fot. PixabayBroń nuklearna mogłaby zagwarantować Polsce bezpieczeństwo po wsze czasy – a przynajmniej do momentu, w którym nie powstałaby jeszcze bardziej niszczycielska broń. Ze względu na międzynarodowe przepisy nasz kraj swojej własnej „atomówki” raczej nie wyprodukuje, ale może otrzymać ją „w wypożyczeniu” od NATO. Czy program Nuclear Sharing jest dla nas osiągalnych. Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz mówi wprost i bez ogródek: „To niezły pomysł, ale mało realny”.
Amerykański portal Axios opublikował w czwartek 28-punktowy plan pokojowy dla Ukrainy. Zakłada on m.in. ograniczenie liczebności armii tego kraju do 600 tys. żołnierzy. Ukraina nie będzie mogła także dołączyć do NATO, a samoloty sojuszu – i tutaj pojawia się wątek Polski – będą stacjonowały przed linią Bugu, czyli w naszym kraju. Sojusz Północnoatlantycki miałby nie rozszerzać się także dalej na wschód.
Największą stratą dla Ukrainy byłaby jednak konieczność oddania Rosjanom całego Donbasu oraz uznania wcześniej anektowanego przez Federację Rosyjską Krymu. Dla Rosji będzie więcej korzyści, bo po zakończeniu wojny Zachód zdjąłby z tego kraju wszystkie sankcje. Rosja wróciłaby także do G8.
Szef BBN Sławomir Cenckiewicz ocenił w rozmowie z „Faktem”, iż „mocarstwa mają swoje przywileje”, a tylko Donald Trump jest w stanie rozmawiać z Władimirem Putinem „z pozycji imperium”.
Mocarstwa mają swoje przywileje i Amerykanie zawsze będą wracać do rozmów z Rosją. Prezydent Karol Nawrocki mówił w rozmowie z Donaldem Trumpem, iż prezydent USA jest jedynym człowiekiem, który ma zdolności negocjacyjne do rozmowy z Władimirem Putinem i przekonania go do czegokolwiek, bo to jest rozmowa z pozycji imperium. Ale jesteśmy dość sceptyczni co do tego, iż tę wojnę można w krótkim czasie wygasić. Rosjanie zabranych ziem nigdy nie oddają” – powiedział prezydencki minister.
Na szczęście plan pokojowy nie zakłada ustępstw ze strony samego NATO i wschodniej flanki sojuszu, czyli także Polski. Cenckiewicz podkreśla, iż nie ma planów redukcji obecności wojsk amerykańskie w Polsce, a jest choćby szansa na jej zwiększenie.
„O tym jest mowa i to przedmiot dyskusji. Chcielibyśmy bardziej zakotwiczyć Amerykanów w Polsce, ale to wymaga poniesienia kosztów i wysiłku z naszej strony. Nie chcielibyśmy, żeby obecność wojsk amerykańskich w Polsce była rotacyjna, ale by sukcesywnie na przestrzeni czasu zmieniała się w stałą. Żeby przyjechali z rodzinami i byli bliżej większych miast. To zresztą Amerykanie sygnalizują” – zaznaczył szef BBN.
Własna armia i Amerykanie, a co z bronią atomową dla Polski? Cenckiewicz: Niezły pomysł, ale mało realny
Co z alternatywnymi środkami bezpieczeństwa, które mogłaby zastosować Polska, aby jeszcze bardziej odstraszyć Rosję? „Fakt” zapytał Cenckiewicza o szanse naszego kraju na dołączenie do programu NATO Nuclear Sharing, a tym samym przeniesienie amerykańskich głowic do Polski.
„Nie będę się gryzł w język. Uważam, iż to jest niezły pomysł, ale moim zdaniem mało realny. W tej sprawie musiałaby być zgoda sojusznicza. W NATO są państwa, które w jakimś sensie rywalizują z nami i mają trochę inne interesy oraz inne spojrzenie na zagrożenia. Oni niekoniecznie chcieliby wpuścić Polskę do takiego ekskluzywnego klubu. Jednym z naszych postulatów niewątpliwie jest zwiększanie wszelkich umiejętności samodzielnej obrony i strategiczny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, w tym również ekskluzywna relacja polsko-amerykańska daje nam takie możliwości, o które pan pyta. Jednak nie powinniśmy się w tym zamykać” – podkreślił Sławomir Cenckiewicz.
Źródło: fakt.pl







