Tak się dziwnie składa, iż ilekroć próbuję przyjrzeć się dokładniej jakimś zaleceniom medycznym, sprawdzając i analizując źródła, tylekroć zalecenia te okazują się bezpodstawne, wzięte z powietrza, arbitralne, mocno naciągane lub zwyczajnie błędne.
Napisałem te słowa we wstępie do tekstu na temat zaleceń WHO dotyczących optymalnego BMI (tutaj). Teraz kolejny przykład. Zaczęła się pora ciepła, zbliżają wakacje, więc ze wszystkich wylotów medialnych zaczyna płynąć strumień ostrzeżeń: promieniowanie słoneczne jest niebezpieczne, zabójcze, koniecznie musicie się przed nim chronić. I nie chodzi tu o oczywiste dla wszystkich reguły unikania oparzeń słonecznych albo udaru i rozsądnego dostosowania naszych zachowań do znanych nam wymagań naszej cery. Nie chodzi o rozsądek i umiar. Chodzi o bezwzględne i całkowite unikanie choćby minimalnego kontaktu z zabójczym promieniowaniem. Otóż dermatolodzy odnaleźli się w nowej bardzo lukratywnej roli obrońców ludzkości przed rakiem i już tego nie odpuszczą. Na „jedynej oficjalnej” stronie można odnaleźć materiały, które potem trafiają do mediów bezkrytycznie kopiowane przez tak zwanych dziennikarzy, więc poczytajmy u źródła, czyli tu: https://www.akademiaczerniaka.org/
Znajdziemy tu poradnik dla pacjenta, albowiem dla nich wszyscy już jesteśmy pacjentami, choćby gdy o tym jeszcze nie wiemy, firmowany przez dwie niezwykle poważne instytucje:
National Cancer Institute of United States
Klinika Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków Centrum Onkologii — Instytutu im. MCS w Warszawie
Już sama obecność amerykańskiego instytutu wśród sponsorów powinna zwiększyć nasz sceptycyzm, gdyż USA jest krajem o najbardziej nastawionej na zysk kosztem pacjenta opiece zdrowotnej na świecie, ale pozostawmy to na chwilę. Rak skóry, przed którym mamy się chronić, nie został tu nazwany, ale chodzi o czerniaka, któremu są poświęcone ten portal i cała kampania. To zresztą jedyny nowotwór skóry, którego można by się obawiać, gdyż inne są łagodne lub bardzo rzadkie. prawdopodobnie dlatego czerniak występuje z imienia w nazwie Kliniki.
Jak naucza nas poradnik:
1.5. Zapobieganie
Najlepszą metodą zapobiegania rakowi skóry jest ochrona przed słońcem oraz chronienie małych dzieci przed słońcem. Lekarze sugerują, iż osoby w każdym wieku powinny ograniczać przebywanie na słońcu i unikać innych źródeł promieniowania UV, m.in.:
• jeżeli to tylko możliwe, unikaj słońca w godzinach południowych do późnego popołudnia. Chroń się także przed promieniowaniem UV, które jest odbijane przez piasek, wodę, śnieg i lód. Promieniowanie UV może przenikać przez lekkie ubranie, szyby samochodowe, okna i chmury,
• noś długie rękawy i długie spodnie z tkanin o gęstym splocie, kapelusze z szerokim rondem oraz okulary przeciwsłoneczne, które absorbują promienie UV,
• używaj kremów z filtrem. Kremy z filtrem przeciwsłonecznym - minimum 15 - mogą pomóc w zapobieganiu rakowi skóry, zwłaszcza te działające na szerokie spektrum promieniowania (na promieniowanie UVA oraz UVB) i stosowane regularnie w ciągu dnia. przez cały czas jednak musisz unikać słońca i nosić odpowiednie ubranie, aby chronić skórę,
• trzymaj się z dala od solariów
I to wszystko są zalecenia dla nas, mieszkańców Polski, kraju leżącego w pasie średnich szerokości geograficznych, gdzie choćby w środku lata słońca mamy niezbyt wiele. Każdy z nas jak wampir natychmiast zapłonie i obróci się w pył, gdy tylko bezlitosne promienie Gwiazdy Śmierci lizną jego niechronione ciało. W świetle naszych doświadczeń i codziennych obserwacji powyższe zalecenia brzmią całkowicie absurdalnie. prawdopodobnie jakiś sens może mieć ostatni punkt tego poradnika. I tyle. Zwykła potoczna wiedza i życiowe doświadczenie wskazują, iż osoby nieunikające słońca miewają się dużo lepiej, mają więcej energii, lepiej śpią i rzadziej chorują. Dzieci „W piwnicznej izbie” nie były przesadnie zdrowe. Zatem od razu, jeszcze przed przyjrzeniem się wynikom różnych badań opierając się na naszej życiowej wiedzy i zdrowym rozsądku możemy wyrazić kilka wątpliwości.
