Centrum Życia i Rodziny: Kłamstwa i manipluacje na temat pigułki wczesnoporonnej
Centrum Życia i Rodziny: Kłamstwa i manipluacje na temat pigułki wczesnoporonnej
data:22 lutego 2024 Redaktor: Anna
Jak daleko w kłamstwach może się posunąć lewica?
Okazuje się, iż bardzo daleko.
Tak daleko, iż gotowi są położyć na szali życie choćby setek dzieci, wtłaczając kobietom do głów fałszywy obraz rzeczywistości.
Jak bowiem inaczej niż kłamstwem w żywe oczy nazwać ich powtarzane jak mantrę zapewnienia, iż pigułka „dzień po” nie ma działania wczesnoporonnego, skoro owszem – może działać w ten sposób i aby to wiedzieć, wystarczy zapoznać się z mechanizmem jej działania?
Otóż zwolennicy wprowadzenia dostępności środków tzw. antykoncepcji awaryjnej bez recepty twierdzą, iż te preparaty nie działają wczesnoporonnie, a jedynie zapobiegają ciąży. I trzeba przyznać, iż w pewien pokrętny sposób mówią… prawdę.
Po pierwsze dlatego, iż faktycznie taka pigułka opiera się na dwóch mechanizmach „zabezpieczenia” i jej działanie jest częściowo zależne od tego, w jakim momencie cyklu miesięcznego zostaje przyjęta.
- Pierwszy sposób działania to opóźnienie owulacji, dzięki czemu komórki rozrodcze męskie i żeńskie nie mają szansy się spotkać i oczywiście nie dochodzi do zapłodnienia.
- Sposób drugi to zmiana adekwatności endometrium, czyli wyściółki macicy, tak, iż zapłodniona już komórka jajowa nie może się w nim zagnieździć – i w konsekwencji zostaje wydalona z organizmu. Mamy więc do czynienia z poronieniem.
I właśnie tu dochodzimy do sedna sprawy. Dla zwolenników tej formy „antykoncepcji” to nie poronienie, bo… nie ma jeszcze ciąży!
Zgodnie z definicją WHO, zmienioną do takiej formy ponad 30 lat temu, ciąża rozpoczyna się dopiero, gdy zarodek zagnieździ się w endometrium.
Przyznacie Państwo, iż to bardzo sprytny zabieg – oddzielenie pojęcia ciąży od faktycznego początku życia ludzkiego. Sprytny, a jednocześnie okrutny, bo przez taką retorykę wiele kobiet uwierzy, iż zażywając pigułkę „dzień po”, stosują tylko jedną z form antykoncepcji, podczas gdy w rzeczywistości dopuszczają się wczesnej aborcji.
Dokładnie do tego chce doprowadzić rząd Donalda Tuska. I to jak najszybciej!
Premier już kilka tygodni temu zapowiedział, iż chce, aby antykoncepcja po stosunku była w Polsce znów dostępna bez recepty.
Ta ustawa jest bardzo prosta, bo zmienia jeden krótki zapis. Mam nadzieję, iż na etapie prac w parlamencie nie będzie żadnych obiekcji i obstrukcji czy prób wetowania tej ustawy, bo wydaje się, iż ten lek powinien być powszechnie dostępny – poinformował Donald Tusk.
Oczywiście i teraz sytuacja nie jest idealna, bo przecież pigułka „dzień po” jest dostępna w aptekach.
I choć feministki nie ustają w przekonywaniu, iż konieczność uzyskania recepty na taki środek to absolutny skandal, bo wydłuża to czas do przyjęcia tabletki, iż jest droga, a kobiety „są zażenowane”, musząc prosić o takie środki, to jednak recepta jest minimalnym zabezpieczeniem przynajmniej przed innym groźnym skutkiem przyjmowania antykoncepcji postkoitalnej.
