Czy Brigitte Macron jest kobietą? Sąd w USA oceni teorię spiskową o płci Pierwszej Damy

thefad.pl 2 hours ago

„To niesamowicie irytujące” – powiedział prawnik prezydenckiej pary, zapowiadając przedstawienie w amerykańskim sądzie naukowych dowodów na to, iż Brigitte Macron jest kobietą. To nie absurdalny performance, ale realna walka o granice wolności słowa w dobie spisków, influencerów i transatlantyckiej dezinformacji.

Brigitte Macron i Emmanuel Macron / Fot. President.gov.ua, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/

Emmanuel i Brigitte Macronowie pozywają amerykańską komentatorkę Candace Owens, która od miesięcy publicznie promuje teorię, jakoby Pierwsza Dama Francji urodziła się jako mężczyzna. Sprawa, która zaczęła się na marginesie francuskiego YouTube’a, dziś trafia przed sąd w stanie Delaware. To nie tylko walka o dobre imię, ale także sprawdzian tego, jak współczesne demokracje reagują na szeroko zakrojoną dezinformację.

Teoria spiskowa, która zyskała globalny zasięg

Początek tej historii sięga 2021 roku, gdy francuskie blogerki Amandine Roy i Natacha Rey opublikowały film sugerujący, iż Brigitte Macron to w rzeczywistości jej brat Jean-Michel Trogneux po operacji zmiany płci. Choć materiał nie zawierał żadnych dowodów, gwałtownie zyskał popularność w alt-prawicowych kręgach i rozlał się po francuskojęzycznym internecie.

W marcu 2024 roku teorię podchwyciła Candace Owens – amerykańska influencerka i była współpracowniczka portalu The Daily Wire. W serii nagrań i postów pod wspólnym tytułem Becoming Brigitte przedstawiała Macronową jako rzekomy „produkt elit”. Jej narracja sięgnęła poziomu konspiracyjnego absurdu – od powiązań z CIA i programem MK Ultra po numerologię inspirowaną eksperymentem więziennym w Stanford. Jednocześnie wypuściła kolekcję koszulek, a swoje działania określała jako „bitwę o prawdę”.

Francuski wyrok i amerykański proces

W 2024 roku Macronowie wygrali we Francji sprawę o zniesławienie przeciwko Roy i Rey, ale w lipcu 2025 sąd apelacyjny uchylił ten wyrok, powołując się na konstytucyjne prawo do wolności wypowiedzi. To właśnie wtedy para prezydencka zdecydowała się na kolejny krok – pozew przeciwko Owens w USA.

Złożony w sądzie stanowym w Delaware pozew (sygn. N25C-07-194 CLS) domaga się odszkodowania, przeprosin i sądowego zakazu dalszego rozpowszechniania oszczerstw. Owens, jak argumentują prawnicy Macronów, zignorowała dostępne fakty, świadomie podsycała fałszywą narrację i platformowała osoby znane z rozpowszechniania spiskowych teorii.

W sierpniu Emmanuel Macron udzielił wywiadu Paris Match, w którym podkreślił osobisty wymiar sprawy. „To atak skrajnej prawicy. Bronię swojego honoru. To ktoś, kto doskonale wiedział, iż miał fałszywe informacje, i zrobił to w celu wyrządzenia szkody w służbie ideologii i przy ustalonych powiązaniach z liderami skrajnej prawicy.”

„To denerwujące, ale konieczne”

Candace Owens nie uznaje zarzutów. Jej prawnicy złożyli 15 września wniosek o oddalenie sprawy, argumentując, iż Delaware nie jest adekwatną jurysdykcją, a całość stanowi atak na wolność słowa. Owens przedstawia się jako ofiara politycznej nagonki, a na platformie X mobilizuje swoich zwolenników do finansowego wsparcia obrony.

Dwa dni później prawnik Macronów, Tom Clare, ogłosił w rozmowie z BBC, iż jego klienci są gotowi przedstawić zarówno naukowe opinie biegłych, jak i fotografie Brigitte Macron w ciąży i z dziećmi. „To denerwujące, iż musi przez to przechodzić, ale jest gotowa zrobić wszystko, by oczyścić swoje imię” – podkreślił Clare.

Różne prawa, różne granice

Sprawa toczy się w zupełnie innym kontekście prawnym niż ten, z którym mamy do czynienia we Francji czy w Polsce. Podczas gdy prawo francuskie mocno akcentuje ochronę reputacji i prywatności, amerykańska konstytucja znacznie silniej chroni wolność słowa, choćby jeżeli oznacza to dopuszczanie treści kontrowersyjnych czy obraźliwych.

W amerykańskim systemie osoba publiczna, by wygrać sprawę o zniesławienie, musi udowodnić tzw. rzeczywistą złośliwość (actual malice). To wysoki próg – trzeba wykazać, iż oskarżenia były publikowane ze świadomością ich fałszywości lub z rażącym lekceważeniem prawdy. To właśnie ten standard będzie decydujący dla losów pozwu Macronów przeciwko Owens.

W tle: echo innych spraw o fake news

Choć pozew Brigitte Macron wydaje się bezprecedensowy ze względu na temat i kontekst osobisty, to nie jest odosobniony w amerykańskim krajobrazie prawnym. W 2023 roku firma Dominion Voting Systems wygrała proces przeciwko Fox News, udowadniając, iż stacja celowo rozpowszechniała kłamstwa o sfałszowaniu wyborów. Z kolei Alex Jones, propagator teorii o „sfingowanej” masakrze w szkole w Sandy Hook został skazany na wielomilionowe odszkodowania.

Tego typu sprawy pokazują, iż sądy zaczynają reagować na medialne nadużycia, ale pod warunkiem, iż istnieją twarde dowody i jasna linia odpowiedzialności. Macronowie liczą, iż tym razem będzie podobnie.

Test dla demokracji

Choć wielu może traktować sprawę jako farsę, prezydencka para dowodząca, iż Pierwsza Dama to kobieta, jej konsekwencje mogą okazać się bardzo realne. W świecie, w którym zasięgi decydują o tym, co uznajemy za prawdę, a granice między opinią a dezinformacją coraz bardziej się zacierają, sądowy precedens w tej sprawie może wyznaczyć nowe standardy odpowiedzialności.

Jeśli Macronowie wygrają, może to zachęcić innych polityków i osoby publiczne do walki z dezinformacją na drodze prawnej, także poza Stanami Zjednoczonymi. jeżeli Owens zwycięży, dla wielu może to być sygnał, iż granice wolności słowa w internecie pozostają praktycznie nieistniejące. To nie tylko proces o zdjęcia z rodzinnego albumu, ale o przyszłość debaty publicznej w erze cyfrowej.

Dariusz Frach, thefad.pl / Źródło: The Guardian, BBC, Paris Match

Read Entire Article