Andrzej Duda udzielił wywiadu dla Otwartej Konserwy, Nowego Ładu i Klubu Jagiellońskiego. W jednym z fragmentów prezydent był pytany o sytuację w polskim sądownictwie. I nie gryzł się w język, kiedy mówił o środowisku sędziowskim.
Duda: Dawno nikogo nie powieszono za zdradę
– o ile to środowisko nie opamięta się, to trzeba będzie tych wszystkich ludzi wyrzucić ze stanu sędziowskiego bez prawa do stanu spoczynku – mówił prezydent. Jak dodał, "być może przyjdzie wreszcie taki dzień, iż trzeba będzie po prostu to zrobić".
Po chwili Duda podzielił się zasłyszaną opinią. – Niedawno jeden człowiek powiedział do mnie bardzo brutalnie. Wie pan, dlaczego w Polsce jest tyle zdrady i warcholstwa bezczelnego? Ponieważ dawno nikogo nie powieszono za zdradę – wskazywał Duda. I jednocześnie stwierdził, iż w tych słowach jest prawda.
Jego zdaniem "kara ma również walor odstraszający". Jak tłumaczył, trzeba dokonać "oczyszczenia stanu sędziowskiego z ludzi, którzy udowodnili, iż się do tego nie nadają".
"Splugawia urząd prezydenta"
Wypowiedź głowy państwa wywołała ogromne emocje, a wielu polityków skrytykowało Dudę. "Wieszać sędziów? Tego nie sugeruje żaden demokratyczny prezydent. To haniebne, niebezpieczne i absolutnie niedopuszczalne. Andrzej Duda na koniec ostatecznie splugawia urząd prezydenta" – napisała Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Z kolei Roman Giertych nie ma wątpliwości, iż to "przesunięcie kolejnej granicy w debacie publicznej".
"Te słowa skończą się jakimś zabójstwem politycznym, bo do tego w swej istocie zmierzają. Są nawoływaniem do zbrodni. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu prokuratura udawała przynajmniej, iż ściga takie czyny. Gdy natomiast dwa miesiące temu kilkudziesięciu posłów PiS wyło na mnie 'morderca', to śledztwo do dzisiaj nie jest wszczęte. Lekceważenie tego chamstwa, bezczelności pisowskich złodziei tak będzie się kończyć: kolejnymi eskalacjami. Apeluję o zaprzestanie taryfy ulgowej dla pisowców. Z tym trzeba skończyć!" – apelował mecenas.