O milicji pisałem - w zasadzie sygnalizowałem temat.... 27 marca 2024 r. tutaj:
Wspólnota - Ale co możemy zrobić?
i tak, na końcu było:
powodzie, klęski żywiołowe
przedruk
20.09.2024 20:22
I za późno, i za mało. Wiemy, na jakie wsparcie policji mógł liczyć zalany Dolny Śląsk
W całej Polsce jest prawie 100 tys. policjantów, niektóre Marsze Niepodległości zabezpieczało w sumie ponad 6 tys. funkcjonariuszy, tymczasem... W pierwszych dniach powodzi szalejącej na Dolnym Śląsku dowództwo policji nie skierowało żadnego funkcjonariusza spoza tego regionu - dziś jest ich 608.
Tomasz Grodecki
Przypomnijmy, iż 15 września zalane już były m.in. Kłodzko, Lądek Zdrój czy Głuchołazy. 16 września pod wodą znalazły się wszystkie sołectwa i spora część stolicy powiatu nyskiego.
Niezalezna.pl zapytała Komendę Główną Policji o liczbę funkcjonariuszy skierowanych na Dolny Śląsk z innych części Polski w ostatnich dniach.
„Początkowo służby policyjne z sytuacją radziły sobie z wykorzystaniem sił w ramach swoich garnizonów. Od dnia 15 września na podstawie wniosku komendanta wojewódzkiego Policji, na polecenie dowódcy Operacji Policyjnej "POWÓDŹ 2024" do działań spoza garnizonu dolnośląskiego skierowano 4 funkcjonariuszy stanowiących obsługę łodzi policyjnych. Kolejnego dnia 16 września do działań dołączyło 530 funkcjonariuszy z kraju oraz 10 policyjnych łodzi
- poinformowało nas Biuro Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji.
Wsparcie w kolejnych dniach zwiększało się symbolicznie. 17 września dołączyło kolejnych 7 policjantów, „zgodnie z zapotrzebowaniem ze strony Komendy Wojewódzkiej Policji.
Jak sytuacja przedstawia się obecnie?
Do dyspozycji jest 608 policjantów spoza regionu.
Dla skali porównawczej – niektóre Marsze Niepodległości zabezpieczało w sumie ponad 6 tys. policjantów.
Według stanu na dzień 20 września w dyspozycji Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu pozostaje 608 policjantów oraz 12 łodzi, 3 reflektory olśniewające oraz 5 mobilnych posterunków Policji służących społeczności lokalnej, dotkniętej skutkami powodzi
– informuje policja.
Dodaje, iż do wsparcia na terenie Opolszczyzny i Dolnego Śląska skierowani zostali z Komendy Głównej Policji policyjni psychologowie oraz samochody terenowe. Dotarło również mobilne centrum poszukiwania osób zaginionych z Biura Kryminalnego KGP oraz 11 mobilnych posterunków Policji.
Jednocześnie do powyższego zestawienia dodać należy 18 policjantów stanowiących obsługę powietrzną oraz 6 śmigłowców tj. 2 śmigłowce typu Black Hawk, 3 śmigłowce typu Bell 407,1 śmigłowiec typu Bell 206.”
– informuje policja.
W całej Polsce jest prawie 100 tys. policjantów.
Dolnośląska policja to ponad 7 tys. funkcjonariuszy.
Czyli 7 tysięcy + 608 funkcjonariuszy?
Jak zwykle informacja pokrętna nic nie mówiąca...
----------
Pospieszalski alarmuje:
Gdzie jest obrona cywilna?! Trzeba zbudować strategiczną odporność państwa!
Polska nie ma realnej obrony cywilnej – i nowa ustawa w ogóle tego nie zmienia. Powódź bezlitośnie obnażyła poważne mankamenty, które w chwili wojny mogłyby okazać się jeszcze głębsze. O szczegółach mówił w PCh24 TV Jan Pospieszalski.
