Sprawa fetowania przez parlament kanadyjski zmurszałego ukraińskiego esesmana z Waffen SS-Galizien, którego w obecności prezydenta Zelenskiego i premiera Trudeau spiker Izby Gmin nazwał „bohaterem Kanady i Ukrainy”, w zasadzie mnie nie zdziwiła.
Skandal, kajanie się i ogólny niesmak prawdopodobnie nie miałyby miejsca, gdyby nie czujność Żydów, którzy prześwietlili „bohaterską” przeszłość obsypanego siwizną i splendorem Ukraińca. Widząc, kto zacz, wszczęli głośny raban, który gwałtownie zepsuł tak skrupulatnie i z rozmachem zaplanowaną kanadyjsko-ukraińską idyllę.
Zapewne wielu obecnych wówczas na sali deputowanych najchętniej wygumkowałoby dzisiaj swój czołobitny i wzruszający aplauz dla sędziwego „bohatera” Waffen SS, no ale pewnych scen „odzobaczyć” już się nie da. Mleko się rozlało.
Żydzi mają to do siebie, iż tam gdzie w grę wchodzi pamięć ich ofiar, nie patrzą na jakąkolwiek poprawność polityczną. choćby jeżeli tę poprawność uprawia osoba z żydowskimi korzeniami, jak prezydent Ukrainy. Są tutaj konsekwentni do bólu i pod tym względem moglibyśmy się sporo od nich nauczyć.
Z Ukrainą jest ten problem, iż otwierając jakąkolwiek szafę historyczną, wypadają z niej trupy. Dosłownie. Głównie Polaków i Żydów. Nie byłoby może z tym aż tak dużego problemu (wszak różne zbrodnie mają narody na sumieniu), gdyby nie to, iż ideologów i prowodyrów wołyńskiego ludobójstwa, państwo ukraińskie osadziło w panteonie narodowych bohaterów i otoczyło wszechobecnym kultem.
W doświadczonej hekatombą II wojny światowej Europie jest to niespotykana aberracja.
Interesuję się ludobójstwem UPA, OUN oraz ukraińskich formacji SS od czasów studiów, kiedy to w moje ręce wpadła wydana w Londynie broszura Aleksandra Kormana – „Nieukarane zbrodnie SS-Galizien z lat 1943-1945”. Od tamtego czasu sukcesywnie poszerzałem swoją biblioteczkę, a co za tym idzie wiedzę, więc mam dość dobry ogląd sprawy.
Byłem, jestem i będę beznadziejnym przypadkiem dla wszystkich prestidigitatorów historii i adwokatów diabła, którzy z różnych powodów, głównie politycznych, relatywizują dzisiaj zbrodnie nacjonalistów ukraińskich, przymykając oko na skrzeczącą pod tym względem ukraińską rzeczywistość.
Na mój stosunek do tych spraw nie wpływają działania militarne toczące się akurat na Ukrainie, bo one w przypadku prawdy historycznej niczego nie unieważniają.
Jestem tutaj czujnym Żydem. A tak się składa, iż i oni i my, jedziemy w tej sprawie na tym samym wózku.
Maciej Eckardt