Jeżeli Słońce rzeczywiście jest gwiazdą śmierci, której zabójcze promienie niszczą wszystko, co żywe, to w jaki sposób na Ziemi mogło pod tymi promieniami powstać i ewoluować życie. Może jednak się do nich dostosowało? Jakim cudem w słonecznych promieniach wyewoluował człowiek (początkowo podobno w Afryce), ten sam który teraz musi się przed nimi bezwzględnie chronić? Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nikt nie słyszał o kremach z filtrem. Jak ludzkość przetrwała?
Druga wątpliwość oparta jest na informacjach udostępnianych w materiałach prasowych. Podobno aż 75% promieniowania przyjmujemy w dzieciństwie, tymczasem to samo źródło podaje, iż zachorowania na czerniaka występują u ludzi po 50. czy 60. roku życia. Dodatkowo z różnych innych źródeł możemy się dowiedzieć, iż całkowita wymiana komórek ludzkiej skóry następuje w czasie kilku tygodni. Jakim więc cudem? Kiedyś w radio usłyszałem uczoną panią profesor, jak opowiadała, iż skóra ma pamięć, ale nie podała, na czym ta pamięć miałaby polegać, jaki jest jej biologiczny mechanizm? Czołobitny wobec uczonej ekspertki dziennikarz oczywiście o to nie zapytał. Może to jest ostatnio modna pamięć w chmurze? Taka ostatnio jest praktyka mediów, dziennikarze bezkrytycznie przyjmują zgodne z oficjalną narracją opowieści ekspertów, zwłaszcza lekarzy, nie ośmielając się zadawać im kłopotliwych pytań. A może nie potrafią?
Głoszący oficjalną narrację zawsze mają rację.
Także trzecia wątpliwość. Informują nas o stałym wzroście zachorowań na czerniaka. Dzieje się tak pomimo wielu kampanii na rzecz unikania słońca, masowego używania kremów z filtrami oraz postępujących niezależnie od nawoływań zmian w stylu życia i pracy prowadzących do ograniczenia przebywania na słońcu. choćby rolnicy teraz pracują w polu, często siedząc w chroniącej ich kabinie traktora czy kombajnu. Wystawiamy się mniej, a zachorowania rosną. Dlaczego?
Co ciekawe, często czerniaki pojawiają się u ludzi w miejscach tam, gdzie słońce nie dochodzi. Jak wszystko to wymienione powyżej ma się do rzekomego związku przyczynowo-skutkowego?
