Bożena Ratter: Troska o polską pamięć historyczną zakłada wspólną tożsamość kulturową
Bożena Ratter: Troska o polską pamięć historyczną zakłada wspólną tożsamość kulturową
data:18 października 2023 Redaktor: Anna
Troska o polską pamięć historyczną , troska o to, żebyśmy pozostali Polkami i żeby to, co nam przekazały poprzednie pokolenia dalej trwało i było ważnym punktem odniesienia dla kolejnych pokoleń - zakłada pewną wspólną tożsamość kulturową i pewne wspólne jej pojmowanie.
Tego czym jest odwaga, czym jest niepodległość, czym jest suwerenność. W jaki sposób ta polska suwerenność i polska tożsamość narodowa wiąże się np. z religią czy chrześcijaństwem, dlaczego wszystkie poprzednie pokolenia Polaków, te które walczyły o wolną ojczyznę, te które nie uległy presji zewnętrznej potrafiły zdobyć się na ten wysiłek budowania czy walczenia o niepodległą ojczyznę. To wszystko jest w nas zakodowane, to jest pewien gen, który jest przenoszony z pokolenia w pokolenie, za pomocą którego my dalej jesteśmy Polakami. Nie rozrzedziliśmy się, nie zniknęliśmy mimo tych wszystkich doświadczeń , które nasz naród przeżył.
Tym kośćcem odniesienia z pewnością dla nas jest tradycja chrześcijańska, wyrażana przede wszystkim przez większość w tradycji katolickiej - redaktor naczelny zainicjował konferencję Tygodnika Do Rzeczy „Wolność sumienia i ideologia LGBT”.
O kondycji Wojska Polskiego na swoim kanale wypowiadał się Leszek Szymowski: Nie ma czegoś takiego jak etos oficerski. Przed wojną były dwie siły spajające polski naród, pierwsza to autorytet kościoła katolickiego a drugi to autorytet munduru.
Październikowy numer Historii DoRzeczy poświęcony jest powołanemu w 1924 roku przez państwo polskie Korpusowi Ochrony Pogranicza, o którym pisał Lech Kowalski: wybierano najlepszych z najlepszych, z gniazd szlacheckich, nie bogatych i zasobnych- z dawnych czasów pozostała im duma i miłość do Polski. To był klucz przy wyborze, kieszenie podszyte wiatrem ale zawsze w pierwszych szeregach ofiary i poświęcenia. Na wschodnich ziemiach kresowych mieliśmy istotną tkankę narodową nas Polaków.(Lech Kowalski)
KOP został powołany na wschodnim pograniczu do obrony przed systematycznymi atakami, gwałtem, grabieżą i zniszczeniem band ukraińskich i białoruskich (komunistycznych i nacjonalistycznych), wyszkolonych do dywersji przez władze Rosji sowieckiej nie godzącej się na ustaloną traktatem wersalskim granicę z Polską.
Polacy, żołnierze KOP przejęli gen kulturowy i dlatego po wojnie byli tak strasznie tępieni, jako wyklęci prześladowani byli przez komunistów do1980 roku.
Obecnie etos polskiego oficera został zastąpiony w polityce i „narracji historycznej” rządzących etosem Pelury i walczących w getcie warszawskim, czyli działaniem na rzecz kodu kulturowego mniejszości narodowych. Takim też działaniem chwali się prezydent Trzaskowski w kampanii wyborczej na ekranach pojazdów komunikacji miejskiej, podkreślając zabudowę Warszawy w gmachy i trotuary. Rzeczywiście wielkie gmachy będące własnością zagranicznych firm, korporacji i banków w miejsce zlikwidowanych przez protoplastów Trzaskowskiego polskich zakładów przemysłowych- skazujących polską inteligencję do emigracji zarobkowej- już dzisiaj czyni nas niemieckim landem, o czym również świadczy fakt, iż prawie każda polska wieś i miasteczko ma wybudowaną za zgodą władz samorządowych placówkę LIDL czy Aldi.
Do pracy w korporacjach przybywają Polacy z innych regionów- w których również zlikwidowano polską gospodarkę – i dla nich prezydent kosztem zieleni tworzy szerokie chodnik i ścieżki rowerowe oraz wypożyczalnie rowerów, zgodnie z hasłem „nasze kamienice , wasze ulice”. I jakoś wyznawczynie ekologizmu nie protestują, czyżby nowa generacja płyt i kostek brukowych charakteryzowała się redukcją emisji dwutlenku węgla?