– Opadająca woda odsłoniła nie tylko ogrom zniszczeń, straty w infrastrukturze, zrujnowane budynki, obiekty, mieszkania; pokazała również to, iż nie działa państwo – w tym najbardziej podstawowym zakresie, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom – powiedział Jan Pospieszalski.
– Mówię to bez satysfakcji, ciesząc się, iż to przydarzyło się temu rządowi; ponieważ ogrom zaniechań również bardzo obciąża poprzedników – dodał.
Dziennikarz zwrócił przy tej okazji na problem obrony cywilnej, wskazując, iż ustawa tego dotycząca dopiero powstaje.
– Gdy wojska Federacji Rosyjskiej jechały na Kijów, napisałem trzy maile: do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, do Centrum Zarządzania Kryzysowego Miasta Stołecznego Warszawy i do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Polska nie ma realnej obrony cywilnej – i nowa ustawa w ogóle tego nie zmienia. Powódź bezlitośnie obnażyła poważne mankamenty, które w chwili wojny mogłyby okazać się jeszcze głębsze. O szczegółach mówił w PCh24 TV Jan Pospieszalski.
– Opadająca woda odsłoniła nie tylko ogrom zniszczeń, straty w infrastrukturze, zrujnowane budynki, obiekty, mieszkania; pokazała również to, iż nie działa państwo – w tym najbardziej podstawowym zakresie, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom – powiedział Jan Pospieszalski.
– Mówię to bez satysfakcji, ciesząc się, iż to przydarzyło się temu rządowi; ponieważ ogrom zaniechań również bardzo obciąża poprzedników – dodał.
Dziennikarz zwrócił przy tej okazji na problem obrony cywilnej, wskazując, iż ustawa tego dotycząca dopiero powstaje.
– Gdy wojska Federacji Rosyjskiej jechały na Kijów, napisałem trzy maile: do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, do Centrum Zarządzania Kryzysowego Miasta Stołecznego Warszawy i do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Zapytałem, gdzie jako obywatel mam się stawić, gdyby wojska agresora najechały na Polskę, gdzie mogę odbyć szkolenia w zakresie, pomocy ludności cywilnej, ewakuacji mieszkańców. Z żadnego z tych miejsc nie dostałem odpowiedzi. Zacząłem później wertować ustawy i się okazuje, iż adekwatnie w Polsce nie funkcjonuje obrona cywilna – powiedział.
Jak podkreślił, w innych krajach wygląda to inaczej: na przykład w państwach skandynawskich każdy dorosły człowiek ma pewien przydział, gdzie zgodnie ze swoimi kwalifikacjami i możliwościami fizycznymi zostanie przydzielony do odpowiedniej komórki w razie ataku.
W Polsce tego nie ma, a przykładem jest powódź. – Słyszę od powodzian, którzy mówią: gdybyśmy na dwie godziny wcześniej dostali poważny komunikat, iż dzieje się coś strasznego, iż naprawdę trzeba uciekać, iż naprawdę trzeba zabezpieczać mienie, iż trzeba się ewakuować, to byśmy zdążyli. Ale zostaliśmy uwięzieni w domach – powiedział.
– Wiele miejscowości, w tym Głuchołazy, było odcięte od prądu przez kilka dni. Ludzie byli uwięzieni na górnych piętrach, ponieważ na parterze do pierwszego piętra stała woda. Do tych ludzi docierały tylko jakieś spontaniczne, improwizowane, sąsiedzkie ekipy, które pomagały – dodał.
Ostatecznie zadziałało tylko swoiste „pospolite ruszenie”, ludzie w ostatniej chwili mobilizowali się, żeby pomagać. To jednak za mało dla państwa, które leży tam, gdzie leży Polska…
17 września pojawiła się nowa ustawa o obronie cywilnej. Według Jana Pospieszalskiego jest jednak całkowicie chybiona.