Już ponad ćwierć wieku temu opublikowane wyniki badań wskazywały, iż należy z dużą ostrożnością podchodzić do hipotezy o powodowaniu czerniaka przez promieniowanie słoneczne [1, 2]. W opublikowanej w czasopiśmie Lancet przeglądowej pracy [2] omawiającej wyniki wcześniejszych badań możemy przeczytać:
Światło słoneczne jest główną środowiskową przyczyną większości czerniaków skóry. Ekspozycja na intensywne impulsy promieniowania ultrafioletowego, zwłaszcza w dzieciństwie, rozpoczyna transformację łagodnych melanocytów w fenotyp złośliwy. Paradoksalnie, osoby pracujące na zewnątrz mają mniejsze ryzyko zachorowania na czerniaka w porównaniu z osobami pracującymi w pomieszczeniach, sugerując, iż chroniczna ekspozycja na światło słoneczne może mieć działanie ochronne. Ponadto niektóre czerniaki tworzą się w obszarach narażonych na słońce; inne nie. Chociaż niektóre czerniaki powstają z wcześniej istniejących znamion melanocytowych, wiele z nich powstaje de novo. Obserwacje te sugerują, iż czerniak wywodzi się z wielu szlaków, przy czym czynniki inicjujące i promujące rozwój są różne dla wszystkich z nich.
Po dokładniejszym przyjrzeniu się jasno widać, iż cała ta wrzawa ma słabe oparcie w faktach. Na dokładkę może tak być, iż rzekomo chroniąc się, zwiększamy swoje narażenie. W pracy [3] opublikowanej w Journal of the National Cancer Institute mamy krótką i wyjątkowo jasną jak na publikację medyczną konkluzję:
Ekspozycja na słońce wiąże się ze zwiększoną przeżywalnością chorych na czerniaka.
Autorzy pracy sugerują dwa hipotetyczne mechanizmy ochrony, jednym z nich jest działanie związane z syntezą witaminy D, a inny miałby polegać na wpływie promieniowania słonecznego na umiejętności naprawy DNA. Jak same dane obserwacyjne, tak i obie hipotezy mają się nijak do rzekomej zabójczości promieniowania słonecznego. W nauce opartej na faktach występowanie paradoksów wskazuje na błędność hipotezy, którą należy odrzucić i zastąpić lepszą. Tak czy owak, wspomniany w cytowanym fragmencie pracy [2] „paradoks” natychmiast przestaje nim być, o ile zgodnie z faktami przyjmie się, iż promieniowanie słoneczne nie jest przyczyną czerniaka. Co więcej, rejestrowany wzrost zachorowań przy spadającej ekspozycji populacji na słońce może sugerować coś wręcz odwrotnego, czyli niedobory promieniowania słonecznego jako możliwą przyczynę czerniaka.
Okazuje się jednak, iż rzekomy wzrost zachorowań na czerniaka jest w dużej części spowodowany działaniami samych lekarzy, którzy zwłaszcza w bogatych krajach o silnie skomercjalizowanej opiece zdrowotnej takich jak USA czy Wielka Brytania zwietrzyli nowe źródło lukratywnych procedur. W pracy [4] opublikowanej w British Journal of Dermatology i poetycko zatytułowanej „Epidemia czerniaka: sen nocy letniej?” w konkluzjach czytamy:
W związku z tym dochodzimy do wniosku, iż duży wzrost zgłaszanej częstości występowania prawdopodobnie wynika z dryfu diagnostycznego, który klasyfikuje łagodne zmiany skóry jako czerniaka stopnia 1. Wniosek ten można potwierdzić przez bezpośrednie porównanie histologiczne współczesnych i przeszłych próbek histologicznych. Rozmieszczenie zgłoszonych zmian nie odpowiadało miejscom zmian spowodowanych ekspozycją na słońce. Odkrycia te powinny skłonić do ponownego rozważenia leczenia „wczesnych” zmian, poszukiwania lepszych metod diagnostycznych pozwalających odróżnić je od czerniaków rzeczywiście złośliwych, ponownej oceny roli promieniowania ultrafioletowego i zaleceń dotyczących ochrony przed nim, a także potrzeby nowego kierunku w poszukiwaniu przyczyny czerniaka.
