British strategist on positives from White home 'ambush': If I were in Beijing now, I would be worried

news.5v.pl 4 hours ago

Po pierwsze, jak argumentowałem w zeszłym tygodniu, podczas gdy umowa w sprawie minerałów dla Ukrainy nie wydawała się warta papieru, na którym została napisana (z zerowymi rzeczywistymi zobowiązaniami do czegokolwiek, czy to bezpieczeństwa, czy finansowania ze strony USA), dała ona Zełenskiemu możliwość „jakościowego” spędzenia czasu w Białym Domu. szansę na przedstawienie ukraińskiej sprawy i, w najgorszym przypadku, na ustalenie, gdzie stoi administracja Trumpa — z Rosją czy z Ukrainą. jeżeli to pierwsze, Ukraina mogłaby przynajmniej zacząć odpowiednio się przygotowywać.

Jak się okazało, był to najgorszy możliwy scenariusz, a agresja zarówno Vance’a, jak i Trumpa wobec Zełenskiego musiała być dla wszystkich jasnym sygnałem, iż stoją po stronie Rosji. Rzeczywiście, Trump powtórzył choćby swoje słowa ze szczytu w Helsinkach, iż ufa Putinowi — i to znacznie bardziej niż Zełenskiemu czy Ukrainie. Ukraina wie teraz, iż Stany Zjednoczone nie stoją za nią murem i w rezultacie będzie lepiej przygotowana. Będzie musiała przyjąć inne strategie i opcje.

Lepsze warunki pokoju dla Ukrainy

Po drugie, stanowisko USA zostało ujawnione światu. Stoją one za Rosją i nie mogą już być postrzegane jako neutralny arbiter w rozmowach pokojowych. W rzeczywistości USA straciły prawo do prowadzenia tych rozmów.

Przed spotkaniem w Gabinecie Owalnym Ukraina i Europa były w dużej mierze odsunięte od procesu pokojowego, który był prowadzony przez USA i Rosję.

Ukraina i Europa obawiały się, iż będą musiały żyć z narzuconym pokojem, który prawdopodobnie nie byłby trwały. Jednak z powodu rozłamu w Białym Domu, Europa została zmuszona do wepchnięcia się w proces pokojowy i przejęcia inicjatywy. W rezultacie każdy pokój prawdopodobnie będzie lepszy dla Ukrainy, bardziej trwały i stabilny — Trump wydawał się swobodnie traktować uzasadnione obawy Ukrainy dotyczące bezpieczeństwa, ale teraz Europa będzie mogła umieścić je w centrum uwagi.

Inicjatywa została przejęta od Rosji i USA — które pracowały nad porządkiem sprzecznym z interesami Ukrainy i Europy.

W rzeczywistości czteropunktowy plan pokojowy zaproponowany przez Wielką Brytanię, Włochy i Francję wydaje się rozsądny. Uzbroić Ukrainę, dać jej narzędzia do obrony, spróbować miesięcznego rozejmu (obejmującego powietrze i morze, co jest łatwiejsze do zweryfikowania) z Rosją, zanim nastąpi zawieszenie broni na pełną skalę. Europa jasno dała do zrozumienia, iż Ukraina potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa i broni do obrony.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Zero wymówek dla Europy

Po trzecie, wydarzenia na Bliskim Wschodzie musiały być ostatecznym sygnałem alarmowym dla Europy — iż NATO jest martwe, amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa dla Europy się skończyły i iż muszą podjąć działania, jeżeli zależy im na własnym bezpieczeństwie.

Myślę, iż widzieliśmy to w weekend. Nie ma teraz żadnego usprawiedliwienia dla Europy, by nie zwiększyć swoich wydatków na obronność i nie odbudować swojej twardej siły. Zero wymówek.

Europejskie wydatki na obronę wzrosną, ale jak wszyscy wiemy, Europa boryka się z ograniczeniami zdolności produkcyjnych w przemyśle wojskowym, stąd krótkoterminowa zależność od USA jest nieunikniona.

Propozycja nie do odrzucenia

Jednak Europa ma przewagę, jeżeli w końcu zda sobie z tego sprawę.

Zwiększy wydatki na obronę, ale będzie musiała kupować od USA w najbliższym czasie. Gdyby była sprytna, spróbowałaby wyprzedzić konkurencję, zobowiązując się do długoterminowego programu zakupu broni od USA. Powiedzmy 1 bln dol. (około 4 bln zł) w ciągu dziesięciu lat — umowa, której choćby Trump nie mógłby odmówić. Nazwijmy to Programem Obrony Demokracji Trumpa, czy jakkolwiek, żeby odwołać się do jego ogromnego ego. Prawdopodobnie Trump nie mógłby odmówić stworzenia licznych miejsc pracy w USA . To pozwoliłoby Europie uporać się z krótkoterminową luką w produkcji obronnej, dając jej czas na reorientację gospodarki i przemysłu.