– Przygotowana w tej chwili ustawa o obronie cywilnej znowu buduje całą odpowiedzialność obrony cywilnej, zarządzanie ewakuacją ludności itd., między innymi na straży pożarnej – a przecież strażacy w sytuacji wojny będą musieli gasić pożary, a nie będą zajmowali się pomocą ludności i ewakuacją mieszkańców. Gdy widziałem podczas pandemii żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy biegną po schodach i babciom w siateczce przynoszą zakupy ze sklepu albo z apteki lekarstwa, to naprawdę pustych śmiech mnie ogarnia, przecież oni nie są od tego. Wojsko Obrony Terytorialne zostały powołane do tego, żeby wzmocnić naszą armię i wzmocnić naszą obronę, siły zbrojne, a nie do tego, żeby pomagać trudności cywilnej – stwierdził, wskazując, iż konieczna jest odbudowa czy wręcz budowa oddolnej struktury społecznej, która będzie gotowa do niesienia faktycznej pomocy ludziom.
– Musimy mieć oddolne struktury obrony cywilnej, obrony powszechnej, która zbuduje nam odporność strategiczną, obywatelską odporność strategiczną państwa – wskazał.
Jak podkreślił, w innych krajach wygląda to inaczej: na przykład w państwach skandynawskich każdy dorosły człowiek ma pewien przydział, gdzie zgodnie ze swoimi kwalifikacjami i możliwościami fizycznymi zostanie przydzielony do odpowiedniej komórki w razie ataku.
W Polsce tego nie ma, a przykładem jest powódź. – Słyszę od powodzian, którzy mówią: gdybyśmy na dwie godziny wcześniej dostali poważny komunikat, iż dzieje się coś strasznego, iż naprawdę trzeba uciekać, iż naprawdę trzeba zabezpieczać mienie, iż trzeba się ewakuować, to byśmy zdążyli. Ale zostaliśmy uwięzieni w domach – powiedział.
– Wiele miejscowości, w tym Głuchołazy, było odcięte od prądu przez kilka dni. Ludzie byli uwięzieni na górnych piętrach, ponieważ na parterze do pierwszego piętra stała woda. Do tych ludzi docierały tylko jakieś spontaniczne, improwizowane, sąsiedzkie ekipy, które pomagały – dodał.
Ostatecznie zadziałało tylko swoiste „pospolite ruszenie”, ludzie w ostatniej chwili mobilizowali się, żeby pomagać. To jednak za mało dla państwa, które leży tam, gdzie leży Polska…
17 września pojawiła się nowa ustawa o obronie cywilnej. Według Jana Pospieszalskiego jest jednak całkowicie chybiona.
– Przygotowana w tej chwili ustawa o obronie cywilnej znowu buduje całą odpowiedzialność obrony cywilnej, zarządzanie ewakuacją ludności itd., między innymi na straży pożarnej – a przecież strażacy w sytuacji wojny będą musieli gasić pożary, a nie będą zajmowali się pomocą ludności i ewakuacją mieszkańców. Gdy widziałem podczas pandemii żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy biegną po schodach i babciom w siateczce przynoszą zakupy ze sklepu albo z apteki lekarstwa, to naprawdę pustych śmiech mnie ogarnia, przecież oni nie są od tego. Wojsko Obrony Terytorialne zostały powołane do tego, żeby wzmocnić naszą armię i wzmocnić naszą obronę, siły zbrojne, a nie do tego, żeby pomagać trudności cywilnej – stwierdził, wskazując, iż konieczna jest odbudowa czy wręcz budowa oddolnej struktury społecznej, która będzie gotowa do niesienia faktycznej pomocy ludziom.
– Musimy mieć oddolne struktury obrony cywilnej, obrony powszechnej, która zbuduje nam odporność strategiczną, obywatelską odporność strategiczną państwa – wskazał.
– To się samo nie stanie, potrzeba naprawdę wielkiego ogólnonarodowego programu, który uruchomi te siły społeczne i wykorzysta ten entuzjazm, który widzieliśmy przez moment na wałach. To musi być pewien efekt trwały, który przełoży się na procedury, na struktury i na organizowanie się oddolne społeczeństwo – dodał.