Początkowo zamierzałem „przeskoczyć” ten artykuł Thierry Meyssana. Wydawało mi się, iż zbyt mało osób zainteresuje, więc nie chciało mi się go tłumaczyć i omawiać. Ale w tej chwili wszystkie media trąbią o Musku, więc zmieniłem zdanie. Faktycznie, Musk działa jak buldożer i o jego działaniach mówi się chyba choćby więcej niż o samym Trumpie! Ale opinie na temat tych działań różnią się diametralnie. O ile media niezależne (te bez cudzysłowu) pochwalają większość jego działań, a niektóre wręcz pieją z zachwytu, to media oficjalne i „niezależne” podnoszą lament. Największy jazgot jest wokół zawieszenia działalności USAID. Próbuje się przedstawić tę organizację jako dobroczynną i niosącą pomoc. W rzeczywistości USAID czyli United States Agency for International Development obok NED czyli National Endowment for Democracy oraz całej chmary pomniejszych NGOs jest narzędziem CIA, przy pomocy którego dokonuje się zamachów stanu, kolorowych rewolucji i na wszelkie możliwe sposoby destabilizuje się zarówno pojedyncze kraje, jak i całe regiony. Chyba najgłośniejsze wycie dobiega z Ukrainy, bo praktycznie wszystkie tamtejsze media finansowane są przez tych „dobroczyńców”. Także w naszym kraju skończyły się dobre czasy dla wielu „aktywiszczy”.
Zmienić się mają także kryteria obsadzania stanowisk w instytucjach państwowych. Zamiast tzw. „inkluzywności”, czyli przynależności do takiej czy innej grupy dewiantów, jedynym kryterium mają być kompetencje zawodowe.
Powoli zaczynają potwierdzać się teorie spiskowe o pochodzeniu wirusa COVID. Ciekaw jestem czy opór i wpływy kół stojących za „pandemią” będą na tyle silne, by uniemożliwić oficjalne potwierdzenie innych faktów, które są przez cały czas teoriami spiskowymi. Ciekawe, co ujawni Kennedy. I czy pozwoli mu się na to…
Do teorii spiskowych spokojnie zaliczyć można także pseudoekologię. Amerykańskie instytucje już wycofują się z tego obłędu, wycofują się także instytucje finansowe zdominowane przez amerykański kapitał.
Aha, byłbym zapomniał!! Oczywiście w tym wszystkim nie może zabraknąć wiernopoddańczych gestów wobec narodu wybranego i Izraela!
Ale przejdźmy wreszcie do artykułu Meyssana.
Początek tłumaczenia.
Trump i Musk, Kanada, Panama i Grenlandia, czyli stara historia
Autor: Thierry Meyssan
Ponownie wybrany prezydent Donald Trump podniósł możliwość aneksji Kanału Panamskiego, Kanady i Grenlandii. Daleko idący projekt, który pojawił się już na mapie sporządzonej w 1941 roku przez zwolennika ruchu technokratycznego. To francuska gałąź tego ruchu wymyśliła transhumanizm tak drogi Elonowi Muskowi, którego dziadek był odpowiedzialny za kanadyjską gałąź ruchu technokratycznego.
Oświadczenia ponownie wybranego prezydenta USA Donalda Trumpa przed jego inauguracją, ogłaszające zamiar zakupu Grenlandii (którą już w 2019 r. porównał do „wielkiej transakcji na rynku nieruchomości”) oraz aneksji zarówno Kanady, jak i Kanału Panamskiego, zaskoczyły nas. Żaden zachodni przywódca nie powiedział czegoś takiego od czasów II wojny światowej. Zamiast tego amerykańska klasa rządząca postrzegała to jako „nową granicę”, innymi słowy, nowe terytoria, na których ich kraj mógłby przez cały czas się rozwijać.
