Danusia Siedzikówna "Inka". Tragiczna rocznica - z naszego archiwum
Danusia Siedzikówna
Jedna z naszych młodych dziewczyn, które po zakończeniu II Wojny Światowej ratowały honor prawdziwej Polski, tej o której marzymy, by znów była, jak kiedyś – patriotyczna i niepodległa.
Danusia została zamordowana przez pachołków czerwonej gwiazdy w 1946 roku, gdy do jej osiemnastych urodzin brakowało sześciu dni. Pseudonim „Inka” przyjęła od szkolnej przyjaciółki. Wpadła przez współpracującą z UB inną łączniczkę. Jeden z rzekomych świadków – wartownik UB – zeznał, iż w czasie pewnej akcji „Inka” rozkazała rozstrzelać na miejscu dwóch jego kolegów, funkcjonariuszy UB, mówiąc „poznaję te ubeckie mordy – rozstrzelajcie ich”. Oczywiście rzekomy świadek kłamał. Niestety jedynym, który na procesie Danusi zeznawał prawdę był milicjant Mieczysław Mazur, który spotkał „Inkę” podczas jednej z akcji, gdzie został ranny, a dziewczyna pomogła mu. Danusię zamordowano, gdyż nie chciała wydać żadnych informacji na temat swojego oddziału „Łupaszki”, gdzie była sanitariuszką i łączniczką. Danusię skazano na karę śmierci, ale dziewczyna nie zwróciła się do Bieruta z prośbą o darowanie jej życia. Przed wykonaniem wyroku śmierci Ince i Zagończykowi – drugiemu skazanemu – chciano przed egzekucją zawiązać oczy na co nie pozwolili. Po rozkazie „Po zdrajcach narodu polskiego, ognia” skazani krzyknęli razem „Niech żyje Polska”, ale po salwie plutonu, nasi bohaterzy jeszcze żyli, jak opowiadał naoczny świadek – Ksiądz Prusak. Dowódca plutonu dobił ich strzałami z pistoletu w głowę. „Inka” zdążyła jeszcze krzyknąć „Niech żyje Łupaszko”.
Tak zginęła Danusia Siedzikówna, która oddała życie na naszą Polskę, o którą walczyła, by nasz kraj był wolny i niepodległy.
W pożegnalnym grypsie, przekazanym z gdańskiego więzienia już po wyroku śmierci Danusia napisała: „Jest mi smutno, iż muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, iż zachwalam się jak trzeba”.
Niestety dziś dochodzi do haniebnych aktów - w ostatnich miesiącach ktoś pomalował czerwoną farbą pomnik "Inki" w Parku Jordana w Krakowie... sprawców nie znaleziono...
Ci, którzy nie potrafili i nie potrafią zachować się jak trzeba niszczą wszelkie ślady pamięci o tych, którzy winni być wzorem dla Polaków w XXI wieku.
Piotr Świerczyński