Dodatkowe informacje uzupełniające szczegóły i potwierdzające powyższe konkluzje zostały podane w opublikowanym później komentarzu innych autorów [5]. Pomimo rzekomego wzrostu zachorowań nie rośnie liczba poważnych przypadków czerniaka i spowodowanych nim zgonów, co zgodne jest z logiką powyższych prac, iż ten obserwowany wzrost wynika z „dryfu diagnostycznego”, czyli interpretowaniu łagodnych zmian skóry jako wczesnych przypadków czerniaka. Oczywiście lekarze mogą być skłonni przypisać sobie zasługę i mówić o wzroście wyleczalności w stosunku do wzrostu zachorowań. Jednakże w rzeczywistości ich zasługą może być jedynie spadek liczby zgonów na 100 tysięcy osób zauważalny na wykresie w latach 2012-2020. Odnoszenie tego do górnej linii, czyli „liczby nowych przypadków” w świetle cytowanej pracy jest nadużyciem.
Jednakże dla medyków i dziennikarzy prowadzących wielką medialną kampanię na rzecz unikania promieni słonecznych nie ma miejsca na żadne wątpliwości. Wszyscy musimy unikać słońca bezwzględnie i za wszelką cenę. A cena ta w postaci poważnej szkody na zdrowiu może być bardzo wysoka.
Korzyści z wystawiania się na promienie słoneczne jest wiele. O witaminie D i być może melatoninie, słyszeli wszyscy, ale tu istnieje pokusa uznania przez niektórych, iż „ryzykowne” wystawianie się na zabójcze słońce można skutecznie zastąpić „bezpieczną” suplementacją. Nie jest to do końca prawda, pozostaje kwestia przyswajalności i aktywacji na drodze różnych ścieżek metabolicznych, więc suplementacja nie może w pełni zastąpić promieni słonecznych. Witamina D (właściwie jest to hormon) występuje w organizmie w kilku postaciach przemienianych przez różne organy z jednych form w inne. Także jej rola nie ogranicza się do regulacji gospodarki wapniowej, ma istotny udział w wielu mechanizmach odpornościowych, naprawie DNA itd. Skutki ekspozycji na słońce, które autorzy są skłonni przypisywać witaminie D, w przypadku nowotworów opisano w pracy [6]:
Kobiety z większą ekspozycją na promieniowanie słoneczne UVB miały o połowę mniejszą częstość występowania raka piersi niż kobiety z mniejszą ekspozycją na słońce.
[…]
Mężczyźni z większą ekspozycją na słońce w mieszkaniach mieli tylko połowę wskaźnika zachorowalności na śmiertelnego raka prostaty.
Te nowotwory zabijają ponad dziesięciokrotnie więcej osób od czerniaka. Jak się ma więc perspektywa ich ograniczenia o połowę dzięki słońcu wobec wątpliwej ochrony przed czerniakiem dzięki jego unikaniu? W świetle tych danych, jaki jest sens zaleceń z cytowanego powyżej poradnika? Ponadto są liczne wskazówki, iż antyrakowe i ogólnie prozdrowotne działanie słońca to nie tylko sama witamina D, zatem suplementacja go nie zastąpi.
Znanym efektem słońca jest na przykład zwiększenie produkcji tlenku azotu, który ma dobroczynne działanie na układ sercowo-naczyniowy [7]. Wiadomo, iż ekspozycja słoneczna ma działanie ochronne w przypadku chorób układu oddechowego. Można znaleźć prace o korzyściach dla pacjentów z demencją, czy zespołem jelita drażliwego. Jednak wiele korzyści i mechanizmów działania promieniowania słonecznego na skórę i cały organizm człowieka pozostaje do tej pory niezbadanych. Powód jest prosty, takie działanie nie daje się opatentować, nie może stać się źródłem zysków, więc nie warto go badać. Ponadto poznane korzyści te mogą spowodować spadek zapotrzebowania na płatną medycynę. Na zakończenia nudzenia czytelników pracami naukowymi przytoczona zostanie już tylko jedna praca [8], w której badano wpływ kąpieli słonecznych na długość życia szwedzkich kobiet. Otóż warto zapamiętać, jakie są wyniki tego badania:
Kobiety niepalące, ale unikające wystawiania na słońce miały oczekiwaną długość życia taką samą jak palaczki nieunikające słońca. Wskazuje to, iż unikanie słońca ma taki sam negatywny wpływ na przewidywaną długość życia, jak palenie papierosów. Oczekiwana długość życia osób unikających słońca w porównaniu do najsilniej nasłonecznionych była zredukowana o 0,6-2,1 lat.