Duński rząd, od którego Grenlandia jest zależna, oświadczył, iż Grenlandia nie jest na sprzedaż, iż jest to „autonomiczne terytorium” należące wyłącznie do Grenlandczyków. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wezwał do „stosowania zasady nienaruszalności granic wobec wszystkich krajów… niezależnie od tego, czy są one bardzo małe, czy bardzo potężne”. Francuski minister spraw zagranicznych Jean-Noël Barrot skomentował: „Nie ma oczywiście wątpliwości, iż Unia Europejska nie pozwoli innym narodom świata atakować swoich suwerennych granic”. Według brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Davida Lamy’ego, Donald Trump „budzi obawy dotyczące Rosji i Chin w Arktyce, które wpływają na krajowe bezpieczeństwo gospodarcze” Stanów Zjednoczonych. Wreszcie, dla włoskiej premier Giorgi Meloni, oświadczenia te są „bardziej przesłaniem” dla „innych głównych mocarstw niż wrogimi roszczeniami wobec tych krajów. Są to dwa obszary, w których Chiny stały się coraz bardziej aktywne w ostatnich latach.
Premier Kanady, Justin Trudeau, który został wybrany jako syn Pierre’a Trudeau, a zatem jako obrońca niepodległości narodowej, okazał się niczym więcej niż zwolennikiem Waszyngtonu. Nie miał więc nic do powiedzenia w oczywistej sprawie: dołączając do Stanów Zjednoczonych, jego kraj nie miałby nic do stracenia, czego jeszcze nie stracił, a wszystko inne do zyskania. Podał się więc do dymisji.
W odniesieniu do Kanału Panamskiego Donald Trump insynuował, iż jest on obsługiwany przez chińską armię. Prezydent Panamy José Raúl Mulino odpowiedział: „Kanał nie jest kontrolowany, bezpośrednio ani pośrednio, przez Chiny, Wspólnotę Europejską, Stany Zjednoczone ani żadne inne mocarstwo. Jako Panamczyk stanowczo odrzucam wszelkie wypowiedzi, które zniekształcają tę rzeczywistość”.
Pokażemy tutaj, iż te idee aneksji nie są nowe, ale sięgają kryzysu z 1929 r. I iż odpowiadają spójnemu kręgowi ideologicznemu bronionemu do zeszłego tygodnia przez multimiliardera Elona Muska, którego znaliśmy bardziej jako wielbiciela serbskiego inżyniera Nicoli Tesli i zwolennika transhumanizmu.
Podczas „Wielkiego Kryzysu”, tj. kryzysu na Wall Street i następującej po nim zapaści gospodarczej, cała amerykańska i europejska elita uznała, iż kapitalizm w swojej ówczesnej formie jest definitywnie martwy. Józef Stalin zaproponował model sowiecki jako jedyną odpowiedź na kryzys, podczas gdy Benito Mussolini (były przedstawiciel Lenina we Włoszech) [uwaga moja: nigdy o tym nie słyszałem!!] zaproponował faszyzm. Ale w Stanach Zjednoczonych zaproponowano trzecie rozwiązanie: technokrację.
Krytykując tradycyjne rozumienie podaży i popytu, ekonomista Thorstein Veblen zainteresował się motywacjami nabywców. Wykazał, iż ludzie, którzy mogą sobie pozwolić na spędzanie wolnego czasu, robią to w celu umocnienia swojej przewagi społecznej, a zatem muszą to pokazać. Wypoczynek nie jest zatem formą lenistwa, ale „wyraża bezproduktywną konsumpcję czasu”. W rezultacie w wielu sytuacjach, wbrew powszechnemu przekonaniu, „im wyższa cena dobra, tym wyższa jego konsumpcja” (paradoks Veblena). Tak więc to nie ceny, ale zachowania grupowe i indywidualne motywacje dyktują gospodarkę.
Obrazoburcze myślenie Thorsteina Veblena dało początek, między innymi, technokratycznemu ruchowi Howarda Scotta. Wyobrażał on sobie, iż władza nie jest przekazywana kapitalistom czy proletariuszom, ale technikom.
