Donald Trump daje się manipulować Putinowi. Jest skłonny zaakceptować niemal wszystko, byle tylko ogłosić koniec wojny w Ukrainie

news.5v.pl 1 month ago

W tym tygodniu Marco Rubio, sekretarz stanu USA i Mike Waltz, doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego — dwaj profesjonaliści, którzy, czy nam się to podoba, czy nie, są jednymi z najbardziej kompetentnych w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego — byli w Arabii Saudyjskiej, aby rozpocząć rozmowy pokojowe w celu zakończenia wojny w Ukrainie. Stworzyło to podwaliny do dalszych negocjacji między kluczowymi mocodawcami, Putinem i Trumpem — i to od nich będzie zależeć ostateczne porozumienie.

To niekoniecznie idealne rozwiązanie. Trump daje się łatwo manipulować Putinowi, brakuje mu gruntownego przygotowania i pomimo jego samozwańczych umiejętności zawierania umów, może być skłonny zaakceptować prawie wszystko, byle tylko twierdzić, iż zakończył wojnę rosyjsko-ukraińską.

Co ciekawe, Stany Zjednoczone tak naprawdę nie uczestniczyły w negocjacjach na tym szczeblu, dopóki Trump nie wrócił do Białego Domu. Do tej pory Europejczycy i Ukraińcy przejmowali inicjatywę, ale teraz Stany Zjednoczone wskakują w tę sytuację obiema nogami. Europejczycy i Ukraińcy mogą teraz zostać zepchnięci na margines, co jest dokładnie tym, czego chciałaby Rosja. Nie jest bowiem jasne, czy Ukraina zostanie włączona do rozmów. W tej chwili wydaje się, iż może nie być.

Rosja wykorzysta każde przyznane jej ustępstwo

Angażując się bezpośrednio w relacje z USA, Rosja staje na równi z Waszyngtonem, normalizując stosunki z administracją Trumpa. Ten schemat powtarzał się w wielu administracjach USA, począwszy od George’a H.W. Busha. Za każdym razem Stany Zjednoczone musiały doświadczyć na własnej skórze, iż Rosja, pod rządami Gorbaczowa, Jelcyna, a teraz Putina przez ostatnie 25 lat, jest biegła w wykorzystywaniu Zachodu.

Historycznie rzecz biorąc, Stany Zjednoczone nie radziły sobie dobrze w tych starciach. W przeciwieństwie do Trumpa, który zaczyna od nowa tak, jakby poprzednie negocjacje nigdy się nie odbyły, Rosja nie dokona „resetu”. Wykorzysta każde już przyznane ustępstwo i będzie naciskać na kolejne.

Trump już poczynił najważniejsze ustępstwa — najpierw oddając terytorium Ukrainy, a następnie wycofując się z tego po gwałtownym sprzeciwie. Sekretarz obrony Pete Hegseth początkowo sygnalizował poparcie dla tych ustępstw, po czym zmienił kurs, dostrzegając polityczny koszt okazania się słabym.

Materiały prasowe

Podejście Trumpa pozostaje niekonsekwentne. Chce być zwycięzcą i nie chce, by Putin wyglądał na zwycięzcę. jeżeli jednak uda mu się odnieść zwycięstwo, jednocześnie dogadzając Putinowi, byłby to dla niego idealny scenariusz.

Jedną z jego największych zmian było stanowisko w sprawie Ukrainy i NATO. Ponad 17 lat polityki, sięgającej szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 r., zostało skutecznie odwrócone przez administrację Trumpa. Początkowo Hegseth i Trump naciskali na porzucenie drogi Ukrainy do NATO, ale urzędnicy do spraw bezpieczeństwa narodowego interweniowali, ostrzegając, iż takie posunięcia będą postrzegane jako ustępstwa. Po raz kolejny Trump wycofał się, ale jego zachowania pozostają nieprzewidywalne.

Pułapki z przeszłości

W tej chwili Stany Zjednoczone są gotowe powtórzyć najgorsze błędy z ostatnich 34 lat od uzyskania przez Ukrainę niepodległości. Błędy te obejmują przedkładanie żądań Rosji nad interesy amerykańskie, pomimo wielokrotnych obietnic Trumpa dotyczących polityki „America First”. W przeszłości Stany Zjednoczone były podatne na rosyjskie groźby i naciski, a choćby nie weszliśmy w fazę, w której Rosja eskaluje do nuklearnego wymachiwania szabelką. Kiedy to nastąpi, Trump najprawdopodobniej się ugnie.

Russian Foreign Ministry / Hando / ANADOLU AGENCY / Anadolu Agency via AFP / AFP

Rozmowy delegacji USA i Rosji w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej, 18 lutego, 2025 r.

Sytuacja ta przypomina pułapki z przeszłości — padanie ofiarą strachu przy jednoczesnej nadziei na zakończenie wojny poprzez błędne ustępstwa. Ze swojej strony Ukraina jest skłonna pójść na pewne kompromisy, aby powstrzymać wojnę, co może obejmować ustępstwa terytorialne. Nie powinny być one jednak postrzegane jako stałe. Strategia Kijowa polega na odłożeniu na bok drażliwych kwestii, wierząc, iż może odzyskać utracone terytorium w przyszłości — albo po odejściu Putina od władzy, albo jeżeli Rosja kiedykolwiek będzie dążyć do normalizacji stosunków. Mimo to Ukraina nie poświęci w pełni swoich interesów bezpieczeństwa narodowego.

