Erdogan: "Netanyahu's deeds surpass the atrocities committed by Hitler"

dzienniknarodowy.pl 5 hours ago

Wypowiedzi prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana na temat izraelskich nalotów na irańskie cele i odwetu Teheranu wywołały falę międzynarodowych reakcji.

Erdogan, od lat konsekwentnie krytykujący politykę Izraela, tym razem posunął się jeszcze dalej, uznając irańskie ataki rakietowe za “prawo do samoobrony wobec izraelskiego bandytyzmu” i porównując premiera Benjamina Netanjahu do Adolfa Hitlera. Słowa te padły w momencie eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie, który już teraz zbiera śmiertelne żniwo po obu stronach, a napięcie grozi przekształceniem się w otwarty regionalny konflikt.

Prezydent Turcji przemawiał do opinii publicznej po serii izraelskich nalotów przeprowadzonych na irańską infrastrukturę wojskową i nuklearną. Operacja, której szczegóły nie zostały ujawnione, została potwierdzona przez stronę izraelską jako „precyzyjna i niezbędna” w celu powstrzymania dalszego rozwoju irańskiego programu atomowego. Iran odpowiedział niemal natychmiast, przeprowadzając zmasowany ostrzał rakietowy na cele w Izraelu, twierdząc, iż był to akt samoobrony wobec izraelskiej agresji. To właśnie w tym kontekście Erdogan zabrał głos, wyrażając jednoznaczne poparcie dla Iranu i w ostrych słowach potępiając działania Netanjahu.

„Iran nie rozpoczął tej wojny, został zaatakowany i ma pełne prawo się bronić. To, co zrobił Izrael, było bandyckim aktem państwowego terroryzmu” – powiedział Erdogan.

Odnosząc się do sytuacji w Strefie Gazy, dodał:

„Netanjahu już dawno przekroczył to, co świat uznaje za granice człowieczeństwa. Jego czyny w Gazie przewyższają okrucieństwa popełniane przez Hitlera. Świat nie może dalej milczeć”.

Ta retoryka, choć nie jest nowa w arsenale Erdogana, tym razem zyskała wyjątkowo dramatyczne brzmienie i została natychmiast potępiona przez izraelskie władze jako „rażąco nieodpowiedzialna i antysemicka”.

Rzecznik izraelskiego MSZ uznał słowa Erdogana za:

„Wyraz głębokiej nienawiści, ignorancji historycznej i próby legitymizacji brutalnych działań Iranu”.

Premier Netanjahu nie odpowiedział bezpośrednio na porównanie do Hitlera, ale jego biuro wydało oświadczenie:

„Izrael będzie przez cały czas bronił się przed każdym zagrożeniem, niezależnie od tego, czy pochodzi ono z Teheranu, czy z Ankary”.

Stosunki turecko-izraelskie od dawna są napięte. Kulminacyjnym momentem był incydent z 2010 roku, kiedy izraelskie siły specjalne zaatakowały turecki statek Mavi Marmara, który próbował przełamać blokadę Strefy Gazy. Zginęło wówczas dziewięciu tureckich aktywistów, co doprowadziło do zerwania stosunków dyplomatycznych. Choć w późniejszych latach podejmowano próby ich normalizacji, napięcia powracały przy każdej eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Obecne wydarzenia stanowią więc kolejny punkt zapalny, a wypowiedzi Erdogana mogą zamknąć drogę do jakiegokolwiek porozumienia w najbliższym czasie.

Turcja nie ogranicza się wyłącznie do słów. W ostatnich tygodniach Ankara przyspieszyła działania zbrojeniowe, w tym zwiększenie produkcji rakiet dalekiego zasięgu i rozbudowę infrastruktury obronnej. Władze tureckie potwierdziły również, iż ich armia pozostaje w stanie podwyższonej gotowości:

„Jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz rozwoju wydarzeń w regionie”.

Choć oficjalnie Turcja nie planuje bezpośredniego zaangażowania militarnego w konflikt irańsko-izraelski, nie wyklucza wsparcia dyplomatycznego, logistycznego ani technologicznego dla Teheranu, jeżeli sytuacja tego wymagać będzie.

Międzynarodowa reakcja na słowa Erdogana była mieszana. Rosja, której relacje z Turcją w ostatnich latach się ociepliły, poparła turecką ocenę izraelskich działań. Po rozmowie telefonicznej Erdogana z Władimirem Putinem Kreml wydał komunikat:

„Obie strony dzielą głębokie zaniepokojenie agresją Izraela i wzywają do natychmiastowego zawieszenia broni”.

Wśród analityków geopolitycznych pojawiają się opinie, iż wypowiedź Erdogana może być elementem szerszej strategii mającej na celu umocnienie pozycji Turcji jako lidera muzułmańskiego świata. Poprzez jednoznaczne poparcie dla Iranu i potępienie Izraela, Erdogan próbuje zdobyć sympatię społeczeństw arabskich i irańskich, jednocześnie marginalizując rolę Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy Egiptu, które w ostatnich latach zacieśniały relacje z Izraelem. Erdogan może także liczyć na zwiększenie swojej popularności wewnętrznej, prezentując się jako nieustraszony obrońca sprawy palestyńskiej i przeciwnik syjonizmu.

Nie brakuje jednak głosów krytycznych wobec tureckiej strategii. Opozycja w Turcji zarzuca Erdoganowi instrumentalne wykorzystywanie konfliktu w celu odwrócenia uwagi od kryzysu gospodarczego w kraju i rosnącej inflacji. Niektórzy komentatorzy ostrzegają też, iż zbyt otwarte poparcie dla Iranu może wciągnąć Ankarę w regionalny konflikt o nieprzewidywalnych skutkach. Iran, choć w tej chwili znajduje się w centrum uwagi jako ofiara izraelskich ataków, wciąż pozostaje państwem o nieprzejrzystych zamiarach nuklearnych i kontrowersyjnej polityce regionalnej, w tym wsparciu dla Hezbollah czy milicji szyickich w Iraku i Syrii.

Na chwilę obecną nie ma sygnałów, by którakolwiek ze stron chciała wycofać się z obranej ścieżki. Izrael zapowiada kontynuację operacji wymierzonych w irańskie instalacje wojskowe, Iran grozi kolejnymi odwetami, a Turcja umacnia swoją retorykę i pozycję dyplomatyczną. Porównanie Netanjahu do Hitlera, choć szokujące, wydaje się być tylko elementem większej kampanii mającej na celu redefinicję podziałów w regionie i przesunięcie środka ciężkości z Tel Awiwu na Teheran i Ankarę.

W miarę jak sytuacja na Bliskim Wschodzie coraz bardziej się komplikuje, społeczność międzynarodowa stoi przed wyzwaniem znalezienia skutecznych kanałów dialogu. jeżeli im się to nie uda, obecna eskalacja może przekształcić się w kryzys na pełną skalę, z udziałem nie tylko Izraela i Iranu, ale również innych graczy regionalnych – i być może globalnych.

Read Entire Article