Ruch ten został wyeksportowany do Francji [i spopularyzował się] wokół Ecole Polytechnique, w szczególności ezoterycznego powieściopisarza Raymonda Abellio (który założył sektę, której członkiem był François Mitterrand aż do swojej śmierci) i Jeana Coutrota, wynalazcy transhumanizmu. Jedna rzecz prowadziła do drugiej, mówi się, iż ruch ten zrodził tajne stowarzyszenie, Synarchie, w okultystycznych kręgach reżimu Philippe’a Pétaina.
Transhumanizm Coutrota jest protoplastą transhumanizmu Elona Muska. Dla Coutrota była to kwestia wykorzystania technologii do wyjścia poza humanizm. Dla Elona Muska chodzi o wykorzystanie technologii do zmiany człowieka.
Biorąc pod uwagę ten rodowód, zrozumiałe jest, iż wszelkie odniesienia do technokracji we Francji są dyskredytowane od samego początku. Jednak ruch ten opiera się na dominującej kontestacji sposobu funkcjonowania demokracji. Twierdzi, iż nie angażuje się w politykę i znajduje techniczne rozwiązania wszystkich problemów. Czy nam się to podoba, czy nie, jest on obecny w Stanach Zjednoczonych w przekonaniu, iż postęp techniczny rozwiąże wszystko.
Faktem pozostaje, iż ruch technokratyczny, opierając się na wiedzy statystycznej z okresu międzywojennego, był przekonany, iż kontynent północnoamerykański stanowi jedną całość pod względem zasobów mineralnych i przemysłu.
Lider kanadyjskiego oddziału ruchu, kręgarz Joshua Haldeman, został aresztowany podczas II wojny światowej za popieranie neutralności wobec nazistowskich Niemiec. W rzeczywistości był on zwolennikiem Hitlera i antysemitą [1]. Po wojnie przeniósł się do RPA, przyciągnięty przez tamtejszy reżim apartheidu. Jego wnukiem jest nie kto inny jak Elon Musk. [uwaga moja: był jego dziadkiem ze strony matki]
Pozycja multimiliardera w administracji Trumpa jest coraz bardziej kwestionowana od wewnątrz. Steve Bannon powiedział Corriere della sera: „Elon Musk nie będzie miał pełnego dostępu do Białego Domu, będzie jak każda inna osoba. To naprawdę zły facet, bardzo zły facet. Wyrzucenie tego faceta było dla mnie sprawą osobistą. Wcześniej, ponieważ wyłożył pieniądze, byłem skłonny to tolerować, nie jestem już skłonny tego tolerować”. [2].
Niektórzy członkowie ruchu technokratycznego przywiązywali dużą wagę do mapy świata po II wojnie światowej sporządzonej w 1941 r. przez anonimowego autora pod pseudonimem Maurice Gomberg. Przewidywał on podział świata według cywilizacji. Stany Zjednoczone zostałyby powiększone, aby objąć całą Amerykę Północną, od Kanady po Kanał Panamski, oraz wiele wysp na Pacyfiku i Atlantyku, w tym Indie Zachodnie, Grenlandię i Irlandię. Podobnie jak Synarchia Francuska, mapa ta była szeroko dyskutowana w kręgach spiskowych. Jednak według historyka Thomasa Morartiego, cytowanego w irlandzkiej prasie [3], mapa znalazła się w przemówieniu „Four Freedoms Speech” (wolność słowa, wolność wyznania, wolność od niedostatku i wolność od strachu) prezydenta Franklina D. Roosevelta z 6 stycznia 1941 roku. W tym samym duchu, w 1946 r. prezydent Harry Truman zaproponował, aby wojska amerykańskie nie wycofały się Grenlandii, którą wyzwoliły od nazistów, ale kupiły ją za 100 milionów dolarów.
