Conrad and Russia
Młody Józef Konrad wolał zatem emigrację i wędrówki po morzach niż uginać karku przed władcami imperium. Podobnie Wit Tarnawski sądzi, iż „Conrad jest dzieckiem atmosfery, jaka nastąpiła w Polsce po powstaniu 1863, a jego pogląd na świat urabiał się pod wpływem tragedii narodu i związanej z nią tragedii własnej: wychodźczej bezdomności, osamotnienia, wyrzutów sumienia z powodu opuszczenia kraju” ( „Conrad. Człowiek – pisarz – Polak” ( Londyn, 1972, str.18). A gdy mowa o stosunku Conrada do Rosji wypada sięgnąć po jego powieść „W oczach Zachodu” (tytuł w oryginale „Under Western Eyes”), wydaną w roku 1911, a pisaną dobrych kilka lat przed pierwszą wojną światową. Książka dotyczy zatem czasów Rosji carskiej, znanej pisarzowi zresztą z osobistych przeżyć. Powieść ta nie jest – powiedzmy to od razu – najlepszym utworem Conrada, już sam tytuł pasuje bardziej do zbioru esejów. Miłośnicy jego twórczości wolą „Lorda Jima”, „Smugę cienia” czy „Nostromo”. A jednak „W oczach Zachodu” nie straciła swej aktualności w ocenach Rosji, pozostaje więc powieścią istotną w tym zakresie. Stanisław Vincenz uważał ją choćby za doskonałą.
Naturę Rosji przeniknął już markiz de Custine w swej głośnej relacji z podróży po państwie carów, opublikowanej jeszcze w roku 1843, a przyjętej z gniewem w Petersburgu. Mikołaj I narzekał, iż to jego wina, bo to on ułatwił „temu łajdakowi” pobyt w Rosji. Dopiero w 1910 cenzura carska zezwoliła na...skrócony przekład książki, ale w 1917 nakład jej skonfiskowano. Tym samym Rosjanie przyznali jak prawdziwe były spostrzeżenia markiza de Custine! Herzen widział w tym dziele najlepszą książkę o Rosji, dodając, iż mógł się na nią ośmielić tylko cudzoziemiec. Markiz z pełną swobodą komentował np., iż rząd rosyjski jest dyscypliną wojenną, stanem oblężenia uznanym za normalny stan społeczeństwa. Albo „we Francji tyrania rewolucyjna była przejściowym złem, gdy w Rosji tyrania despotyzmu jest rewolucją permanentną”.
Do analizy rosyjskich spraw Conrad zabrał się przed r. 1905, a opierał się na własnych przeżyciach, zatem miał głębszą wiedzę o tym ogromnym kraju, często niepojętym dla Zachodu. Ostatecznie spędził z rodzicami kilka lat zesłania. A – jak pisał do Johna Galsworthy’ego w czasie pisania tej powieści – „ I am trying to capture the very soul of things Russian”… Atoli badacze Conrada przypominają nam, iż już w roku 1905 w słynnym artykule „Wojna i autokracja”, publikowanym po wojnie rosyjsko-japońskiej, pisarz ujawnił głębokie zrozumienie owych „things Russian”. Oto znamienny fragment tego artykułu:
„Rosja jest i była negacją wszystkiego, dla czego warto żyć. Jest ziejącą otchłanią, oddzielającą Wschód od Zachodu, bezdenną przepaścią, która pochłonęła wszelką nadzieję na zmiłowanie, każdą dążność do osobistej godności, wolności, wiedzy, każde uszlachetniające pragnienie serca, każde odkupiające westchnienie sumienia. Ci, co zajrzeli w tę otchłań, wiedzą dobrze, iż nie ma tam oparcia dla niczego, co mogłoby choć trochę służyć najskromniejszym choćby potrzebom ludzkości…”
Wystarczy? Celności tej analizy nie pojmą jedynie ludzie Zachodu, dla których Rosja pozostaje ogromną zagadką, ale i niestety ich fascynuje. Sądy Conrada o Rosji ukazują ponadto historyczny constans jej charakteru : okrutny despotyzm Iwana Groźnego, autokratyzm carów czy paranoidalne okrucieństwa Stalina, opryczninę, Ochranę czy wreszcie NKWD, następnie KGB dzisiaj też FSB… I dlatego we wstępie do nowego wydania „W oczach Zachodu”, w roku 1920, pisał Conrad, iż „tygrys nie zmieni swych pręg a lampart cętek”…!
