Przyszli po to, aby przełamać lęk przed udzielaniem pierwszej pomocy, dowiedzieć się, jak pomóc bliskim w razie sytuacji kryzysowej, poczuć się odrobinę pewniej w niepewnym świecie, uporządkować wiedzę i zweryfikować mity dotyczące zasad ewakuacji. Takie motywacje towarzyszyły uczestnikom szkolenia „wGotowości”, które zostało zorganizowane w wielkopolskim Śremie.
W koszarach 6 Batalionu Chemicznego Sił Powietrznych w Śremie pojawiło się przeszło 20 osób – kobiet i mężczyzn. Wśród nich znaleźli się przedsiębiorcy i handlowcy, był student i pracownica banku, informatyk i dziennikarz. Część niedawno przekroczyła dwudziestkę, inni powoli zbliżają się do sześćdziesiątki.
Przez osiem godzin pod okiem instruktorów ćwiczyli udzielanie pierwszej pomocy, gaszenie pożarów, uczyli się, jak rozpalić ogień dzięki krzesiwa i kory brzozy, i jak zbudować w lesie schronienie z mchu oraz gałęzi. Wszystko to złożyło się na kurs przetrwania, zorganizowany w ramach rządowego programu „wGotowości”.
Wiedza, która może się przydać
Zbyszko mieszka w Poznaniu. Z wykształcenia jest informatykiem, ale na co dzień zajmuje się sprzedażą kas fiskalnych. Ma 58 lat. O organizowanych przez armię proobronnych kursach dowiedział się z aplikacji mObywatel. – Otrzymałem na telefon powiadomienie o dostępnej aktualizacji, wszedłem w aplikację i trafiłem na informację o szkoleniach. Początkowo chciałem zapisać się na kurs medyczny, ale w interesującym mnie terminie w mojej okolicy nie było już wolnych miejsc, postanowiłem jednak nie rezygnować – opowiada.
Zapisał się na organizowany w Śremie kurs przetrwania. W sobotni poranek wsiadł do samochodu, przejechał przeszło 40 km i przed ósmą przekroczył bramę koszar. Co wyniósł ze szkolenia? – Na zajęcia zgłosiłem się po to, żeby przełamać strach. Chodzi mi przede wszystkim o udzielanie pierwszej pomocy – mówi. Jak przyznaje, z grubsza wiedział, jak to robić, ale z tyłu głowy zawsze miał myśl, iż to ryzykowne. Bo nie jest fachowcem, bo może komuś zaszkodzić.
– Tymczasem w chwilach, kiedy zagrożone jest życie drugiego człowieka, wszelkie wątpliwości muszą zejść na dalszy plan i to właśnie tutaj jasno i wyraźnie usłyszałem. Do tego miałem okazję poćwiczyć, poznać szczegółowe zasady resuscytacji. To wiedza, które może się przydać w każdej chwili – przyznaje Zbyszko.
W podobnym tonie wypowiada się Bożena, 43-letnia pracownica banku z oddalonego o 20 km Kórnika. O programie, podobnie jak Zbyszko, dowiedziała się przez mObywatela. Dlaczego zdecydowała się poświęcić wolną sobotę na kurs przetrwania? – Mam dwoje małych dzieci. Pomyślałam, iż w razie jakiejś katastrofy czy wojny chciałabym choć w minimalnym stopniu wiedzieć, jak im pomóc tak, by nie być zależnym wyłącznie od innych – tłumaczy.
Większa szansa na przetrwanie
Z zajęć, jak zapewnia, wyniosła mnóstwo nowej wiedzy. Opowiada, iż wcześniej nie miała pojęcia, jak korzystać z defibrylatora AED. – Oczywiście te zasady są proste, ale ktoś musiał nam je pokazać i pokrótce wytłumaczyć. Nie wiedziałam też, iż podczas udzielania pierwszej pomocy defibrylator można, a choćby należy stosować równolegle z klasycznym masażem serca – podkreśla.