W świetle powyższych wyników badań można z dużą pewnością stwierdzić, iż cała kampania anty-czerniakowa wraz z kategorycznymi zaleceniami unikania promieniowania słonecznego to bezpodstawne wymysły, a promowane przez nie zachowania są szkodliwe, wręcz niebezpieczne dla zdrowia. I tu rodzi się pytanie o cel takich działań. Odpowiedź ogólna jest prosta: pieniądze, wielkie pieniądze. Opieka zdrowotna w krajach rozwiniętych to komercyjny system wielkich graczy. Głównie są to światowe koncerny farmaceutyczne, ale także różnego rodzaju instytucje finansowe, ubezpieczyciele, również państwowi. Dla systemu wszyscy jesteśmy źródłem dochodów i niczym więcej. Najlepszym źródłem jest ktoś na tyle chory, aby musiał stale korzystać z leków i procedur, ale dostatecznie zdrowy, aby stosunkowo długo żył i pracował na to wszystko. Idealne są choroby sercowo naczyniowe, cukrzyca, osteoporoza, depresja i wiele innych chorób chronicznych, leczonych całymi latami, ale których z jakiegoś powodu nowoczesna medycyna nie może wyleczyć. Leczenie jak najdłużej, a nie uzdrawianie jest w tej chwili celem medycyny, gdyż leczenie daje zyski, a uzdrawianie powoduje utratę klienta. Zostało to opisane przez wielu autorów, na przykład w książkach [9, 10].
I tu jest kolej na cel szczegółowy. Podobny mechanizm przedstawiłem w jednym z serii tekstów na temat szczepień HPV, opisując, jak firma Merck wprowadzała na rynek szczepionkę Gardasil (tutaj) o wątpliwej efektywności i budzącym poważne zastrzeżenia profilu bezpieczeństwa. Pierwszym etapem budowania rynku dla nowego produktu jest wytworzenie w społeczeństwie „świadomości choroby”. Wszyscy muszą się dowiedzieć, iż istnieje zagrożenie życia, o którym wcześniej mało kto słyszał, a przed którym może uchronić tylko nowoczesna medycyna i nieustanna czujność pacjenta. Następnie, gdy już dostatecznie wszystkich nastraszono i wytworzono zapotrzebowanie, system oferuje rozwiązanie. W tym przypadku są to ciągłe kontrole stanu skóry oraz usuwanie i badanie histologiczne, choćby niewielkich znamion i zmian skóry, których przeciętny człowiek miewa sporo, zwłaszcza na stare lata. Oczywiście preferowane są nowoczesne, czyli bardziej kosztowne metody. Koszt tych zabiegów w USA w 2012 roku przekroczył 2 miliardy dolarów [9]. Dodatkowo rośnie rynek kremów z filtrem i różnych innych maści. My w Polsce oczywiście potulnie kopiujemy amerykańskie rozwiązania na naszą lokalną skalę, gdyż nie powinny istnieć kraje stanowiące grupę kontrolną, w których pomimo niestosowania się do zaleceń pacjenci mają się dobrze. To, iż przy okazji promocja unikania słońca spowoduje ogólny spadek poziomu zdrowia i wzrost liczby osób chorych chronicznie, w niczym nie przeszkadza, a choćby napędza interesy branży.
