Wybory i transformacja w 1989 była czymś starannie przygotowanym przez komunistów. Przeliczyli się i nie docenili polskiego narodu, więc nie wszystko im się udało.
Zaczęli więc mozolnie odzyskiwać cele, jakie sobie założyli. Zajęło im to aż 26 lat, gdy niespodziewanie dla nich, bo ich "sukcesy" ich ogłupiły i uśpiły, w 2015 roku, mimo fantastycznych prognoz i sondaży, na dwóch polach – prezydenckim i parlamentarnym – przegrali wybory z kretesem.
Pamiętamy, jak rozpaczliwie usiłowali jak najszybciej odzyskać władzę. Jak?
To utworzenie nieznanej dotychczas w świecie demokratycznym totalnej opozycji. To buńczuczne oświadczenie, iż teraz to oni pokażą co potrafią, a zastosują metodę "ulica i zagranica".
Szybko pokazali co to oznacza. "Ulica" - to rozliczne rozruchy uliczne, po raz pierwszy w niesłychanie brutalnym i wulgarnym stylu. Nie atakowano wyłącznie władzy państwa (choć Prawo i Sprawiedliwość były głównym celem), ale również kościół, edukację i wszystkich przyzwoitych ludzi. Usiłowano dokonać w Sejmie autentycznego puczu. Funkcjonariuszka niepolskiej, propagandowej telewizji TVN, Kolenda Zalewska choćby już ogłaszała zwycięstwo nad pisowskimi półludźmi.
Teraz, przed wyborami, pod różnymi, nieważnymi powodami, powrócili do organizacji masowych marszów. Już się nie kryli za rozhisteryzowanymi kobietami, czy towarzystwem z sekty LGBT, lecz, jak to robili bolszewicy i niemieccy naziści zza Odry, ubrali się w ciemne spodnie i białe koszule, z nalepką pustego w środku serca na piersi.
Tym razem nie odważyli się jeszcze, choć raczej dla zmylenia seniorów, którzy dobrze pamiętają, do założenia czerwonych krawatów.
A zagranica? Przecież każdy rozumie, iż cała ta na swój sposób tragikomiczna totalna opozycja, jest właśnie prowadzona na smyczy przez całą światową neobolszewię, w szczególności z największym wpływem Berlina i jego głównego narzędzia, do którego niestety daliśmy się wciągnąć – Unii Europejskiej, a z drugiej strony przez putinowską Rosję, z tego co dzisiaj nam dziennikarze śledczy i IPN pokazują, połączoną tajnymi umowami, nie tylko z przywódcą totalniaków Tuskiem, ale z wieloma ludźmi, czy to bogaczami, lub w generalskich mundurach.
Przyznać trzeba, iż to potężny atak. Niemalże Termopile, gdzie 300 Spartan broniło się przed pół milionową armią Persów.
Spartanie mogli wygrać, ale przegrali. Przegrali, bo zdradził ich jeden z nich. Niejaki Efialtes. interesujące czy też był rudy?
Całe te strategie wrogów suwerennej i silnej Rzeczpospolitej opierają się dzisiaj na decydującym rozstrzygnięciu – wybory do Sejmu RP za dwa dni, 15 października 2023 MUSI wygrać antypolska zjednoczona opozycja, a przeciwnik – zjednoczona prawica musi być pokonana tak, iż na bardzo długo zniknie z horyzontu. Najlepiej na kolejne 123 lata.
Wybory to logicznie prosta sprawa w czystej demokracji. Każdy obywatel, już we właściwym wieku, ma możliwość oddania głosu na konkretnego kandydata na posła, z preferowanej przez siebie partii, którą popiera.
My wszyscy, konserwatywni tradycjonaliści, nie żadne oszołomy i choćby nie "pisowcy" zastanawiamy się jak to możliwe i kim się jest, iż popiera się ugrupowanie zgromadzone wokół już bezdyskusyjnego agenta sił antypolskich, byłego premiera, który już przez 8 lat ojczyznę (wiadomo, nie swoją) sprzedawał. I popatrzmy na te sylwetki i poziom kulturowy i intelektualny tych ludzi. Nie trzeba dodawać, iż to osoby amoralne, czyli zdolne do każdego świństwa. Którzy jak to jedna ich celebrytka powiedziała – z resztą Polaków czuje się tak "jakby ktoś nasrał jej na głowę".