Wołodymyr Zełenski odrzucił już jeden z rzekomych warunków Trumpa — oddanie minerałów ziem rzadkich o wartości około 18 bln dol. (72 bln zł) w celu uregulowania tego, co Trump uważa za dług wobec USA w wysokości 100 mld dol. (390 mld zł) za pomoc wojskową udzieloną podczas administracji Bidena. Prawie 80 proc. tej pomocy trafiło do amerykańskiego sektora obronnego, a nie bezpośrednio do Ukrainy.

Siły pokojowe

Obecnie realizowane są dyskusje na temat wysłania do Ukrainy potencjalnych sił pokojowych z Wielkiej Brytanii i Francji po zakończeniu wojny. Chiny wyraziły zainteresowanie odegraniem pewnej roli, choć jakiekolwiek chińskie zaangażowanie prawdopodobnie przypominałoby raczej okupację niż utrzymanie pokoju i służyłoby raczej rosyjskim interesom niż neutralności. Teraz gdy Chiny włączyły się do rozmów, Rosja prawdopodobnie będzie nalegać na chińskie siły pokojowe, a nie europejskie.

A Rosjanie? Rosjanie będą bezkompromisowi. Powinniśmy zrozumieć, iż Putin jest wyrafinowanym aktorem, będzie więc robił, co trzeba. Do Arabii Saudyjskiej wysłał swojego ministra spraw zagranicznych, swojego starszego doradcę do spraw polityki, aby negocjowali z Waltzem i Rubio i upewnili się, iż USA pozostaną po ich stronie, przez cały czas zaspokajając rosyjskie interesy. I na pewno nie będą elastyczni.

Jesteśmy więc w sytuacji, w której USA będą musiały ostatecznie boleśnie się o tym przekonać.

Ukraina będzie w osłabionym stanie. Rosjanie prawdopodobnie będą dążyć do złagodzenia sankcji, a także do zakończenia wsparcia ze strony USA. Ukraińcy będą musieli przez jakiś czas radzić sobie sami z tym, co dostali pod koniec administracji Bidena.

Rosyjskie morale zostaną podbudowane, a osłabione po stronie ukraińskiej. Wszystkie te rzeczy będą miały miejsce, dopóki administracja Trumpa nie wyciągnie wniosków, i nie uzna, iż jedynym sposobem, w jaki Trump może wygrać i postawić Amerykę na pierwszym miejscu, jest wspieranie Ukrainy i Europejczyków. Nie jest to… całkowicie odległa możliwość.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Będzie to obwarowane pewnymi warunkami. Myślę, iż uczciwa umowa, w której USA zainwestują w Ukrainę w celu uzyskania dostępu do metali ziem rzadkich, jest w rzeczywistości dobrą rzeczą. Najsilniejsze relacje USA z Ukrainą miały miejsce, gdy istniał element wartości i interesu. Zabezpieczenie przez USA praw do minerałów ziem rzadkich zaspokaja potrzebę interesów.

Propozycja związana z wartościami będzie atrakcyjna dla części amerykańskiego establishmentu, niektórych tradycyjnych Republikanów, którzy w rzeczywistości przez cały czas głośno wspierają Ukrainę. Widać to po tym, jak przedstawiciele Izby Reprezentantów i Senatu pojawili się na spotkaniu w Monachium z Zełenskim.

Europejczycy przyjmują na siebie większą rolę w podziale obciążeń, co jest kolejnym obszarem, w którym, moim zdaniem, powinno nastąpić pewnego rodzaju przywrócenie równowagi. Administracja Trumpa działa oczywiście bardzo ostro, pali wiele mostów, ale dokonuje pewnego rodzaju zrównoważenia, które pozwala Stanom Zjednoczonym potencjalnie przeznaczyć więcej środków na nadciągające zagrożenie ze strony Chin i chińskiej agresji. Niekoniecznie jest to zła rzecz.

Tak więc… te części formuły powinny się sprawdzić i przekonać administrację Trumpa, aby utrzymała kurs w Europie i w Ukrainie. Ale znowu, może pojawić się wiele nieprzewidywalności. Nie powinny być one jednak postrzegane jako celowe.

Należy to postrzegać jako chaos ery Trumpa. To rzuca wielu graczy w wir wydarzeń. Nasi sojusznicy, co najważniejsze, Europa i Ukraina, ale także Rosja, próbują dowiedzieć się, jak mogą utrzymać zaangażowanie administracji Trumpa.

Tak więc wiele się dzieje. Myślę, iż najlepszą rzeczą, jaką możemy zaobserwować, to ciągłe wysiłki części establishmentu, próbującego zmusić Trumpa do podejmowania dobrych decyzji dla długoterminowych interesów bezpieczeństwa narodowego USA. I ta walka trwa.

Alexander Vindman jest zawodowym oficerem armii amerykańskiej, służył w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego jako dyrektor ds. Europy Wschodniej, Kaukazu i Rosji, jako oficer ds. polityczno-wojskowych Rosji przy przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów oraz jako attaché wojskowy w ambasadzie USA w Moskwie.

Read Entire Article