Wiem, iż w dłuższej perspektywie wiele mówi się o „odwrotnym Nixonie”, czyli porozumieniu USA z Rosją przeciwko Chinom. Wydaje się to absurdalnym długoterminowym wyborem Stanów Zjednoczonych, odsuwającym europejską gospodarkę wartą 27 bln dol. (108 bln zł) na rzecz rosyjskiej gospodarki wartej 2 bln dol. (8 bln zł).

Europa uporządkuje swój przemysł obronny w perspektywie średnioterminowej, a następnie będzie w stanie zapewnić USA bezkonkurencyjne wsparcie, jeżeli chodzi o pomoc w przeciwdziałaniu zagrożeniom w przemyśle wojskowym. Wyobraźmy sobie, iż Europa wydaje cztery proc. z 27 bln dol. na obronę za dekadę, czyli 1,1 bln dol. (4,4 bln zł) — połowę rosyjskiego PKB. choćby przechodząc na pełną gospodarkę wojenną, Rosja nie może zaoferować tego USA przeciwko Chinom. A Europa może.

JUSTIN TALLIS / PAP

Na zdjęciu od góry od lewej strony: premier Szwecji Ulf Kristersson, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Norwegii Jonas Gahr Store, premier Czech Petr Fiala, premier Danii Mette Frederiksen, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa, Premier Kanady Justin Trudeau, premier Włoch Giorgia Meloni, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i premier Polski Donald Tusk podczas szczytu przywódców europejskich w sprawie sytuacji w Ukrainie w Lancaster House w Londynie, Wielka Brytania, 2 marca 2025 r.

Sojusz Europy z Turcją

Zachęcające było również spotkanie z Turcją na szczycie w Lancaster w weekend. Turcja z 800-tys. armią lądową jest jedyną potęgą w europejskim NATO, która może rozmieścić dziesiątki, jeżeli nie setki, tysięcy żołnierzy w terenie w Ukrainie. Turcja ma również możliwości produkcyjne, które mogą pomóc wypełnić europejskie luki w wojskowej produkcji przemysłowej. Ale Turcja chce czegoś w zamian — wymiany technologii, dostępu do finansowania i rynków — nowej unii celnej z UE i głębszych stosunków handlowych z Wielką Brytanią. Są to łatwe do osiągnięcia cele — nisko wiszące owoce.

Turcja nie jest sojusznikiem Rosji. Jest zdenerwowana perspektywą zwycięstwa Rosji w Ukrainie i jej dominacji nad Morzem Czarnym i jego okolicami. Europa musi wyciągnąć rękę do Turcji.

Po czwarte, Wielka Brytania wróciła do Europy. Nieco nieświadomie znalazła się w centrum uwagi podczas weekendowych rozmów pokojowych. Sir Keir Starmer „Charmer Starmer” odegrał w miniony weekend błyskotliwą rolę i wykazał się sprytem w rozmowach z USA, Europą i Ukrainą. Brytyjskiej dyplomacji pierwszej klasy niestety brakowało w Europie po brexicie, ale Wielka Brytania zdała sobie teraz sprawę, iż jeżeli chce bezpiecznej Europy, musi dołożyć coś od siebie. Jesteśmy w tym dobrzy.

Po piąte, wydarzenia w Gabinecie Owalnym, jak sądzę, ujawniły światu, kto tu jest agresorem, a kto ofiarą. Zełenski stanął w obronie szarego człowieka — wyobraźmy sobie, iż po tym, jak Ukraina straciła setki tysięcy zabitych, rannych, zgwałconych i porwanych przez Rosję, poproszono ją o powiedzenie „dziękuję” Stanom Zjednoczonym. Rzeczywiście, jak później ujawniła CNN, Zełenski już 94 razy publicznie podziękował USA. Czego chcą Stany Zjednoczone? Całowania pierścienia Trumpa w pozycji na czworaka? Globalne Południe, jak sądzę, sprzymierzy się teraz z Ukrainą.

Po szóste, gdybym siedział w Pekinie, martwiłbym się wydarzeniami w Waszyngtonie — teraz jest jasne, iż USA chcą sprzymierzyć się z Rosją przeciwko Chinom. Myślę, iż Chiny powinny teraz zdobyć więcej przyjaciół w Europie. Europa powinna się odwzajemnić, pokazać USA, iż ma inne opcje.

Read Entire Article