I najważniejsze dręczące wielu prawych ludzi pytanie: - kim adekwatnie oni są? I dlaczego ciągle jest ich aż tyle, iż my dzisiaj musimy sie obawiać o wynik w nadchodzących wyborach.
Dokładnie 10 lat temu trio fantastycznych dziennikarzy śledczych, Dorota Kania, Jerzy Targalski i Maciej Marosz, rozpoczęło demaskatorski cykl książek pod wspólnym mianownikiem "Resortowe dzieci". Z jednej strony po tych bestsellerach nastąpił z jednej strony szok, a potem zrozumienie, a z drugiej strony, opisywanej w tych książkach wrzask, a choćby wycie.
To właśnie tam należy szukać popleczników Mistrza Kłamstwa i Produkcji Gnoju, Donalda Tuska.
Na nasze szczęście, te zdeprawowane resorciaki, zdegenerowane dobrobytem za różowymi firankami, są dosyć durne. Choć sprytne i zawsze wywąchają, gdzie stoją konfitury.
Określenie "Resortowe dzieci" nieco myli naszą intuicję. Wyobrażamy sobie rozpieszczonych nieopierzonych wyrostków i przemądrzałe dziunie na botoksie.
A wiele z tych "dzieci" już jest na emeryturze.
Pozwolę sobie ich wspólnie określić – aparat i aktyw.
Nie powinniśmy zapomnieć, iż w ostatnich wyborach prezydenckich obecny prezydent reprezentujący "prawicę", Andrzej Duda, wygrał z Rafałem Trzaskowskim, człowiekiem totalnej opozycji, zaledwie o włos, bo tak należy patrzeć na zwycięstwo zaledwie 420 tys. głosami. Dodam, przy 68% frekwencji.
Obaj kandydaci w drugiej turze głosowania otrzymali od wyborców ponad 10 milionów głosów. Czy to oznacza, iż nasz przeciwnik w nadchodzących wyborach również może liczyć na kolejne 10 milionów wsparcia? Nie sądzę. W wyborach typu "jeden na jeden" dużą rolę odgrywają sympatie osobiste, a nie tylko konotacje partyjne. Wielu wyborców głosujących przeciw Dudzie, może go po prostu nie lubić. Ja również Prezydenta Dudy dzisiaj nie lubię, ale wtedy głosowałem na niego. A moja żona lubi go przez cały czas od początku.
Mam też obserwacje osobiste z mojej okolicy. Otóż znaczna część mojej dzielnicy Gdyni, dosłownie tuż za rogiem, to domki – szeregowce, wybudowane za PRL-u przez działaczy ZMS – Związku Młodzieży Socjalistycznej, tej hodowli narybku bolszewików. I ci działacze, a także ich latorośl, zamieszkuje te szeregowce. Oczywiście większość to tak jak ja, emeryci.
Sprawdziłem te ostatnie głosowanie na prezydenta w moim okręgu wyborczym. I wcale mnie nie zdziwiło, iż 70% sąsiadów niemalże, głosowało na Trzaskowskiego, a reszta na Dudę.
Więc nie mam wątpliwości, jak za dwa dni oni zagłosują. Mózgi mają już tak skamieniałe, iż zmiana poglądów u nich jest niemożliwa.
Po okrągłym stole bolszewicki aparat i aktyw zadbał skutecznie o to, by nikomu nie przyszło do głowy czyszczenie PRL-owskiej i PZPR-owskiej, oraz esbeckiej Stajni Augiasza. choćby podejrzewam, iż w tych ich tajnych Magdalenkach, bolszewicy zawarli z przeciwnikami spod znaku Solidarności tajną umowę, iż nie będą się czepiać i dręczyć, a w rewanżu zostaną dopuszczeni do konfitur. I tak oto, ze wspaniałego ruchu Solidarność, narodziła się kasta Solidaruchów. Cwaniaków i spryciarzy, pozujących na odważnych działaczy opozycji antykomunistycznej, którzy po transformacji identycznie jak ich "przeciwnicy" z PRL-u, skoncentrowali się na robieniu kasy na wszelkie sposoby, a w szczególności porzez zdobywanie władzy w różnych strukturach terytorialnych.
