Cisza wyborcza a cisza referendalna
O ciszy wyborczej pisaliśmy w numerze z tego tygodnia w ramach ściągi dla wyborcy. Ma służyć obywatelom do przemyślenia w spokoju swoich decyzji wyborczych. Rozpocznie się 14 października o godz. 00.00, zakończy 15 października o godz. 21.00. W bezpośrednim okresie przed wyborami i w czasie wyborów nie można prowadzić agitacji politycznej w żadnej formie.
Pod karą grzywny w wysokości od 500 tys. do 1 mln zł zabronione jest w sferze publicznej, a więc również w internecie: wygłaszanie przemówień; organizowanie zgromadzeń, pochodów i manifestacji; rozpowszechnianie materiałów wyborczych; przekonywanie do głosowania na dany komitet czy kandydata; prezentowanie symboli kojarzących się z komitetem czy kandydatem; publikowanie wyników sondaży. Niekonieczne jest natomiast usuwanie wcześniej opublikowanych treści na temat wyborów.
Zgodnie z prawem dotyczącym referendum na szczeblu krajowym, kampania referendalna rozpoczyna się w dniu, w którym ogłoszono odpowiednio uchwałę Sejmu, decyzję Prezydenta Rzeczypospolitej lub decyzję Marszałka Sejmu o zarządzeniu referendum. Kampania kończy się na dobę przed dniem głosowania. Po zakończeniu kampanii referendalnej do momentu zakończenia głosowania nie wolno organizować zgromadzeń, marszów i manifestacji, wygłaszać przemówień, rozdawać ulotek ani prowadzić kampanii referendalnej w inny sposób. Innymi słowy, obowiązuje cisza wyborcza, podobnie jak w przypadku wyborów. Wybory i referendum realizowane są jednocześnie, co oznacza, iż zarówno cisza wyborcza, jak i referendalna trwa od soboty o godzinie 00:00 do niedzieli 15 października do godziny 21:00.
Jak podkreśla PKW:
Naruszenia tych zakazów mogą skutkować sankcją karną, w związku z czym będą podlegać ocenie organów ścigania i sądów. Dlatego Państwowa Komisja Wyborcza apeluje o powstrzymanie się od wszelkich działań, które mogłyby zostać uznane za prowadzenie agitacji wyborczej i kampanii referendalnej w czasie, gdy jest to zabronione.
Jest jedno „ale”…
Według zalecenia PKW nie wolno prowadzić żadnej agitacji na rzecz lub przeciwko referendum, np. organizować spotkań, pochodów, przemówień czy rozdawać ulotek. Jest to jak najbardziej zgodne z art. 39 ustawy o referendum.
Pojawia się jednak pewien wyjątek dla władzy. Art. 58 tej samej ustawy stanowi, iż organy państwowe, w tym rząd i prezydent, mogą informować i wyjaśniać treść pytań referendalnych oraz odpowiadać na pytania obywateli. Oznacza to, iż władza może bez ograniczeń cytować i komentować pytania referendalne w czasie ciszy. Jak łatwo się domyślić, nie trudno tu o „tłumaczenie”, które w rzeczywistości będzie stronniczym wyrażeniem opinii. Ta z kolei może przekonać wyborcę, który nie uzyska szerszego kontekstu sytuacyjnego.
Dla opozycji jest to spory problem, gdyż nie może ona prowadzić kampanii referendalnej. Prawo z nią związane jest niejasne i podatne na różne interpretacje. PiS liczy na to, iż PKW nie będzie mogła niczego zrobić, jeżeli władza będzie przekazywać swoje stanowisko w sprawie referendum. TVP prawdopodobnie też nie omieszka się promować referendum i podkreślać jego znaczenia.
Internet przeszkadza ciszy
Wokół samej ciszy wyborczej pojawia się wiele wątpliwości. choćby byli szefowie PKW są skłonni zrezygnować z tej instytucji. Z ciszy wyborczej zrezygnowało bowiem już wiele państw europejskich. Nie obowiązuje ona np. w Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii czy na Słowacji.
Prof. Jarosław Flis z UJ zwraca uwagę na to, ze w dobie internetu bardzo łatwo jest obchodzić ciszę wyborczą, a to z kolei wystawia poleskie prawodawstwo na śmieszność.
To anachronizm pochodzący z czasów, kiedy niektórym wydawało się, iż w ostatniej chwili mogą się pojawić newsy dotyczące partii, a wszyscy wyborcy będą się nimi kierować przy wyborze. Dziś już wiemy, iż potrzebują oni co najmniej kilku dni, żeby przedyskutować ze znajomymi każdą nową wiadomość, w związku z czym te, które ukazują się w sobotę, i tak nie wpływają na dokonywane w niedzielę wybory.
Tu pojawia się też wiele zasadnych pytań, jak choćby to, czy jeżeli jakiś użytkownik da „łapkę w górę” pod reklamą wyborczą, będzie można uznać to za złamanie ciszy wyborczej.