„Dopóki lewica i inne siły opozycyjne będą ograniczać swoje myślenie do kampanii wyborczych, zamiast zwracać uwagę na najważniejsze problemy społeczne, i dopóki opozycja pozostanie na swoich elitarnych pozycjach, wyalienowana nie szczędząca tzw. motłochowi swoich wyrazów pogardy i wyższości, tak długo PiS będzie rządził i się umacniał. Niektórzy są tak oderwani od rzeczywistości, iż wydaje im się, iż to tylko kwestia ułożenia koalicji wyborczych oraz nazwisk do Sejmu i Senatu oraz innych układów towarzysko-biznesowych. Nie myślą o społeczeństwie tylko o własnych dupach, byle je przepchnąć bliżej koryta. Tak się daleko nie zajedzie, choćby najbardziej luksusowym autem” – pisała Magda Ostrowska.
Nie pamiętam dokładnie kiedy napisała to przesłanie przedwcześnie zmarła w 2017 roku redaktorka „Dziennika Trybuna”. Wiedziałem już wtedy, iż niestety będzie to w Polsce długo aktualne.
„Rewolucja 4 czerwca”
Mamy rok 2023 i za sobą osiem lat słuchania skomlącej opozycji, iż już nie jest pępkiem świata, bo pisowska patologia zajęła jej miejsce. Oczywiście, w tym czasie poza skomleniem czy naigrywaniem się z czynowników PiS i jego elektoratu nic innego wyborcom nie zaproponowali. Postulat obalenia PiS jako program wyborczy opozycji podczas wyborów nie wystarczył do rzeczywistego jej obalenia i nie wystarczy też w tym roku. Chyba, iż „rewolucja 4 czerwca” odmieni kartę i obali tyranię, a „obrońcy demokracji” wrócą na „należne” im miejsce. Niestety „rewolucja 4 czerwca” chyba się powoli wypala. Gdyby było jak u Hitchcocka, iż na początku jest „trzęsienie ziemi”, a potem napięcie rośnie, to może by coś ugrali. Trzęsienie ziemi zrobili, to fakt, ale konceptu, energii i pracowitości starczyło jeszcze na Poznań, Wrocław i coś tam jeszcze. Teraz „rewolucja” przeniosła się do mediów społecznościowych. Publikowanie kolejnych filmików z Donaldem Tuskiem ma podtrzymać jej żar aż do zwycięskich wyborów. Główny aktor wciela się w różne role, ostatnio grał choćby posła Grzegorza Brauna. Nie wykluczam, iż pod koniec kampanii Tusk będzie łowił ryby by pozyskać głosy wędkarzy, których jest w Polsce ok. 1,5 mln.
„Wujowie rewolucji” – Roman Giertych i Tomasz Lis są tą taktyką zachwyceni i przewidują pod koniec lipca poparcie na poziomie 40%. Infantylność i lizusostwo tych panów w ironicznym komentarzu wykpiła choćby Marianna Schreiber: „60%. Co tak skromnie Panowie. Więcej entuzjazmu. Kluczem do zwycięstwa są filmiki DT”.
POPiS z jednej gliny
Jednak miesiąc po „rewolucji” sondaże przez cały czas dają PiS przewagę 5-6% i nic nie wskazuje, iż opozycja poprawi ten wynik. Na koniec zajmą się jeszcze przepychanką o wspólną listę wyborczą, czyli stworzeniem nowego układu towarzysko-biznesowego, który ma ich przepchnąć do koryta. Oczywiście oni, czyli wierchuszka PO, koryto dostaną, choćby jeżeli PiS wygra. A czy w ogóle ma to jakieś znaczenie kto wygra? Prawie żadne. Przedwcześnie zestarzałego Jarosława Kaczyńskiego może zastąpić osiem lat młodszy i świetnie się prezentujący Tusk. To może być najbardziej widoczna zmiana estetyczna. Cała reszta to kosmetyka. W sprawach zasadniczych kilka się różnią, bo pochodzą z tego samego „styropianowego” środowiska. Są skażeni koncepcjami i sposobem rozumienia świata swoich mentorów, autorytetów którzy w latach 70. XX wieku tkwili mentalnie w XIX wieku. Dlatego od ponad trzydziestu lat polscy politycy, nie licząc się z interesem własnego państwa i obywateli, bezrefleksyjnie wspierają każdą awanturę na Ukrainie i Białorusi, która jest wymierzona w Rosję. Tylko dlatego, iż jeden z drugim w latach 70./80. „na tajnych kompletach” przeczytali doktrynę xięcia Giedroycia i nie zauważyli, iż od lat 60. XX wieku świat się zmienił. jeżeli jeszcze kilka lat temu taka polityka, mimo swojej szkodliwości, nie była zbyt wielkim obciążeniem ekonomicznym dla Polski, to od lutego 2022 roku w sposób lawinowy rujnuje kraj. Oddawanie kolejnych dziesiątków miliardów złotych jest i będzie coraz bardziej odczuwalne dla obywateli średniego, niezbyt bogatego państwa.
Czy Tusk u władzy przerwie to szaleństwo? Nie! przez cały czas będzie rujnował budżet Polski, utrzymując ukraińską administrację i umożliwiając im prowadzenie wojny, co w efekcie doprowadzi do biologicznej i materialnej zagłady Ukrainy.
Irracjonalizm popierających PO
Dlatego traktowanie Tuska jako „ostatniej nadziei ludzi cywilizowanych” jest po prostu śmieszne i nieracjonalne. Może lepiej dla Polski, by Tusk przegrał? Przegrana będzie oznaczała, iż PO się zużyła i nastąpi początek jej końca. Duża partia poststyropianowa się rozsypie. PiS już nie będzie miał naturalnego wroga, na walce z którym zawsze opierał kampanię. Kaczyński w najlepszym razie, jako w miarę sprawny polityk dociągnie do końca kadencji, która się rozpocznie po wyborach. Jego podwładni będą potem walczyć o schedę po nim, co znacznie obniży wpływy tej partii.
Zatem można przyjąć, iż za cztery lata polska scena polityczna będzie w większości wolna od „grup rekonstrukcyjnych” opozycji lat 1980. i wtedy będzie można robić politykę opartą na interesie narodowym, a nie na bezrefleksyjnej realizacji doktryn sprzed wieku.
Na koniec zacytuję mojego kolegę: „Oczywiście iż PO może wygrać, byle na nich zagłosować, bo im się to należy. Łaskawie przyjmą wynik z rąk suwerena. Ale pracować na zwycięstwo? Mieć program? Przekonywać do tego? To dla chamów i prostaków”.
Cezary Michał Biernacki