Jak myślicie – na kogo oni będą głosować?
Inną sporą grupą są nasi przedsiębiorcy. Ci, którzy swoje biznesy zaczynali jeszcze za komuny – te wszystkie dziwne firmy polonijne, czy kombinujące w tzw. Handlu Zagranicznym, co zwykle było przemytem na wielką skalę.
Także świeżo powstała grupa ludzi z inicjatywą, zaczynająca na handlu na ulicy towarem rozłożonym na łóżkach polowych, albo wycieczkami do dalekiej Azji z wielką walizą, by przywieść tzw. "elektronikę" komponenty i podzespoły do rodzących się właśnie komputerów, telewizorów, a potem telefonów.
Cóż oni mogą mieć przeciwko PiS-owi i Zjednoczonej Prawicy? To, iż startowali w okresie dzikego kapitalizmu, gdzie dochód wytwarzano dzięki machlojkom, kombinowaniu i sporej dozie nieuczciwości. Działali tak swobodnie i bezkarnie rozwijając swoje interesy, aż do przejęcia władzy przez PiS. Przed 2015 rokiem władza kompletnie nie zwracała uwagi na przykład na takie duperele, jak handel zużytymi autami z zachodnich złomowisk, gdzie warsztaty likwidowały dowody, iż "wózek był stukany", iż zawsze przekręcano liczniki kilometrów i auto z przebiegiem 250 tys. km. sprzedawano naiwnym jako z przebiegiem zaledwie 100 tys. km. To była reguła tych biznesów. Lawety ze stłuczkami jeździły z Niemiec, czy Holandii stadami. A potem biznesmeni z garażów zrzucili brudny kombinezon i zostali szanowanymi dilerami znanych marek samochodów. Czy może wówczas poglądy i charakter im się zmienił? Gdzież tam! Mówią rzewnie – za Tuska można było spokojnie kręcić lody. Nikt się nie czepiał. Żaden ZUS, czy Urząd Skarbowy. A miasto, czy gmina to dopiero dawało żyć!
Ze wschodu na zachód płynęła rzeka papierosów. A z zachodu na wschód jeszcze większe rzeki alkoholu i przeróżnych paliw. Tak panie się żyło. A tu przyszedł PiS i się zesrało. To nie moje słowa. Cytuję, bo słyszałem dokładnie to setki razy.
Oni chcą Tuska. Oni chcą, by powróciło to co było. Bo wtedy mieli lepiej.
Komuna PRL-u i jej kontynuacja pod fałszywą flagą – III RP, zdemoralizowała i ogłupiła wielu słabych ludzi.
Rezultat taki, iż dwóch z trzech dowodzących Wojskiem Polskim generałów: Edmund Andrzejczak, Szef Sztabu Generalnego i Dowódca Operacyjny Tomasz Piotrowski, podali się w poniedziałek do dymisji. Ostentacyjnie i celowo na parę dni przed wyborami. Co to ma znaczyć?! Przecież każdy widzi, iż to nie impuls, tylko świadoma demonstracja mająca zaszkodzić władzy. Wyraźna gra na Tuska! I to kogo? Przecież żołnierz, a szczególnie wysoki rangą oficer, nie ważne jakie są jego poglądy, zobowiązany jest do bycia apolitycznym. Inaczej takie zachowanie to próba puczu. Podobnie jak to kiedyś kombinował Wałęsa w słynnym "Obiedzie w Drawsku". Czy ci generałowie nie zdają sobie sprawy, iż czyniąc to, pozbawili się honoru i już nigdy nie będą mogli służyć w armii w Polsce? Czy są takimi głupcami, iż nieporozumienia między ministrem obrony narodowej a dowództwem, popychają ich do rozwalenia państwa?