Bo choć oczywiście największym niebezpieczeństwem jest możliwość doprowadzenia do poronienia, a więc śmierci poczętego już dziecka, to takie preparaty nie są przecież także bezpieczne dla kobiet, które je przyjmują.
Ale znów – o skutkach zażycia takiej tabletki mówi się mało i niechętnie.
Tymczasem zachwianie gospodarki hormonalnej, zwłaszcza u dziewcząt, może mieć w przyszłości poważne konsekwencje dla ich zdrowia.
Skutki uboczne działania pigułki „dzień po” obejmują zaburzenia cyklu menstruacyjnego, zapalenie pochwy, pęknięcie torbieli jajnika czy patologiczne krwawienia z macicy. Zażycie preparatu znacząco zwiększa też ryzyko wystąpienia ciąży pozamacicznej. Co więcej, podobnie jak inne preparaty hormonalne, również antykoncepcja po stosunku może poważnie uszkodzić wątrobę.
I nie bez powodu piszę tu o dziewczętach – politycy koalicji chcą, żeby pigułka „dzień po” była dostępna bez recepty już dla 15-latek!
Nie muszę chyba przekonywać Państwa, jak fatalny w skutkach może być taki ruch.
To z jednej strony możliwe problemy zdrowotne, z drugiej zaś swego rodzaju zachęta do tego, aby tak młode osoby podejmowały już aktywność seksualną (jak bowiem inaczej nazwać wprowadzanie kolejnych ułatwień w tej sferze, zamiast uczenia odpowiedzialności i wpajania postawy czystości w kontekście seksualności).
Do tego dochodzi jeszcze kolejny argument: to także odebranie rodzicom możliwości sprawowania pełnej opieki nad dziećmi.
Bo tym w istocie jest sytuacja, w której nastolatka może za plecami rodziców zakupić środek o możliwym działaniu wczesnoporonnym. Proszę spojrzeć, do jakich absurdów doprowadzi ta zmiana: 15-latka nie może sama iść do lekarza, żeby np. otrzymać receptę na antykoncepcję hormonalną, ale zamiast tego będzie mogła po prostu pójść do apteki i kupić „antykoncepcję awaryjną”, o znacznie mocniejszym i bardziej niebezpiecznym działaniu!
Ale te kłamstwa, manipulacje i mamienie ludzi hasłami o „prawach kobiet” to przecież nic nowego. Rząd Donalda Tuska, choć ster władzy dzierży od niedawna, zdążył już pokazać, iż wprowadzenie do Polski rewolucji kulturowej w pełnym wymiarze jest jego absolutnym priorytetem.
I nie liczy się przy tym z nikim i niczym: ani z Konstytucją, którą to środowisko niedawno miało jeszcze na sztandarach, ani z przepisami prawa, ani z dobrem dzieci czy zdrowiem kobiet. To wszystko jedynie – jak słyszymy – konieczne ofiary.
Jednak ta decyzja Donalda Tuska wzbudziła niemałe kontrowersje. Dyskusja o tym, czy udostępnianie nastolatkom środków o takim działaniu, które będą mogły przyjmować bez żadnej kontroli, to dobry pomysł, rozgorzała w mediach. Co cieszy – pojawił się też sprzeciw ze strony organizacji pro-life.
Petycję w tej sprawie kierowaną do parlamentarzystów oraz Prezydenta wystosował m.in. Instytut Ordo Iuris. Autorzy podkreślają, iż już sama legalność obrotu środkami o możliwym działaniu wczesnoporonnym byłaby sprzeczna z polską Konstytucją, wskazują także na szereg niebezpiecznych konsekwencji dla zdrowia kobiet.
Chciałbym prosić Państwa, abyście również nie pozostawali w tej sprawie bierni! Dlatego już dziś proszę Państwa o złożenie podpisu pod apelem do posłów i senatorów RP za pośrednictwem strony PigulkaSmierci.pl.
Serdecznie pozdrawiam
Paweł Ozdoba, Centrum Życia i Rodziny