Niedawno na portalu Myśl Polska ukazał się artykuł pt. „Niewypowiedziana wojna”, w którym autor opisał udział polskich najemników w ataku na terytorium Federacji Rosyjskiej i próbował ustalić czy polskie „psy wojny” działają pod patronatem RP czy nie.
Zostało postawione pytanie czy członkowie „Polskiego Korpusu Ochotniczego” uzyskali formalną zgodę od warszawskiego rządu, co według autora ma być kluczową przesłanką, by uznać lub odrzucić odpowiedzialność III RP. Jest to tylko część prawdy.
Majestat bezprawia
Są przesłanki, żeby stwierdzić, iż RP nie wydawała nikomu zgody na udział w siłach zbrojnych Ukrainy. Jednocześnie nie ma najmniejszej wątpliwości, iż III RP w majestacie prawa, a adekwatnie bezprawia, o czym poniżej, popiera i identyfikuje się ze wszystkimi Polakami nielegalnie walczącymi po stronie Ukrainy. Podkreślam, iż pisząc III RP mam na myśli całą sejmową klasę polityczną od Lewicy po Konfederację – może z małymi wyjątkami. Na tym właśnie polega perfidia tej sytuacji, iż prawo jest łamane zarówno przez koalicję rządzącą, jak też przez tych, którzy mają na sztandarach „Konstytucja” i samozwańczo mianowali się obrońcami praworządności.
Gdyby jacyś polscy obywatele wstąpili do Grupy Wagnera, nie uzyskując przed tym stosownych zezwoleń z Ministerstwa Obrony Narodowej, to oczywiście Rzeczpospolita Polska z całą swoją mocą ukarałaby przestępców. Celowo użyłem określenia „wstąpili”, a nie np. walczyli w Grupie Wagnera, bo przestępstwo określone w art. 141 k.k. ma charakter formalny i nie jest ono uzależnione od wystąpienia jakiegokolwiek skutku. Jest ono spełnione już z chwilą przyjęcia przez sprawcę (obywatela polskiego) obowiązków wojskowych w obcym wojsku lub w obcej organizacji wojskowej bez zgody adekwatnego polskiego organu (§ 1) lub obowiązków w wojskowej służbie najemnej zakazanej przez prawo międzynarodowe. Oczywiście jest to przestępstwo ścigane z urzędu, co znaczy, iż zaniechanie ścigania jest przestępstwem niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego.
Nie prawo, ale sejmowa wola polityczna
W przypadku polskich „psów wojny” walczących po stronie ukraińskiej mamy bez wątpienia do czynienia z zaniechaniem ścigania tych przestępców. Prokuratorzy nie mogą się tłumaczyć, iż nie wiedzą o tym procederze i jego skali, albowiem jest to wiedza powszechna. Proceder trwa od roku 2014, a w 2022 roku przybrał na sile. Z najemnikami przeprowadzane są długie wywiady na różnych kanałach TV, opisuje ich wiele tytułów prasowych nazywając „polskimi żołnierzami” i „bohaterami” – co jest aberracją. W przypadku śmierci takiego człowieka często jest on żegnany przez władze RP. Oczywiście ci prokuratorzy, którzy nie dopełnili swoich obowiązków (231 kk) mają swoich przełożonych, którzy także kogoś nad sobą mają. Jest wielce prawdopodobne, iż ci prokuratorzy nie dopełnili swoich obowiązków, bo ich szefowie udaremniają im wszczęcie postępowania karnego, czyli zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa poplecznictwa (239 kk). Ci szefowie też nie działają w próżni, tylko w realiach politycznych III RP, która jak widać na tym przykładzie, nie jest już państwem prawnym określonym w art. 2 Konstytucji RP.
W naszych realiach państwowych nie prawo, a wola polityczna ma pozycję nadrzędną. Przecież cała sejmowa klasa polityczna ma gdzieś, iż nikt nie ściga nielegalnie walczących po stronie ukraińskiej polskich najemników. Zarówno przez „kaczystów”, jak też „obrońców konstytucji”, prawo jest traktowane przedmiotowo i jest narzędziem do osiągania celów politycznych. To nie prawo wyznacza im zakres i zasady działania, co nakazuje Konstytucja, a wprost przeciwnie. To oni wyznaczają kiedy i w jakim zakresie prawo ma działać, a kiedy jest „wyłączone”. Takich praktyk nie było choćby w najmroczniejszym okresie PRL. Po ośmiu latach, gdy liczba walczących Polaków po stronie Ukrainy gwałtownie wzrosła, posłowie wszystkich partii zaczęli histerycznie szukać rozwiązania tego problemu. W grudniu 2022 roku do Sejmu trafił poselski projekt abolicji dla osób walczących po stronie ukraińskiej, pod którym podpisali się przedstawiciele wszystkich klubów oraz kół Polska 2050 i PPS (poza Konfederacją). Nie jest to niestety projekt abolicji tylko nieudolna próba zmiany treści części art. 141 kk z naruszeniem zasady lex retro non agit (prawo nie działa wstecz), ale po kolei.