Przypomnę, iż konflikt wybuchł po tym jak "tajemnicza rakieta", zdolna do przenoszenia ładunków nuklearnych przeleciała sobie spokojnie nad polską zza wschodniej granicy i spadła w lesie za Bydgoszczą. Ge, Andrzejczak o tym wiedział, nie podjął żadnych działań poszukiwawczych i nie poinformował natychmiast ministra oraz BBN. Min. Błaszczak się wściekł i zażądał natychmiastowej dymisji Szefa Sztabu. Nie doszło do tego, bo już poinformowany o zdarzeniu prezydent Duda, oświadczył, iż on nikogo nie będzie dymisjonował. Coraz mniej szanuję prezydenta. Która to już kompletnie błędna decyzja? No i został ukarany – dostał plaskacza od generała.
Te bolszewickie metody odnośnie moralności, przyzwoitości i uczciwości zamieszały w głowach całym środowiskom zawodowym i grupom ludzi.
W III RP dotarło do kraju, głównie z USA, iż tak powiem, "celebryctwo". Nagle przeróżne dziunie, które przerobiły sobie usta na tak zwanego glonojada, przy okazji powiększając piersi do monstrualnych rozmiarów i faceci, których strzygą fryzjerzy za tysiąc zł. za wizytę, a wszyscy oni będący przeciętnymi a choćby marnymi aktorami, zaczęli politycznie dokazywać, tylko dlatego, iż są popularnymi osobami. Mają popieprzone ego, całe te dosyć hermetyczne środowisko nawzajem się podkręca i czują się artystami. Godnymi szacunku twórcami. Biedacy nic nie tworzą, tylko demonstrują słowa i pomysły innych. Jeszcze wiek wstecz nazywano ich komediantami. A Kazik zaśpiewał jednoznacznie – Wszyscy artyści to prostytutki. W oparach lepszych fajek, w oparach wódki.
Takich wybitnie opozycyjnych, trudno powiedzieć, iż zdecydowanie antypolskich, ale takich, którzy po prawdzie suwerenność państwa i dobrobyt Polaków mają w nosie, niestety mamy sporo.
To słynna kasta sędziowska, której oni, jako "trzecia władza", pod egidą tego karykaturalnego unijnego TSUE, wprowadzą sędziokrację – ustrój, gdzie to oni zawsze będą decydować o ważnych sprawach.
To także wielkie korporacje, zwykle mocno powiązane z zachodem, gdzie biedacy wpadli w ten kierat i niewolę, więc pod groźbą natychmiastowej utraty pracy, będą głosować tak, jak poleci im prezes, albo zarząd, Którzy w większości to antypisowcy.
Identycznie jest w urzędach terytorialnych i podległym instytucjom i przedsiębiorcą.
Każdy prawdopodobnie może dorzucić jeszcze parę wybitnie antypolskich środowisk, jak niektóre uniwersytety, lekarze, nauczyciele z ZNP, czy aktywiści słynnych (negatywnie NGO-sów – organizacji pozarządowych, gdzie nie ma pracowników – są tylko aktywiści, którzy raczej pracą się brzydzą. Nauczyli się tego od leniwego Tuska, czy identycznego Trzaskowskiego.
Tak więc denerwuję się nieco, ale mimo tego nie przestaję być optymistą.
Historia naszego kraju, "gumowe ucho" specsłużb, pseudo reporterzy i naciągacze różnego rodzaju, nauczyli ludzi ostrożności. A to oznacza, iż lepiej nie ujawniać swoich prawdziwych poglądów i preferencji. Dla świętego spokoju, a czasem choćby dla bezpieczeństwa.
Toteż pewien jestem, iż wygramy. Nie jesteśmy krajem samych głupców. Wprost przeciwnie. To chłopski rozum i zdrowy rozsądek nie zostało wymyślone. To prastara cecha narodowa Polaków. Czy również dotyczy nie-Polaków? Nie wiem.