Plakaty bez pozwolenia
Sławomir Lasiecki, lider struktur miejskich PiS z Kalisza, tak tłumaczył cała sytuację Gazecie Wyborczej:
Czarnecki zatrudnił firmę, która już na samym starcie kampanii wywiesiła 10 tys. jego banerów w całej Wielkopolsce. Na wsiach wieszali je na skrzyżowaniach, zasłaniali znaki drogowe. Chciał, żeby było głośno, no i było głośno.
W związku z sytuacją, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Ostrowie Wielkopolskim Piotr Śniegowski zlecił przeprowadzenie procedury wyjaśniającej, która potwierdziła, iż komitet wyborczy PiS nie wystąpił o wydanie zgody na rozwieszanie banerów. Partia otrzymała pouczenie oraz informację, iż sztabowcy mogą złożyć wniosek o zgodę, która zostanie im udzielona. Niemniej jednak, tak się nie stało.
Udowodnijcie, iż to my
Dodatkowo, Ostrowski Powiatowy Zarząd Dróg otrzymał pismo, w którym żądano udowodnienia, iż to przedstawiciele PiS wieszali banery. W odpowiedzi zarząd nałożył karę w wysokości prawie 100 tys. zł.
Dyrektor w rozmowie z Gazetą Wyborczą nie krył swojego zdumienia:
W zamian otrzymaliśmy dziwne wyjaśnienia, z których wynikało, iż to my mamy udowodnić im, iż to oni wywiesili banery – powiedział. – Po konsultacjach z prawnikami ustaliliśmy, iż nie musimy zastanawiać się, kto wieszał plakaty, tylko czyja jest to własność. Dlatego zostały wydane decyzje i naliczone kary na komitet za wywieszenie banerów bez wymaganej zgody.
Sprawę przejął komornik
Dzięki powiatowej radnej KO Małgorzacie Urbaniak udało się ukarać i wyegzekwować nałożoną karę. Komornik odzyskał połowę kwoty, zaś resztę dobrowolnie zapłacił sztab PiS. Urbaniak skomentowała sprawę, nazywając Ryszarda Czarneckiego „kombinatorem i cwaniaczkiem”.
Radna KO zauważyła, iż to pierwszy taki przypadek w kraju po ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego, a sytuacja była pilna, ponieważ zgodnie z ustawą komitety wyborcze zamykają się 60 dni po złożeniu sprawozdania. Problemem było tu przerzucenie odpowiedzialności z komitetu wyborczego na partię, mimo iż to partia tworzy komitet wyborczy i to ona musi w swoim budżecie przewidzieć środki na opłacenie kar związanych z nieprawidłowościami popełnionymi przez kandydatów.
Tutaj pozostaje także kwestia urzędników, którzy mogli zareagować szybciej, ale tego nie zrobili. Wielu z nich narzekało na poczynania Czarneckiego, ale choćby gdy pojawiła się interwencja ze strony Urbaniak, mieli pewne opory. Pewna część z nich bała się, iż być może PiS wróci do władzy, a to będzie się dla nich wiązać z konsekwencjami.