Co to jest abolicja
Abolicja to akt prawny, ustawa, w oparciu o którą odstępuje się od ścigania określonych, popełnionych przestępstw, jak też umarza się postępowanie przygotowawcze i sądowe, choćby po ogłoszeniu wyroku, ale przed jego uprawomocnieniem. Abolicja może dotyczyć tylko i wyłącznie już popełnionych przestępstw. Abolicja nie powoduje zalegalizowania przestępstwa, a także nie zmienia jego kwalifikacji prawnej. Jest to jednorazowe anulowanie kary osobom, które popełniły czyn karalny w pewnym ściśle określonym czasie.
Projekt poselski określił tylko datę początkową – 20 lutego 2014 roku, po której odstępuje się od ścigania, ale nie określił daty końcowej. Według takiego zapisu nie powinno się ścigać także sprawców czynów, które dopiero zostaną popełnione w dowolnej przyszłości. Zatem nie jest to żaden projekt abolicji tylko prymitywna próba zalegalizowania przestępstw już popełnionych i tych, które zostaną popełnione. Czy ci posłowie którzy złożyli ten projekt są tak merytorycznie słabi, iż podpisali się pod takim potworkiem prawnym, czy tak leniwi, iż nie zbadali co podpisują – pozostaje nierozstrzygnięte. A może ani jedno ani drugie, tylko są po chamsku cwani, bo wiedzą, iż wytresowany lud zaakceptuje każdą ich głupotę, pod warunkiem, iż będzie ona szkodziła Rosji. W takim brzmieniu z mocy prawa ten projekt musi być odrzucony w pierwszym czytaniu. Nie będzie on jednak póki co procedowany bo został wrzucony do „zamrażarki”, nie z przyczyn merytorycznych tylko z powodu animozji wewnątrz PiS.
Opozycja udaje przywiązanie do Konstytucji
Jedyna zaletą tego projektu jest to, iż nasi „mężowie stanu” publicznie ujawnili, iż wojna trwa od 2014 roku, a polscy obywatele uczestniczą w niej od początku. Ujawnili też, iż władze o tym wiedziały od dziewięciu lat i łamały prawo, nie ścigając tych przestępców.
Że do lutego 2022 taki stan rzeczy był dla polskich władz do zaakceptowania, bo skala procederu nie była zbyt wielka i można było to potem „zamieść pod dywan”. Ponad rok temu „mleko się rozlało” i ujawniło się tylu ukraińskich patriotów z polskim obywatelstwem gotowych ginąć na stepach Ukrainy, iż ukraińscy patrioci z Wiejskiej mają teraz nie lada problem. Elektorat to widzi i póki co akceptuje. Ale czy będzie akceptował w nieskończoność? Czy dojdzie wreszcie do „Janów Kowalskich”, iż cała klasa polityczna ma ich za idiotów? Bo jak inaczej opisać zachowanie posłów Lewicy czy PO którzy jednego dnia drą mordę „Konstytucja!”, a na co dzień razem z PiS łamią tą Konstytucję, akceptując, iż nie ściga się wybranych sprawców przestępstw bo taka jest decyzja polityczna. Posłowie opozycyjni takim zachowaniem demoralizują obywateli jeszcze bardziej niż PiS. PiS nikogo nie gra, on taki jest. Natomiast posłowie opozycji grają szlachetnych i praworządnych, lepszych niż ogół obywateli. Widać wyraźnie, iż polscy najemnicy są chronieni przez polityków, którzy pozwalają im łamać prawo. Dlatego też cała polska klasa polityczna, co najmniej politycznie, odpowiada za poczynania naszych „zuchów” na Ukrainie i prędzej czy później zostanie im wystawiony za to rachunek. Ale póki co Agnieszka Romaszewska jest z nich dumna, chwaląc na Twitterze: „Chyba nikt nie jest w stanie zjednoczyć Polaków – już tylko Moskale…”.
Na razie ludzie patrzą na ten teatrzyk i biją brawo. Pytanie jak długo jeszcze?
Cezary Michał Biernacki