Kod kulturowy przekazywały wiekami kobiety Polki na zabranych ziemiach wschodnich RP. Zupełnie inaczej niż pani Żukowska i inne kobiety Nowej Lewicy, które wzywają do zakazu spowiedzi choćby osobom konającym w szpitalu. (Leszek Szymowski)
19 stycznia 1930 roku we Lwowie, podczas otwarcia Muzeum Zasłużonych Polek w lokalu Ossolineum, Maria Bruchnalska wezwała wszystkie Polki do współpracy na pożytek ojczyzny i na chwałę Bożą: W dzisiejszych okropnych czasach bolszewizmu, depcącego wiarę, zaorywującego ślady za zniszczonymi domami Bożymi, cały kraj nasz, a specjalnie nasz Lwów powinien z euforią powitać powstanie naszego muzeum, a stowarzyszenia kobiece katolickie i narodowe nieść pomoc pod budowę gmachu, w którego fundamentach złożoną będzie w skrzynce niezniszczalnej nie chęć SZERZENIA PRÓŻNEJ CHWALBY KOBIETY POLSKIEJ, ALE PRZEZ KOBIETĘ POLSKĄ GŁOSZONE I WYKONYWANE W CZYNIE NAJWZNIOŚLEJSZE ZADANIA POLKI.
(…)Dzisiejszym zresztą względnym ubóstwem naszego muzeum martwić się nie potrzebują kobiety polskie. Społeczność niewieścia, posiadająca wśród siebie jednostki wybitnej wartości, może w przyszłość muzeum patrzeć spokojnie. Polki, mające z dawnych wieków mężne Chrzanowskie, odważne niewiasty kresowe: Dolskie, Humieckie, Makowieckie, Wołodyjowskie, Boguszowe, Potockie, mające sławne mieszczki Kamienieckie- Lontkowe, Pawliczowe, we Lwowie Kampianowe, Boimowe, hojne Wieczyńskie, z lat późniejszych wojowniczki - Platerówny, Górskie, Raszanowiczówny, Pruszyńskie, Tomaszewskie, z czasów jeszcze późniejszych, a nam bliższych - Pustowojtówny, Piotrowiczowe, Niemojowskie, miłosierne Szczanieckie -Polki, posiadające dziś prócz całego zastępu znakomitych działaczek równy zastęp cichych i nieznanych pracownic społecznych, nie potrzebują się lękać ubóstwa dla muzeum. Polki, mające nadto wśród siebie kadry uczonych, które już nie tak jak dawne pokolenie które zaledwie umiało czytać na książce modlitewnej, ale będąc dopiero pierwszym zastępem uczonych, już dają dysertacje i rozprawy podziw budzące - jak Curie-Skłodowska, nazywana w Ameryce królową kobiet uczonych -Polki, mające w swych zastępach malarki jak Boznańska, rzeźbiarki jak Skirmunttowa, pisarki jak Rodziewiczówna, Kossak- Szczucka, Dunin-Kozicka, Szpyrkówna - poetki jak nieśmiertelna Deotyma, Konopnicka- wychowawczynie jak Machczyńska, Wiktorja Niedziałkowska - czy lękać się potrzebują i trwożyć o losy muzeum? Toć one wszystkie pracują na chwałę Bożą, na chwałę ojczyzny, zatem prędzej czy później wejdą w progi domu zwanego Muzeum Polek Zasłużonych. (Muzeum Zasłużonych Polek we Lwowie, otwarcie i poświecenie 1930 r.)
Związek Artystek Polskich we Lwowie rozpoczął swoją działalność wcześniej, organizując w roku 1917 I Wystawę Sztuki Artystek Polskich we Lwowie. W wystawie brały udział trzydzieści trzy artystki pochodzące nie tylko ze Lwowa, ale także z Krakowa i Warszawy, by w miarę możliwości działalność wystawiennicza łączyła polskie artystki ze wszystkich zaborów. I Wystawie Sztuki Artystek Polskich towarzyszył wykład zatytułowany „Biblia na Wawelu” Jadwigi Petrażyckiej-Tomickiej, która nie była artystką, ale działaczką społeczną, literatką i publicystką z ambicjami politycznymi (w 1923 kandydowała na kobiecej liście do Senatu). „Propagowała bardzo daleko idący feminizm na każdym polu z wyjątkiem obyczajowości” - pisała o niej Ida Wieniewska w 1931 w Świecie Kobiecym.
Niestety, poprawność polityczna i skupienie się Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz innych agend na kodzie kulturowym mniejszości, nie zapewnia edukacji dla polskiej wspólnej tożsamości kulturowej i wspólne jej pojmowanie.