Trzeba podkreślić, iż odróżniał starannie Wschód (który nieraz opisywał oraz cenił) od Rosji. Oto jego słowa:
„Despotyzm rosyjskiej autokracji jest zgoła niż europejski. Ale nie jest też azjatycki w swej istocie. Jest czymś zupełnie odrębnym, nie spokrewnionym ani z Europą, ani ze Wschodem. Wydaje się nawiedzeniem, przekleństwem spadłym z nieba…na bezkresne równiny lasów i stepów, leżące na pograniczu dwu kontynentów: istną pustynię, której nie ożywia ani duch Wschodu ani Zachodu”.
Główny bohater powieści „W oczach Zachodu” to student Razumow. Denuncjuje on swego kolegę Haldina, fanatycznego rewolucjonistę, który bierze udział w zamachu na ministra cara, rzucając bombę… ( jakże to aktualny przyczynek do wiedzy, kto wynalazł terroryzm, jeszcze w wieku XIX!) Natomiast narratorem tej powieści jest stary Anglik, nauczyciel języka, a uosabia on ignorancję ludzi Zachodu w stosunku do spraw rosyjskich. O motywacjach Razumowa można pisać rozprawy, jednak w sumie czyni to w poczuciu obowiązku, choć pewnie bardziej z pokusy zbliżenia się do wyższych sfer carskiego państwa, do generałów Ochrany. Jest aliści jakaś sprzeczność w jego wnętrzu, bo z sarkazmem traktuje właśnie wysokiego urzędnika policji. Czy liczy na protekcję poznanego kiedyś przypadkiem księcia K?
Conrad uwypukla brak moralności u Razumowa, także jego bezdomność a zarazem brak rodzinnych więzi. Na takich ludziach właśnie budowano system delatorów, a w sowieckiej Rosji struktury donosicieli. Tacy ludzie byli ślepym narzędziem dyktatury. W toku powieści Razumow przechodzi kryzys sumienia, a łączy się on z lękiem przed zdemaskowaniem. Cierpi szczególnie, gdyż zakochuje się w siostrze Haldina! A w końcu sam wyznaje swoją rolę w gronie sympatyków rewolucji, aczkolwiek nie winę… Jak się to kończy łatwo odgadnąć. O pewnych analogiach do „Zbrodni i kary” pisze A. Poleska w artykule „Conrad a Dostojewski”. W powieści Conrada dostrzegalny jest cień Syberii, a - jak powiada radca Mikulin – w Rosji wolno myśleć, atoli pod warunkiem iż w sposób adekwatny! Korzeniowski nie miał żadnych złudzeń co do Rosji, a wyraził to jasno już w artykule z roku 1905. Jego powieść „W oczach Zachodu” nie jest jednak wyłącznie potępieniem Rosji, ale szukaniem współczucia dla obywateli tego imperium zepchniętych na samo dno nędzy ( „only in Russia…such a depth of misery can be reached, str.15o). W państwie carów, bo o tej epoce jest powieść, panuje stan tak przedstawiony przez Conrada : „The oppressors and the oppressed are all Russians together…” (przy końcu przedmowy). I ta diagnoza pasuje jak ulał do epoki komunizmu, której parametrów i masowych zbrodni (przerastających represje caratu) Conrad znać nie mógł w czasie pisania swej powieści. Potępiając system, zarazem litował się nad ludźmi występując przeciwko „the destroyers of souls which aspire to perfection of human dignity” ( str.58). To chyba najostrzejsze oskarżenie w tej powieści, a wyprzedza współczesną diagnozę Josifa Brodskiego: „...żaden kraj nie doprowadził sztuki niszczenia dusz do takiej perfekcji jak Rosja”. Niewątpliwie Conrad był największej głębi humanistą, człowiekiem planetarnym – jak się to mówi – avant la lettre…Idealistą wybiegającym w przyszłość, ale też racjonalistą w tej oto refleksji: „…a fundamental change of hearts must follow the downfall of any given human institutions” (...fundamentalna przemiana serc powinna nastąpić po upadku wszelkich ludzkich instytucji). Tej przemiany serc nie było nam dane ujrzeć, ani przeprowadzić w Polsce po roku 1989, co jest powodem nieustannej choroby państwa i społeczeństwa. A od grudnia 2023 płacimy za to niewyobrażalną tragedią i katastrofą, której dna jeszcze nie widzimy w pełni, bo zawiązano nam oczy i jesteśmy prowadzeni na zagładę. I w tym podstępnym labiryncie nie widać Ariadny z nicią, która ocala...
Marek Baterowicz
Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o"wojnie jaruzelskiej"- ZIARNO WSCHODZI W RANIE