Bożena chwali też zajęcia ze strażakiem. – Wydawać by się mogło, iż używanie gaśnicy to czynność banalna, a jednak jest kilka drobiazgów, które przeciętnemu człowiekowi mogą umknąć, a o których należy bezwzględnie pamiętać – zaznacza. Jako przykład podaje użycie gaśnicy samochodowej. Przyznaje, iż wcześniej, gdyby zobaczyła wydobywający się z silnika dym, pewnie otworzyłaby klapę na całą szerokość. – Tutaj dowiedziałam się, iż klapę należy podnieść tylko trochę, tak żeby w szparze zmieścił się spust gaśnicy. jeżeli zrobimy inaczej, dopływ powietrza podsyci ogień. To detale, ale w kryzysowych sytuacjach mogą okazać się decydujące – kwituje Bożena.
Kamil, 48-latek spod Poznania, do Śremu przyjechał, aby uporządkować wiedzę i rozwiać mity. – Czasy są niepewne, a tylko w ten sposób w razie potrzeby będę mógł naprawdę pomóc swoim bliskim – argumentuje. On z kolei wspomina część zajęć poświęconych sygnałom alarmowym. Jak przyznaje, dotąd był przekonany, iż kiedy zabrzmi syrena ostrzegająca o ataku z powietrza, powinien czym prędzej opuścić dom. – Teraz dowiaduję się, iż o ile nie ma wyraźnego polecenia ewakuacji, lepiej w tym domu zostać. Schronić się w piwnicy albo stanąć w pobliżu ściany nośnej, bo tam jest największa szansa na przetrwanie, a na zewnątrz łatwiej mogą nas dosięgnąć odłamki – zaznacza Kamil.
Inną sprawą był plecak ewakuacyjny. – Sporo się ostatnio o tym mówi, ale dopiero tutaj dostałem konkrety: iż w takim plecaku powinny się znaleźć tylko rzeczy, których umiemy używać, iż nie może być przeładowany, bo może będziemy z nim maszerować przez wiele dni, iż rozbudowany zestaw kosmetyków lepiej zastąpić paczką mokrych chusteczek – wylicza Kamil. Dodaje, iż często to drobiazgi, czasem rzeczy oczywiste, ale żeby zwrócić na nie uwagę, ktoś musi o nich opowiedzieć.
Warto być przygotowanym
Ważna dla niego była też lekcja ze strażakiem. – Od pewnego czasu zastanawiałem się, czy nie powinienem lepiej zabezpieczyć domu przed pożarem i myślałem o gaśnicy. Tutaj dowiedziałem się, iż prócz gaśnicy proszkowej pozostało inna, przeznaczona do gaszenia płonącego tłuszczu i pewnie ją kupię – podsumowuje Kamil.
– U osób, które pojawiły się na szkoleniu widać było duże zaangażowanie, słuchały, ćwiczyły, zadawały sporo pytań. To znak, iż wśród ludzi jest zapotrzebowanie na tego rodzaju wiedzę i iż przedsięwzięcia takie jak to mają sens – mówi ppłk Remigiusz Mierzchała, dowódca 6 Batalionu Chemicznego Sił Powietrznych.
Jak podkreśla, umiejętność udzielania pierwszej pomocy czy wiedza o tym, jak spakować plecak ucieczkowy, może się przydać nie tylko podczas wojny, ale i w codziennym życiu. – Oby nikt ze szkolących się dziś nie był zmuszony jej wykorzystać, ale warto być przygotowanym również na taką ewentualność – dodaje dowódca.
W rządowym programie proobronnym „wGotowości” mogą wziąć udział wszyscy dorośli mieszkańcy Polski. Podczas ostatniego weekendu ruszyły pilotażowe zajęcia. Do końca roku w jednostkach wojskowych rozsianych po całym kraju będą prowadzone zajęcia w ramach czterech paneli: bezpieczeństwo, pierwsza pomoc, przetrwanie i cyberbezpieczeństwo. Jak dotąd na kursy zapisało się 18 tys. osób. W przyszłym roku ruszą szkolenia typowo wojskowe, także dla ochotników.