W 1951 r. Dania zezwoliła na utworzenie dwóch rozległych baz wojskowych USA i NATO na Grenlandii, w Sondreström i Thule (Pituffik). Od tego czasu zainstalowano tam elementy amerykańskiego systemu antybalistycznego. Traktat autoryzujący te bazy został podpisany przez Grenlandię w 2004 r., po uzyskaniu przez nią statusu autonomii.
W 1968 r. amerykański bombowiec strategiczny podczas rutynowej operacji zimnowojennej przypadkowo rozbił się w pobliżu Thule, zanieczyszczając region chmurą wzbogaconego uranu. W 1995 r. ujawniono, iż duński rząd milcząco zezwolił Stanom Zjednoczonym, z naruszeniem duńskiego prawa, na przechowywanie broni jądrowej na swojej ziemi.
Zakup Grenlandii mógłby zatem łatwo odbyć się bez pieniędzy. Pentagon musiałby jedynie zapewnić Danii ochronę, uwalniając ją tym samym od obciążeń finansowych.
Nadając realności temu, co wydawało się tylko czczą gadaniną, Donald Trump Jr, syn ponownie wybranego prezydenta, udał się na wakacje na Grenlandię. Oczywiście na pokładzie rodzinnego samolotu, w otoczeniu grupy doradców. Nie spotkał się, przynajmniej oficjalnie, z żadnymi przywódcami politycznymi. Podczas tej podróży organizacja pozarządowa Patriot Polling przeprowadziła ankietę. Większość respondentów (57,3%) poparła pomysł przyłączenia się do Stanów Zjednoczonych, podczas gdy 37,4% było temu przeciwnych. Spośród ankietowanych 5,3% było niezdecydowanych. Po opublikowaniu tych wyników, Múte B. Egede, wygłosił konferencję prasową w Kopenhadze, stwierdzając, iż chociaż nie rozmawiał z Trumpami, jest otwarty na „dyskusje na temat tego, co nas łączy. Jesteśmy gotowi do rozmów. kooperacja jest kwestią dialogu. kooperacja oznacza, iż będziecie pracować nad znalezieniem rozwiązań”.
Kiedy ruch technokratyczny planował aneksję Grenlandii, zwrócił uwagę, iż leży ona na północnoamerykańskim szelfie kontynentalnym i oparł swój argument na znaczeniu jej zasobów naturalnych. Grenlandia zawiera cenne minerały ziem rzadkich [4], a także uran, miliardy baryłek ropy naftowej i ogromne rezerwy gazu ziemnego, które kiedyś były niedostępne, ale [dziś] stają się coraz mniej. Metale ziem rzadkich należą w tej chwili niemal wyłącznie do Chin. Stały się one jednak niezbędne dla zaawansowanych technologii, a w szczególności dla samochodów Tesli. Te naturalne rezerwy nie są eksploatowane z powodu tradycyjnego sprzeciwu rdzennych Eskimosów (88% populacji).
Dziś Grenlandia jest przede wszystkim kwestią strategiczną. Umożliwiłoby to Stanom Zjednoczonym kontrolowanie Północnego Szlaku Morskiego, który jest w tej chwili żeglowny. Ponieważ jest on w tej chwili kontrolowany przez Rosję i Chiny, zmiana właściciela wyspy zmieniłaby równanie geopolityczne. Dlatego też rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział: „Arktyka jest obszarem naszych interesów narodowych, naszych interesów strategicznych. Chcemy zachować klimat pokoju i stabilności w strefie arktycznej. Bardzo uważnie obserwujemy dość spektakularny rozwój sytuacji, ale jak dotąd, dzięki Bogu, tylko na poziomie deklaracji”.
Odniesienia do ruchu technokratycznego mogą nie mieć nic wspólnego z Muskiem i Trumpem, ale należy o nich pamiętać w miarę rozwoju wydarzeń.