Oczywiście nie należy zakładać, iż wszyscy lekarze biorą udział w spisku. Raczej bezkrytycznie słuchają autorytetów, a presja na to bywa wielka. Na przykład koncerny wprowadzające nowy produkt: lek, szczepionkę czy procedurę medyczną, oprócz procedury rejestracyjnej prowadzą wstęp do promocji. „Zjednywani” i „pozyskiwani” są tak zwani kluczowi liderzy opinii (key opinion leader), czyli osoby o autorytecie i wpływach, profesorowie medycyny, urzędnicy opieki zdrowotnej itp. W czasopismach medycznych publikowane są artykuły napisane przez ghostwriterów koncernu, ale podpisane przez autorytety medyczne, które dostają za to niemałą kasę. realizowane są konferencje i szkolenia finansowane przez koncerny. Oficjalne instytucje wydają oficjalne wskazówki postępowania. Bardzo dobrze opisuje to wydana po polsku książka Petera Gotzschego [10]. To wszystko po to, aby lekarze nie mieli wątpliwości, przekazując zalecenia pacjentom lub przepisując leki. Tam, gdzie rynek okrzepł i stał się wielki skutecznie działa metoda kija i marchewki. Lekarze stosujący się do zaleceń mają różne zachęty finansowe, natomiast za przeciwstawianie się oficjalnej narracji można zostać okrzykniętym masowym mordercą, a choćby stracić prawo wykonywania zawodu. Tak jest na przykład w USA. Światowa wartość sprzedaży statyn w 2022 roku sięgnęła 14.9 miliarda dolarów, więc trudno się dziwić presji. Na szczęście rynek czerniaka dopiero się rozwija, więc chwilowo jeszcze możemy korzystać ze słońca. Oprócz paszportów szczepionkowych i podobnych metod wymuszania działań „dla naszego dobra” istnieją projekty monitorowania naszych zachowań (umożliwi to technika, np. telefonia 5G) i karania nas za te oficjalnie uznane przez ekspertów za szkodliwe dla naszego zdrowia. Na początek przez podwyższenie kosztów ubezpieczenia. Myśli o tym Komisja Europejska wspólnie z WHO.
Na marginesie warto wspomnieć, iż promowane jako zdrowe nowomodne nawyki żywieniowe mogą nienaturalnie zwiększać wrażliwość skóry na słońce. Na przykład zastępowanie tłuszczów zwierzęcych przez rzekomo zdrowe oleje roślinne powoduje nadmiar kwasów tłuszczowych omega-6 i nadwrażliwość skóry na słońce. Taką nadwrażliwość mogą także powodować niektóre leki. Ponadto leki obniżające poziom cholesterolu dodatkowo upośledzają syntezę wielu hormonów, w tym produkcję witaminy D przez skórę pod działaniem słońca. I jeszcze uwaga na temat możliwego „przedawkowania” witaminy D. W przypadku suplementacji należy bezwzględnie pamiętać o równoległej suplementacji witaminą K2. Tak zwane objawy nadmiaru witaminy D3 są de facto objawami niedoborów K2. Gdy źródłem jest słońce, także warto dostarczać witaminę K2, na przykład jedząc kiszonki i różne sery.
Oprócz wpływu na zdrowie, który został chyba wyjaśniony, pozostaje jeszcze aspekt kosmetyczny. Promieniowanie słoneczne podobno przyspiesza starzenie skóry. W jednym chórze z lekarzami są tu też różnej maści kosmetolodzy i kosmetyczki. Na dowód zwykle pokazują nam wiekowego pasterza, który przez kilkadziesiąt lat pasał owce na hali. To robi wrażenie, ale dla równowagi popatrzmy na żyjące wokół nas osoby w różnym wieku. Czy rzeczywiście aż tak łatwo odróżnić, kto pilnie skrywał się przed słońcem a kto nie? Niekoniecznie, zatem wpływ ten jest dla nas co najmniej niejednoznaczny. Dużo większy wpływ na zdrowie i zachowanie młodości skóry ma koenzym Q10, i to nie ten podawany zewnętrznie w różnych kosztownych smarowidłach, tylko ten rzeczywiście dostępny dla skóry, czyli krążący w naszym organizmie. Trzeba wiedzieć, iż powszechnie stosowane statyny oprócz blokowania w organizmie ścieżek syntezy cholesterolu, co już samo w sobie jest szkodliwe dla zdrowia skóry i ogólnie człowieka, blokują również syntezę CoQ10. Upośledzenie tej syntezy powoduje poważne negatywne skutki zdrowotne, przyśpiesza starzenie, a widoczne jest często jako przedwczesne starzenie się skóry. Jakoś nie przeszkadza to jednak w powszechnym przepisywaniu statyn.