„Jest źle, choćby bardzo źle. Połączone siły totalnie zbolszewiczałej i zdziczałej opozycji lewoliberalnej, reprezentującej cywilizację przeciwchrześcjańską i będącej partią zagranicy, mają pewną większość parlamentarną i nie mam żadnych wątpliwości, iż utworzą wspólny rząd, bo czekali od dawna na dostęp do koryta i tego oczekują od nich ich mocodawcy” – napisał prof. Jacek Bartyzel. I dodał: „Boże zmiłuj się nad Polską, bo teraz na pewno zaczniemy doganiać Europę w tym, co najgorsze”.
Bożena Ratter
Tym kośćcem odniesienia z pewnością dla nas jest tradycja chrześcijańska, wyrażana przede wszystkim przez większość w tradycji katolickiej - redaktor naczelny zainicjował konferencję Tygodnika Do Rzeczy „Wolność sumienia i ideologia LGBT”.
O kondycji Wojska Polskiego na swoim kanale wypowiadał się Leszek Szymowski: Nie ma czegoś takiego jak etos oficerski. Przed wojną były dwie siły spajające polski naród, pierwsza to autorytet kościoła katolickiego a drugi to autorytet munduru.
Październikowy numer Historii DoRzeczy poświęcony jest powołanemu w 1924 roku przez państwo polskie Korpusowi Ochrony Pogranicza, o którym pisał Lech Kowalski: wybierano najlepszych z najlepszych, z gniazd szlacheckich, nie bogatych i zasobnych- z dawnych czasów pozostała im duma i miłość do Polski. To był klucz przy wyborze, kieszenie podszyte wiatrem ale zawsze w pierwszych szeregach ofiary i poświęcenia. Na wschodnich ziemiach kresowych mieliśmy istotną tkankę narodową nas Polaków.(Lech Kowalski)
KOP został powołany na wschodnim pograniczu do obrony przed systematycznymi atakami, gwałtem, grabieżą i zniszczeniem band ukraińskich i białoruskich (komunistycznych i nacjonalistycznych), wyszkolonych do dywersji przez władze Rosji sowieckiej nie godzącej się na ustaloną traktatem wersalskim granicę z Polską.
Polacy, żołnierze KOP przejęli gen kulturowy i dlatego po wojnie byli tak strasznie tępieni, jako wyklęci prześladowani byli przez komunistów do1980 roku.
Obecnie etos polskiego oficera został zastąpiony w polityce i „narracji historycznej” rządzących etosem Pelury i walczących w getcie warszawskim, czyli działaniem na rzecz kodu kulturowego mniejszości narodowych. Takim też działaniem chwali się prezydent Trzaskowski w kampanii wyborczej na ekranach pojazdów komunikacji miejskiej, podkreślając zabudowę Warszawy w gmachy i trotuary. Rzeczywiście wielkie gmachy będące własnością zagranicznych firm, korporacji i banków w miejsce zlikwidowanych przez protoplastów Trzaskowskiego polskich zakładów przemysłowych- skazujących polską inteligencję do emigracji zarobkowej- już dzisiaj czyni nas niemieckim landem, o czym również świadczy fakt, iż prawie każda polska wieś i miasteczko ma wybudowaną za zgodą władz samorządowych placówkę LIDL czy Aldi.
Do pracy w korporacjach przybywają Polacy z innych regionów- w których również zlikwidowano polską gospodarkę – i dla nich prezydent kosztem zieleni tworzy szerokie chodnik i ścieżki rowerowe oraz wypożyczalnie rowerów, zgodnie z hasłem „nasze kamienice , wasze ulice”. I jakoś wyznawczynie ekologizmu nie protestują, czyżby nowa generacja płyt i kostek brukowych charakteryzowała się redukcją emisji dwutlenku węgla?
Kod kulturowy przekazywały wiekami kobiety Polki na zabranych ziemiach wschodnich RP. Zupełnie inaczej niż pani Żukowska i inne kobiety Nowej Lewicy, które wzywają do zakazu spowiedzi choćby osobom konającym w szpitalu. (Leszek Szymowski)
19 stycznia 1930 roku we Lwowie, podczas otwarcia Muzeum Zasłużonych Polek w lokalu Ossolineum, Maria Bruchnalska wezwała wszystkie Polki do współpracy na pożytek ojczyzny i na chwałę Bożą: W dzisiejszych okropnych czasach bolszewizmu, depcącego wiarę, zaorywującego ślady za zniszczonymi domami Bożymi, cały kraj nasz, a specjalnie nasz Lwów powinien z euforią powitać powstanie naszego muzeum, a stowarzyszenia kobiece katolickie i narodowe nieść pomoc pod budowę gmachu, w którego fundamentach złożoną będzie w skrzynce niezniszczalnej nie chęć SZERZENIA PRÓŻNEJ CHWALBY KOBIETY POLSKIEJ, ALE PRZEZ KOBIETĘ POLSKĄ GŁOSZONE I WYKONYWANE W CZYNIE NAJWZNIOŚLEJSZE ZADANIA POLKI.
