- Tusk jest politycznym skorpionem - ocenił szef biura polityki międzynarodowej prezydenta RP Marcin Przydacz. Dodał, iż jak premier "nie ukąsi chociaż raz dziennie, to ma poczucie niespełnionego dnia". Prezydencki minister zabrał również głos ws. obecności wojsk amerykańskich w Polsce. - Te decyzje będą w dokumencie Pentagonu. Trzeba im przypominać, co powiedział o tym Trump - dodał Przydacz.
Człowiek prezydenta o Donaldzie Tusku. Porównał go do... skorpiona
Szef biura polityki międzynarodowej prezydenta RP Marcin Przydacz był gościem poniedziałkowego wydania programu "Najważniejsze pytania" Przemysława Szubartowicza i Karoliny Olejak.
- Chciałbym żeby klasa polityczna w Polsce koncentrowała się wokół najważniejszych spraw, a nie tylko wskazywała wroga, złego człowieka - powiedział Przydacz, komentując poziom debaty politycznej w Polsce.
Przydacz o premierze: Tusk jest politycznym skorpionem
- Jan Rokita, bliski kiedyś współpracownik Tuska, powiedział wprost, iż taka jest metoda obecnego premiera od 2005 roku. A nie dyskutowanie o tym, jak zarządzać państwem, podejmować najważniejsze decyzje, w jakim kierunku pozycjonować nasza politykę, tylko szukanie wroga - wyjaśnił Przydacz.
- Tusk jest trochę politycznym skorpionem i jak nie ukąsi chociaż raz dziennie, to ma poczucie niespełnionego dnia - ocenił.
ZOBACZ: "Wzywam, aby się opamiętał". Marcin Przydacz o Radosławie Sikorskim
Prezydencki minister wypowiedział się także o obecności wojsk amerykańskich w Polsce.
- Te decyzje finalnie będą w dokumencie, który się nazywa Global Force Rewiew. Będzie on opracowywany przez Pentagon, wiec równolegle do tych deklaracji trzeba mocno pracować w Pentagonie i przypominać im iż ich szef - Donald Trump - powiedział to, co powiedział o obecności wojsk amerykańskich w Polsce - przekazał Przydacz.
- Na poziomie prezydenckim naprawdę nie można było już nic więcej uzyskać, jest publiczna deklaracja głowy państwa amerykańskiego. Ale to czy to się znajdzie w dokumentach, a wierzę głęboko, iż tak będzie, to też jest nasze zadanie - dodał.
Prezydencki minister o dezinformacji. "Jeżeli ktoś manipuluje, to trzeba reagować"
Przydacz zabrał także głos ws. wtargnięcia rosyjskich dronów w przestrzeń powietrzną Polski i związaną z tym dezinformacją, która pojawiła się w internecie. Miała ona przede wszystkim przekierować odpowiedzialność na stronę ukraińską oraz dyskredytować działania podejmowane przez polskie wojsko.
- o ile ktoś manipuluje, wycina fragment i przedstawia go w zupełnie innym rozumieniu no to trzeba reagować i to nie jest sprostowanie, a przecięcie manipulacji - powiedział polityk. - Zaraz po Radzie Bezpieczeństwa Narodowego wychodzę na konferencję i moje pierwsze zdanie brzmiały: to były rosyjskie drony, wystrzelone z Rosji, pochodziły z Rosji". Tu nie ma nic do dodania - zaznaczył Przydacz.
ZOBACZ: "Jedność sojusznicza". Karol Nawrocki po rozmowie z Donaldem Trumpem
- Następnego dnia idę do mediów i mówię to samo, iż to były drony z Rosji. Potem, w ferworze rozmowy, powiedziałem, iż były tez różne opinie komentatorów, którzy mówili, iż "być może dochodziło tam do różnych przekroczeń". A ktoś wycina tylko ten fragment i przedstawia się to jako moje stanowisko - wyjaśnił polityk.
Jak dodał, równolegle z takim atakiem uruchamia się atak dezinformacyjny, poprzez rozsiewanie podobnych fake newsów w różnych mediach.
Prezydent Nawrocki leci do Berlina. "Rozmowy będą dotyczyły trzech bloków"
Przydacz zdradził także o czym prezydent Karol Nawrocki będzie rozmawiał z prezydentem Niemiec oraz kanclerzem Friedrichem Merzem, podczas swojej podróży do Berlina.
- W Niemczech będą trzy bloki: bezpieczeństwo, UE i sprawy dwustronne, w tym kwestie dotyczące historii i polityki pamięci - przekazał. Przydacz zaznaczył, iż o rozmowa będzie dotyczyć "tego, co dzieje na wschodniej flance NATO o tym co, się dzieje wokół Ukrainy w tym relacje transatlantyckie".
- Rozmowy (dotyczące reparacji - red.) będą trwały długo, to nie jest tak, iż to będzie jedna rozmowa i decyzja strony niemieckiej, iż będą wypłacone miliardowe sumy - przekazał prezydencki minister. - Myślę, ze trzeba naprawdę szukać bardziej konstruktywnych rozwiązań niż tylko przekazanie numeru konta i oczekiwanie aż na to konto wpłyną pieniądze - dodał.
