
Zadziwiającego wywiadu, z niezwykle smutnym wydźwiękiem, udzielił minister finansów i gospodarki Andrzej Domański, który wczoraj w programie „Graffiti” w Polsat News na pytanie red. Marcina Fijołka, iż „nie zadrży Panu ręka przy głosowaniu ws. immunitetu i aresztowania dla Zbigniewa Ziobro” z uśmiechem na twarzy odpowiedział: „Nie zadrży. Są takie chwile, dla których się żyje”. Po czym dopełnił tego smutnego wydźwięku odpowiedzią na kolejne pytanie dziennikarza: „Minister Czarnek mówi o bestialstwie wobec chorego człowieka”, bagatelizując ciężką onkologiczną chorobę ministra Ziobro, mówiąc „Raz jest zdrowy, raz chory”. Cały ten fragment rozmowy dziennikarza z ministrem dobitnie potwierdza, iż jest on w polityce i pełni tę zaszczytną funkcję w rządzie, aby realizować plan ślepej zemsty na swoich poprzednikach, w tym na ministrze Ziobro.
To szokujące wyznanie człowieka, który jest odpowiedzialny za budżet państwa i szerzej finanse publiczne, a swoimi działaniami, ale także barakiem działań regularnie je dewastuje i po blisko 2 latach rządzenia, to coraz wyraźniej widać, ba coraz mocniej skutki tej dewastacji odczuwają zwykli ludzie. Tak się złożyło, iż w dniu, w którym minister Domański udzielał tego szokującego wywiadu telewizyjnego, sącząc żądzę zemsty na poprzednikach, jego zastępczymi podsekretarz stanu Hanna Majszczyk udzielała odpowiedzi w debacie wniesionej przez klub Prawa i Sprawiedliwości dotyczącej dramatycznej sytuacji finansowej budżetu po trzech kwartałach tego roku i w konsekwencji szerzej, także finansów publicznych. I trzeba przyznać, nie poradziła sobie w tej debacie, bo twarde dane, zresztą publikowane przez resort finansów, dobitnie pokazują, iż z wykonaniem budżetu po 3 kwartałach jest bardzo źle, a w konsekwencji jest coraz gorzej, także ze stanem finansów publicznych.
Okazuje się, iż za 9 miesięcy dochody budżetowe wyniosły tylko 415 mld zł wobec planowanych 633 mld zł, co oznacza, iż do końca roku brakuje aż 218 mld zł dochodów, podczas gdy średnio miesięczne dochody budżetowe w tym roku to około 53 mld zł. A więc do wykonania zaplanowanych dochodów brakuje przynajmniej jednomiesięcznych dochodów budżetowych, czyli ponad 50 mld zł co oznacza, iż powtarza się sytuacja z poprzedniego roku, kiedy do dochodów zaplanowanych zabrakło aż 56 mld zł. Co zastanawiające, dzieje się to w sytuacji przyzwoitego wzrostu gospodarczego (w roku 2024 było to 3 proc. PKB, w tym roku około 3,5 proc. PKB) i inflacji na poziomie około 4 proc., a więc podstawa do ustalenia poziomu dochodów, choćby z podatku VAT, rośnie o ponad 7 proc. W sytuacji, kiedy na rok 2026 wzrost PKB jest planowany na poziomie 3,9 proc. PKB, a inflacja w wysokości 3 proc. (a więc nominalny wzrost o blisko 7% proc.) minister Domański zaplanował dochody z VAT na poziomie 341,5 mld zł, podczas gdy w tym roku mają one wynieść 350 mld zł. A więc przy wysokim wzroście gospodarczym i 3 proc. inflacji dochody z podatku VAT w 2026 roku mają być niższe o 8,5 mld zł od tych tegorocznych, co jest wręcz szokujące i można to traktować jako zaproszenie mafii vatowskich do działania na jeszcze większą skalę niż dotychczas.
Konsekwencją coraz gorszej sytuacji w dwóch kolejnych budżetach jest gwałtownie pogarszanie sytuacji finansów publicznych, sam deficyt budżetowy z budżetów w latach 2024-2026 wynosi ok. 770 mld zł, a dług publiczny liczony metodą unijną ESA2010 sumarycznie przyrośnie aż o 1,1 biliona zł do astronomicznej kwoty 2,7 biliona zł. Dług publiczny, który po 8 latach rządów PiS zmalał z 51,6 proc. PKB w 2015 do 49,6 proc. PKB w roku 2023, teraz przez 3 lata rośnie, aż o 17 pp z we wspomnianych 49,6 proc. PKB, aż do 66,3 proc. PKB. To najszybsze tempo zadłużania w całej UE, czego konsekwencją jest gwałtowny wzrost kosztów obsługi długu publicznego, które przyszłorocznym budżecie sięgną blisko 90 mld zł, czyli prawie 2/3 tego, co wydajemy z budżetu na obronę narodową.
Jak wynika z tych danych, minister Domański tak naprawdę stracił kontrolę nad realizacją budżetu w 2025 roku, przedłożył wręcz absurdalny projekt budżetu na 2026, bowiem po raz kolejny na jakikolwiek wydatek budżetowy aż 1/3 środków trzeba będzie pożyczyć, ale jak się okazuje, centrum jego zainteresowania jest przede wszystkim zemsta na poprzednikach. Jego odpowiedź na pytanie dziennikarza, czy zadrży mu ręka przy głosowaniu nad uchyleniem immunitetu „że dla takich chwil jest się w polityce” już na zawsze z nim zostanie niezależnie od tego, jak potoczą się jego losy w polityce i poza nią.