(…)Dzisiejszym zresztą względnym ubóstwem naszego muzeum martwić się nie potrzebują kobiety polskie. Społeczność niewieścia, posiadająca wśród siebie jednostki wybitnej wartości, może w przyszłość muzeum patrzeć spokojnie. Polki, mające z dawnych wieków mężne Chrzanowskie, odważne niewiasty kresowe: Dolskie, Humieckie, Makowieckie, Wołodyjowskie, Boguszowe, Potockie, mające sławne mieszczki Kamienieckie- Lontkowe, Pawliczowe, we Lwowie Kampianowe, Boimowe, hojne Wieczyńskie, z lat późniejszych wojowniczki - Platerówny, Górskie, Raszanowiczówny, Pruszyńskie, Tomaszewskie, z czasów jeszcze późniejszych, a nam bliższych - Pustowojtówny, Piotrowiczowe, Niemojowskie, miłosierne Szczanieckie -Polki, posiadające dziś prócz całego zastępu znakomitych działaczek równy zastęp cichych i nieznanych pracownic społecznych, nie potrzebują się lękać ubóstwa dla muzeum. Polki, mające nadto wśród siebie kadry uczonych, które już nie tak jak dawne pokolenie które zaledwie umiało czytać na książce modlitewnej, ale będąc dopiero pierwszym zastępem uczonych, już dają dysertacje i rozprawy podziw budzące - jak Curie-Skłodowska, nazywana w Ameryce królową kobiet uczonych -Polki, mające w swych zastępach malarki jak Boznańska, rzeźbiarki jak Skirmunttowa, pisarki jak Rodziewiczówna, Kossak- Szczucka, Dunin-Kozicka, Szpyrkówna - poetki jak nieśmiertelna Deotyma, Konopnicka- wychowawczynie jak Machczyńska, Wiktorja Niedziałkowska - czy lękać się potrzebują i trwożyć o losy muzeum? Toć one wszystkie pracują na chwałę Bożą, na chwałę ojczyzny, zatem prędzej czy później wejdą w progi domu zwanego Muzeum Polek Zasłużonych. (Muzeum Zasłużonych Polek we Lwowie, otwarcie i poświecenie 1930 r.)
Związek Artystek Polskich we Lwowie rozpoczął swoją działalność wcześniej, organizując w roku 1917 I Wystawę Sztuki Artystek Polskich we Lwowie. W wystawie brały udział trzydzieści trzy artystki pochodzące nie tylko ze Lwowa, ale także z Krakowa i Warszawy, by w miarę możliwości działalność wystawiennicza łączyła polskie artystki ze wszystkich zaborów. I Wystawie Sztuki Artystek Polskich towarzyszył wykład zatytułowany „Biblia na Wawelu” Jadwigi Petrażyckiej-Tomickiej, która nie była artystką, ale działaczką społeczną, literatką i publicystką z ambicjami politycznymi (w 1923 kandydowała na kobiecej liście do Senatu). „Propagowała bardzo daleko idący feminizm na każdym polu z wyjątkiem obyczajowości” - pisała o niej Ida Wieniewska w 1931 w Świecie Kobiecym.
Niestety, poprawność polityczna i skupienie się Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz innych agend na kodzie kulturowym mniejszości, nie zapewnia edukacji dla polskiej wspólnej tożsamości kulturowej i wspólne jej pojmowanie.
„Jest źle, choćby bardzo źle. Połączone siły totalnie zbolszewiczałej i zdziczałej opozycji lewoliberalnej, reprezentującej cywilizację przeciwchrześcjańską i będącej partią zagranicy, mają pewną większość parlamentarną i nie mam żadnych wątpliwości, iż utworzą wspólny rząd, bo czekali od dawna na dostęp do koryta i tego oczekują od nich ich mocodawcy” – napisał prof. Jacek Bartyzel. I dodał: „Boże zmiłuj się nad Polską, bo teraz na pewno zaczniemy doganiać Europę w tym, co najgorsze”.
Bożena Ratter