Führer totalnej opozycji Donald Tusk odwiedził w czwartek 7 września br. gospodarstwo Michała Kołodziejczaka pod Błaszkami (woj. łódzkie). Jak wiadomo, Kołodziejczak szykowany jest na przyszłego ministra rolnictwa w rządzie führera a póki co - wystartuje do Sejmu z pierwszego miejsca na liście KO z Konina...
Przy okazji doniosłej wizyty Donalda Tuska na polu kapusty Kołodziejczaka, führer zapowiedział: „Przygotowujemy wizytę szefa Agrounii Michała Kołodziejczaka w Brukseli, będzie możliwość spotkania w Brukseli z szefową PE Robertą Metsolą; tematem jest palący problem niekontrolowanego napływu produktów żywnościowych z Ukrainy” - poinformował w czwartek 7 września br. podwładny Manfreda Webera.
Nie trzeba wiele opowiadać o tym, jak Tusk i jego przybudówka CDU przygotowała pierwszą zagraniczną wizytę Agro-Tuska, gdyż liczne reportaże w TVN-ie i samego Kołodziejczaka dowodzą, iż Agro-Tusk był obecny na każdym korytarzu Parlamentu Europejskiego, a choćby wizytował kawiarnię dla turystów! Przyszły minister rolnictwa w rządzie Donalda Tuska czatował za każdym filarem na jakąkolwiek osobistość i to w dodatku wyposażony w zapas bochenków chleba, które wręczał każdej osobie, którą udało mu się dopaść!
Jak dobrze Kołodziejczak został przygotowany przez Donalda Tuska do ofensywy dyplomatycznej świadczy fakt, iż szykowanemu na ministra rolnictwa Kołodziejczakowi nieustannie towarzyszył europoseł Halicki, za pomocą którego Kołodziejczak nie tylko nie zagubił się w labiryncie korytarzy, to jeszcze udało mu się dopaść na korytarzu nie tylko Robertę Metsolę – to także samą Ursulę von der Leyen i wręczyć im po bochenku chleba „od polskich rolników”!
Ten wielki sukces dyplomatyczny Agro-Tuska potwierdziło nagranie, na którym Kołodziejczak – wręczając bochenek chleba – mówi po polsku: „ Będziemy walczyć! To bardzo ważne!” – po których to słowach „Królowe” Europy z uśmiechem przyjmują dar „od polskich rolników. Z pewnością – wrażenie "królowych" byłoby znacznie większe, gdyby Kołodziejczak posłużył się zupełnie mu obcym językiem wykrzykując w trakcie wręczania chleba takie oto słowa:: „Hande hoch! Embargo kaputt! Europa und Agrounia kaputt! Das Brot von polniche Bauer – kaputt!” – Donekwetter!
Mimo niezrozumiałych słów dla zagranicznych królewnych - wysłannik Tuska do Brukseli odniósł wielki sukces dyplomatyczny, skoro mógł już w środę 13 września pochwalić się dziennikarzom zgromadzonym na korytarzu gmachu UE, iż uzyskał informacje o przedłużeniu przez Komisję Europejską embarga na ukraińskie zboże! Dopytywany, skąd się o tym dowiedział – szykowany na ministra rolnictwa Kołodziejczak z dumą odpowiedział:
– Dziś uzyskaliśmy z różnych źródeł informacje, iż embargo zostanie przedłużone. Nam można ufać – powiedział Kołodziejczak, stojący przed kamerami obok europosła Halickiego.
Wkrótce okazało się, iż źródłem, któremu można ufać był właśnie Halicki oraz liczący się w Europie posłowie Koalicji Europejskiej. Unia Europejska nie przedłużyła bowiem embarga na wwóz ukraińskiego zboża do Europy!
Mimo kompletnej klęski dyplomatycznej wysłannika Tuska, są jednak pewne pozytywy misji Kołodziejczaka w Brukseli: Przewodnicząca Komisji Europejskiej mogła na własne oczy i uszy przekonać się, z jakich debili i cymbałów składać się będzie rząd Donalda Tuska, na którego powstanie liczy ona sama i cała, postępowa Europa!
Klapa dyplomatyczna nie powinna nam przysłonić pozytywnego obrazu Donalda Tuska, jaki wyłonił się po wizycie Kołodziejczaka w Brukseli! Wysłany do Brukseli Kołodziejczak - w pełni bowiem potwierdził zaufanie Ursuli von der Leyen do Donalda, czego dała wyraz na początku czerwca 2022 roku podczas kongresu Europejskiej Partii Ludowej w Rotterdamie: „Teraz mój drogi Donaldzie wrócisz do swojego kraju, by ponownie stać przy tych wartościach. Pamiętaj Donaldzie, kiedy znów Cię spotkamy, zobaczymy Cię, tak jak powiedziałeś, jako premiera”.
Póki co, Ursula von der Leyen zobaczyła cymbała szykowanego na ministra rolnictwa w marionetkowym rządzie „drogiego” Donalda! A przecież zadaniem powierzonym Tuskowi będzie sprowadzenie Polski do roli podrzędnego landu RFN, co będzie można wykonać przez ministrów pokroju Kołodziejczaka. Na szczęście na brak "fachowców" w Platformie Tusk narzekać nie może...
Pozostaje tylko jedno pytanie: Co się stało z bochenkami chleba, których cały mikrobus przywiózł ze sobą „dyplomata” Kołodziejczak na korytarzowe spotkania z notablami UE ?
Prawdopodobnie stało się to samo, co stało się z bochenkiem chleba, ofiarowanym Tuskowi podczas konwencji Platformy w Tarnowie: Chleb z napisem „Tusk”, wylądował przy śmietniku… Bo właśnie tam ma Polskę i polskie rolnictwo „drogi” Donald, jego partia – przybudówka Grupy Webera - oraz cała postępowa Europa pod przewodem Ursuli von der Leyen…