

- — Wiem, iż to brutalnie zabrzmi, ale mimo wszystko Zełenski jest klientem Stanów Zjednoczonych i świata Zachodu — ocenił ekspert
- Jego zdaniem, „nierozsądne było wchodzenie z Amerykanami w gorącą dyskusję”. — Straty, które może mieć Ukraina, są nieporównywalnie większe w stosunku do chwili chwały, którą miał Zełenski. W tym sensie to był po prostu dyplomatyczny błąd — mówi
- Parafianowicz stwierdził też, iż w wizycie Zełenskiego chodziło o to, by ukraińska delegacja „weszła do klubu, który decyduje o losach Ukrainy”. — Ta szansa została zaprzepaszczona — powiedział
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
— Podobnie w polemiki z Donaldem Trumpem wchodził też Emmanuel Macron podczas swojej ostatniej wizyty w USA. Natomiast to, co jest istotne, to iż Zełenski nie jest Macronem. On nie ma potencjału Francji, nie posiada głowic nuklearnych, nie posiada lotniskowców, nie posiada armii ekspedycyjnej — wskazał Zbigniew Parafianowicz, który w Onecie współprowadzi podcast Raport międzynarodowy”.
— Wiem, iż to brutalnie zabrzmi, ale mimo wszystko Zełenski jest klientem Stanów Zjednoczonych i świata Zachodu. Nie chodzi o to, żeby na stojąco rozmawiał z Trumpem, czy czekał na niego 50 minut, krążąc po pustym pomieszczeniu, ale wydaje się, iż mógł sobie podarować te polemiki i różne uszczypliwości, szczególnie pod adresem J.D. Vance’a. Po prostu jakoś to znieść — ocenił ekspert.
Kłótnia Zełenskiego i Trumpa. „Szansa została zaprzepaszczona”
Po awanturze w Białym Domu pojawiły się doniesienia, iż jedną z rzeczy, która zirytowała Amerykanów, był fakt, iż Zełenski nie przybył na rozmowy w garniturze, choć tak mu sugerowano. — Tak naprawdę to jest kwestia drugorzędna. Chociaż ubiór szefa biura Zełenskiego, Andrija Jermaka, sugeruje, iż Ukraińcy mieli świadomość, iż trzeba trochę zmienić dress code przy wylocie do Stanów. Jermak od dawna nie pokazywał się w garniturze na oficjalnych spotkaniach. Występował w zielonej koszuli i spodniach oraz w wojskowych butach. Zatem reszta delegacji rzeczywiście dostosowała się do pewnych sugestii, które popłynęły z Białego Domu, czy też od doradców — wskazał Parafianowicz.
Jego zdaniem, „nierozsądne było wchodzenie z Amerykanami w gorącą dyskusję, w polemikę”. — Straty, które może mieć Ukraina, są nieporównywalnie większe w stosunku do chwili chwały, którą miał Zełenski. W tym sensie to był po prostu dyplomatyczny błąd. Porozumienie o minerałach było gotowe i było w gruncie rzeczy akceptowalne dla Ukrainy. Tworząc ten draft, udało im się rozwodnić pierwotną wersję. To w zasadzie choćby nie była umowa, tylko coś, co miało być później doprecyzowywane w umowach międzyrządowych. Nie tracili aż tak dużo, jak w pierwotnej wersji tej umowy — ocenił dziennikarz.
Ekspert stwierdził też, iż w wizycie Zełenskiego nie chodziło o umowę o minerałach, ale o to, by ukraińska delegacja „weszła do klubu, który decyduje o losach Ukrainy”. — Ta szansa została zaprzepaszczona. Zatem nie wiem, czy warto było poddawać się emocjom — powiedział.
Trump zrugał Zełenskiego. Parafianowicz przypomina podobne słowa Bidena
Prowadząca program Magdalena Rigamonti wskazała, iż Trump mówił, iż Zełenski za chwilę „sprowokuje III wojnę światową”. — Ale to samo mówił Biden w 2023 r. przed ofensywą ukraińską na Zaporożu. Biały Dom dał przecieki do CNN-u, w których ujawnił, iż Biden po prostu krzyczał Zełenskiego za to, iż jest niewdzięczny, iż nie dziękuje i iż stara się mówić do niego językiem, który po prostu nie przystoi do sytuacji, w której Zełenski się znajduje — przypomniał Parafianowicz, mówiąc, iż „co do zasady treść i styl się nie zmieniły”, choć nie były to słowa wypowiedziane publicznie.
Gość Onetu dodał jednak, iż ujawnienie tego, iż Trump obawia się III wojny światowej i eskalacji z Rosją, „jest okazaniem słabości”. — Jest udowodnieniem Rosjanom, iż osiągają rezultat swoimi groźbami, uderzeniem na Ukrainę, i iż osiągnęli to, co chcieli osiągnąć, czyli sparaliżowali Zachód, w tym Stany Zjednoczone — ocenił ekspert.