Wojsko Polskie właśnie zareagowało na tę sytuację. "To nie są puste przeloty" – podkreślono.
Ppłk Mariusz Łapeta z Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych przekazał, iż to nic niepokojącego, po prostu realizowane są szkolenia.
– Chciałbym uspokoić wszystkich mieszkańców, to są cykliczne ćwiczenia. Wojsko musi ćwiczyć, musi się szkolić, akurat w tym przypadku z wykorzystaniem śmigłowców Black Hawk, które są na wyposażeniu polskiej armii – poinformował w rozmowie z gazeta.pl.
Black Hawki nad Warszawą. Wojsko wyjaśnia
Ćwiczenia będą odbywały się do piątku i śmigłowce można zauważyć choćby nad terenami gęsto zaludnionymi. – Piloci śmigłowców ćwiczą swoje umiejętności w kwestii np. reagowania na różnego rodzaju klęski żywiołowe, chociażby odebranie rannych z dachu lub z boiska. Zdaję sobie sprawę, iż to może być uciążliwe, bo śmigłowce wytwarzają duży hałas. Zapewniam jednak, iż nie są to puste przeloty, piloci muszą się szkolić – podkreślił.
Przypomnijmy, iż Black Hawki brały też udział w nocnej akcji z wtorku na środę, gdy polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Ponadto wykorzystano też samoloty wczesnego ostrzegania AWACS, dwa myśliwce F–35 i dwa F–16, śmigłowce – bojowe Mi–24 i wielozadaniowe M–17.
Dowództwo Operacyjne RSZ uruchomiło procedury obronne i po raz pierwszy zdecydowano się zestrzelić te drony, które uznano za najbardziej niebezpieczne. W akcji brali udział też nasi sojusznicy, szczególnie Holendrzy, którzy swoimi F-35 strzelali do obiektów.