– Kilka dni przed wyborami w telewizji publicznej odbyła się debata, która według niektórych miała mieć spory wpływ na ostateczne wyniki.
– To nie była prawdziwa debata, tylko spotkanie polegające na wygłaszaniu oświadczeń. Czasy, gdy debata była w stanie wpłynąć na wynik wyborczy, już minęły. Tak było w debacie w 1995 r., gdy Lech Wałęsa Aleksandrowi Kwaśniewskiemu zamiast ręki chciał podać nogę. Równie brzemienna w skutki była wypowiedź Marka Belki przed wyborami parlamentarnymi (w 2001 r. – przyp. autora) na tematy cięć budżetowych, przez co prawdopodobnie SLD nie zdobyło samodzielnej większości. Wreszcie można sobie przypomnieć kilka wypowiedzi Mariana Krzaklewskiego, kiedy ubiegał się o urząd prezydenta w 2000 r. i uzyskał zaledwie 15,6 proc. głosów, zajmując dopiero trzecie miejsce za Aleksandrem Kwaśniewskim i Andrzejem Olechowskim. Dziś sztaby wyborcze korzystające z fachowców pilnują, żeby ich kandydat nie zaliczał wpadek.
– Który kandydat przedwyborczej debaty wypadł najlepiej?