Zatem korzystajmy ze słońca, póki jeszcze nam wolno.
Thanks for reading Jacek’s Substack! Subscribe for free to receive new posts and support my work.
[1] Melanoma and sun exposure: An overview of published studies, Mark Elwood, Janet Jopson, Int. J. Cancer: 73, 198–203 (1997),
https://doi.org/10.1002/(SICI)1097-0215(19971009)73:2%3C198::AID-IJC6%3E3.0.CO;2-R
[2] Is there more than one road to melanoma?, Jason K Rivers, Lancet 2004; 363: 728–30
https://doi.org/10.1016/S0140-6736(04)15649-3
[3] Sun Exposure and Mortality From Melanoma, Marianne Berwick, Bruce K. Armstrong, Leah Ben-Porat, Judith Fine, Anne Kricker, Carey Eberle, Raymond Barnhill, Journal of the National Cancer Institute, Vol. 97, No. 3, February 2, 2005
https://doi.org/10.1093/jnci/dji019
[4] Melanoma epidemic: a midsummer night’s dream?, N.J. Levell, C.C. Beattie, S. Shuster and D.C. Greenberg, British Journal of Dermatology, Volume 161, Issue 3, 1 September 2009, Pages 630–634
https://doi.org/10.1111/j.1365-2133.2009.09299.x
[5] Iatrogenic melanoma. Comment on: Melanoma epidemic: a midsummer night’s dream? J.I. Van Der Rhee, W.J. Mooi, N.A. Kukutsch, F.A. De Snoo, W. Bergman, British Journal of Dermatology, Volume 162, Issue 2, 1 February 2010, Pages 457–458,
https://doi.org/10.1111/j.1365-2133.2009.09556.x
Jatrogenne, czyli choroby będące następstwem leczenia
[6] Vitamin D for cancer prevention: global perspective, Cedric F Garland, Edward D Gorham, Sharif B Mohr, Frank C Garland, Ann Epidemiol. 2009 Jul;19(7):468-83.
https://doi.org/10.1016/j.annepidem.2009.03.021
[7] Sunlight Has Cardiovascular Benefits Independently of Vitamin D, Richard B Weller, Blood Purif. 2016; 41(1-3):130-4.
https://doi.org/10.1159/000441266
[8] Avoidance of sun exposure as a risk factor for major causes of death: a competing risk analysis of the Melanoma in Southern Sweden cohort, P G Lindqvist, E Epstein, K Nielsen, M Landin-Olsson, C Ingvar, H Olsson, J Intern Med. 2016 Oct;280(4):375-87\
https://doi.org/10.1111/joim.12496
[9] Robert Yoho, MD, Butchered by "Healthcare": What to Do About Doctors, Big Pharma, and Corrupt Government Ruining Your Health and Medical Care.
https://www.amazon.pl/Butchered-Healthcare-Doctors-Corrupt-Government/dp/1735485748/
[10] Zabójcze lekarstwa i zorganizowana przestępczość, czyli jak koncerny farmaceutyczne niszczą opiekę zdrowotną, Peter Gotzsche
https://bonito.pl/produkt/zabojcze-lekarstwa-i-zorganizowana-przestepczosc-czyli-jak-koncerny-farmaceutyczne-niszcza-opieke-zdrowotna-2