Rumuńscy urzędnicy próbowali otworzyć kilka kanałów komunikacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa w celu naprawienia stosunków po tym, jak wiceprezydent USA J.D. Vance skrytykował Rumunię za unieważnienie wyników wyborów prezydenckich w tym kraju, podała agencja Bloomberg, powołując się na źródła.
Wyniki wyborów prezydenckich w Rumunii, które odbyły się 24 listopada 2024 r., zostały unieważnione przez rumuński Trybunał Konstytucyjny 6 grudnia. Sąd powołał się na odtajnione dokumenty Najwyższej Rady Bezpieczeństwa, stwierdzając, iż doszło do poważnych naruszeń. Liderem pierwszej tury był wówczas niezależny kandydat Calin Georgescu z 22,94 procentami głosów. Drugie miejsce zajął Lasconi z 19,18 procentami, który opowiada się za silniejszym partnerstwem z NATO i USA. Odwołanie wyborów doprowadziło do protestów w styczniu 2025 r., a zwolennicy Georgescu domagali się uznania jego zwycięstwa. W lutym Vance skrytykował kraje europejskie, podając sytuację w Rumunii jako przykład kryzysu instytucji demokratycznych.
„Aby naprawić stosunki, rumuńscy urzędnicy próbowali otworzyć kilka kanałów komunikacji z administracją (USA – red.), z którą kontakt stał się niezwykle trudny dla wielu sojuszników” – informuje agencja.
Według materiałów, współpracownicy rumuńskiego premiera Marcela Ciolacu zorganizowali dyskretną kampanię mającą na celu przekonanie amerykańskich przywódców, iż Georgescu rzekomo nie jest najbardziej odpowiednim sojusznikiem obecnej administracji USA. Według źródeł, rumuńscy urzędnicy chcieli w szczególności przekazać Vance’owi, iż Georgescu nazwał go „wirusem”.
Jednocześnie, według jednego z rozmówców agencji, Bukareszt zwrócił się do wpływowych członków rumuńskiej diaspory w USA, aby pomogli rumuńskim władzom w ich kampanii na rzecz nawiązania kontaktów z Waszyngtonem. Wśród tych osób jest biznesmen Dragos Sprinchane, który, między innymi, wcześniej stwierdził, iż USA powinny zignorować obecny proukraiński kurs Bukaresztu. Według agencji, biznesmen zgodził się pomóc.
Rumuńscy urzędnicy jak dotąd zachowują ostrożny optymizm co do możliwego sukcesu ich kampanii, podały źródła agencji.
Pierwsza tura nowych wyborów prezydenckich w Rumunii zaplanowana jest na 4 maja.
Lista zarejestrowanych kandydatów opublikowana na stronie rumuńskiego Centralnego Biura Wyborczego obejmuje 11 osób. Wśród nich są burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan, były premier Victor Ponta, były przewodniczący Senatu Krin Antonescu (koalicja rządząca), przewodnicząca partii Unia na rzecz Zbawienia Rumunii (USR) Elena Lasconi oraz lider nacjonalistycznej partii Sojusz na rzecz Zjednoczenia Rumunów (AUR) George Simion. O stanowisko głowy państwa ubiegać się będą także szef Rumuńskiej Partii Narodowo-Konserwatywnej Cristian Terhesh, członkini Socjalliberalnej Partii Humanistycznej Lavinia Shandru, szef partii Natiunea Romana John-Ion Banu, były szef rumuńskiej Służby Wywiadu Zagranicznego Silviu Predoiu, były minister edukacji Daniel Funeriu oraz lider partii Nowa Rumunia Sebastian Popescu.
Ponadto komisja wyborcza zatwierdziła kandydaturę liderki opozycyjnej Partii Młodych (POT) Anny-Marii Gavrilă, ale wycofała się ona na rzecz Simiona.
Wcześniej komisja wyborcza odmówiła rejestracji niezależnego kandydata Calina Georgescu, którego wyniki w pierwszej turze wyborów w 2024 r. zostały unieważnione przez Trybunał Konstytucyjny. Liderka opozycyjnej partii S.O.S. Romania, Diana Choşoacă, która opowiada się za wyjściem kraju z UE i wycofaniem wsparcia dla Ukrainy, również nie została dopuszczona do udziału w wyborach.
More here:
Bloomberg: Rumunia szuka sposobu na poprawę relacji z administracją Trumpa