ciała nie są takie same, żyjemy na wspólnym gruncie”. Tylko tyle i aż tyle. Świadome bycie psujzabawą to wysiłek pracy nad sobą, reakcji na niesprawiedliwość i dyskryminację, wymiany doświadczeń, ale także odpoczynek. Autorka wyraźnie zaznacza w swoim przewodniku, iż on też jest ważny. Że psujzabawa daje z siebie sto procent, ale nie więcej. Nie chodzi o wyniszczanie siebie, ale o to, iż walcząc o szacunek dla siebie i innych, należy go mieć także dla samej/samego siebie.
Nigdy nie będziesz szła sama
Tak, hasło z protestów użyte jest tutaj świadomie. Bo psujzabawy nie są same. Choć Ahmed daje popalić w swojej książce, wymaga zaangażowania, pracy nad sobą, nieustannej weryfikacji własnych przekonań i poszerzania horyzontów, nie mówi, iż to jest wysiłek podejmowany w odosobnieniu. Do stołu zaprasza, jak już było wspomniane, każdego, komu zadrą w oku są dyskryminacja, patriarchat i godzenie się na krzywdzące schematy oraz role, „bo są od lat i nikt nie narzekał”. Jako wsparcie daje swój przewodnik, zaprasza inne znane psujzabawy, między innymi Audre Lorde, bell hooks czy Reni Eddo-Lodge. Zaprasza do wymiany doświadczeń, co już się dzieje na licznych spotkaniach wokół książki, na forach dyskusyjnych i często pod postami różnych organizacji promujących jej książkę. A wszystko po to, aby ten świat stał się nieco bardziej znośny. Warto więc sięgnąć po Przewodnik feministycznej psujzabawy, aby znaleźć w nim lustro bez filtrów, wiedzę i motywację.
[1] Wszystkie cytaty i przykłady zostały zaczerpnięte z książki: S. Ahmed, Przewodnik feministycznej psujzabawy (tłum. Magdalena Kunz), Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2024.