[1] The International Conspiracy to Establish a World Dictatorship & The Menace to South Africa, Joshua Haldeman. Cité dans «The World According to Elon Musk’s Grandfather», Jill Lepore, The New Yorker, September 19, 2023.
[2] «Steve Bannon: Elon Musk vuole solo i soldi, farò di tutto per tenerlo fuori dalla Casa Bianca», Viviana Mazza, Corriere della sera, 8 gennaio 2025.
[3] «United mates of America», Tom Prendeville, Irish Mirror.
[4] Greenland is only mentioned once in the Technocracy Study Course. Rare earths were ignored at the time.
Koniec tłumaczenia.
Do działań Muska w dziedzinie podniesienia efektywności i obniżki kosztów działania amerykańskich instytucji rządowych, dochodzi jego działalność w dziedzinie wpływów na obce państwa. Tutaj, gdy uwzględni się rodzinne koneksje Muska, przestaje być wesoło. Oczywiście nie może on odpowiadać za błędy swoich przodków, ale jego wypowiedzi, zachowanie i gesty dają czasem do myślenia. Zastanawia jego poparcie dla niemieckiej AfD. AfD to skrót od Alternative für Deutschland, czyli Alternatywa dla Niemiec. Jest ona faktycznie alternatywą dla obecnej niemieckiej sceny politycznej, ale NSDAP też była kiedyś taką alternatywą… A AfD przypisuje się ciągotki nazistowskie. Czy są to słuszne posądzenia, czy tylko próba zdyskredytowania tej partii? W jej programie nie ma niczego, co by na ciągotki nazistowskie wskazywało. Jest to więc bez wątpienia próba dyskredytacji. Jedno jest pewne: jest to partia neoliberalna, po której nie można się spodziewać żadnego prospołecznego działania. Ale Musk wystąpił na kongresie tej partii i powiedział między innymi: „there is too much focus on past guilt, and we need to move beyond that” – za bardzo skupiamy się na winach z przeszłości i musimy wyjść poza to. Te słowa to miód dla niemieckich uszu! Podobne rzeczy mówili niektórzy członkowie tej partii i te wypowiedzi, trochę na siłę, podciągnięto pod nazizm. Można je wieloznacznie rozumieć – i pozytywnie, i negatywnie – ale narodowi wybranemu bardzo się nie spodobały.
Ciekawe, co Musk planuje w naszym kraju. jeżeli w ogóle zawraca sobie nim głowę. U nas będzie miał kłopot, bo jakiejś alternatywy nigdzie nie widać! Pozostaje mu wybór między dżumą i cholerą.
Muska i jego „pieski” (Department of Government Efficiency DOGE) czeka jeszcze oczyszczenie prawdziwej stajni Augiasza – Pentagonu. Wygląda na to, iż zdaje on sobie sprawę z tego, co go tam czeka! Już powiedział, iż następną wojnę USA mogą przegrać z kretesem. Z pewnością i on i Trump zdają sobie sprawę ze stanu amerykańskiej armii. A nie jest on wesoły, bo kryteria „inkluzywności” także tam obowiązywały, choćby na najwyższych szczeblach.
Ale najważniejsze (także i dla nas) będą kroki USA wobec Rosji. Nie spodziewam się jakichś możliwych do zaakceptowania przez Rosję propozycji, które zakończą wojnę na Ukrainie. Administracja Trumpa najwidoczniej też spodziewa się rosyjskiego „niet”, bo już zapowiadane jest drastyczne zaostrzenie sankcji. Jak na to zareaguje Rosja? Z pewnością nie będzie tym zachwycona. A Rosja także ma sposoby, aby bardzo zaszkodzić amerykańskiej gospodarce i amerykańskim finansom, ale jak do tej pory z żadnego nie skorzystała.
Co by nie mówić, Trump i jego ekipa serwują nam niezły dreszczowiec! Oby nie kierowali się oni metodą Alfreda Hitchcocka, który twierdził, iż na początku ma być trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi… rosnąć.