Battle of the wives. This is how the "first ladies" are campaigning. Expert bluntly: 2 for the majority

natemat.pl 1 day ago
Małgorzata Trzaskowska włączyła się w kampanię męża niemal jak rasowy polityk. Marta Nawrocka też od miesiąca jest widoczna. – Jestem tutaj z Szymonem, żeby go wspierać – przemawiała niedawno Urszula Brzezińska-Hołownia. Agnieszka Mentzen pojawiła się zaś u boku męża podczas konwencji kandydata Konfederacji. Jak żony kandydatów, którzy przodują w sondażach, wypadają w kampanii wyborczej? – Najbardziej widoczne są dwie żony – mówi dr hab. Bartłomiej Biskup, politolog. Dr Mirosław Oczkoś ocenia zaś surowo: – jeżeli chodzi o wykorzystywanie pierwszych dam, to raczej dwója dla większości, 3+ dla Trzaskowskich i trója dla Nawrockich.


Jak istotny jest udział żon/mężów w kampanii prezydenckiej? Najlepiej powiedzieliby w USA, czy we Francji, gdzie jest to oczywista normalność. Ale w Polsce też raczej nie trzeba tego tłumaczyć.

– Jednak nie wszystkie żony, czy mąż, jak w przypadku pani Biejat, są widoczne. I to jest w Polsce bardzo dziwne, bo małżonkowie mogą być bardzo dużym atutem do wykorzystania w kampanii wyborczej i to jest absolutnie na plus. A nie ukrywanie ich na boku, nie wiadomo po co i dlaczego – mówi dr Mirosław Oczkoś, specjalista od marketingu politycznego.

Dr hab. Bartłomiej Biskup, politolog, zaznacza, iż oczywiście sama pierwsza dama radykalnie nie wpływa na notowania kandydata.

– To nie jest tak, iż może zrobić zamieszanie w sondażach. Aczkolwiek żona bardzo uzupełnia wizerunek kandydata na prezydenta i przywódcy, którym ma być. To zaś może oddziaływać szczególnie na niezdecydowanych wyborców. Ktoś może pomyśleć: "On ma fajną żonę" i dla niektórych może to być czynnikiem, który zdecyduje o jego wyborze. To ważne, dlatego warto takie punkty, czyli to dopełnienie wizerunku, mieć – mówi.

W obecnej kampanii prezydenckiej – jak oceniają obaj eksperci – tylko dwie żony tak naprawdę pomagają i uzupełniają w ten sposób prezydencki wizerunek swoich mężów. Każda w innym stylu.

– Najbardziej widoczne są dwie żony. Trzaskowska i Nawrocka. W przypadku Trzaskowskiej wydaje się to planowe. Ona ma również swoje aktywności, swoje spotkania i swoją drogę. Natomiast Nawrocka bardziej pokazuje się z mężem. Występuje jako towarzyszka, oboje eksponują swój związek. Nie widać jej odrębnej działalności, jak czasami robi Trzaskowska – komentuje politolog.

Małgorzata Trzaskowska. "Widać, iż jest jakiś pomysł na nią"


Małgorzata Trzaskowska jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Jeździ po Polsce. I z mężem, i sama. Niedawno z Rafałem Trzaskowskim była w woj. świętokrzyskim i występowała u jego boku. Ale miała też swój program.

"W kieleckiej kawiarni zdecydowanie widać ducha kobiecej energii i przedsiębiorczości" – pisała po spotkaniu z lokalnymi przedsiębiorczyniami.



W wielu miejscach spotyka się z kobietami. Rozmawia o edukacji, o zdrowiu, o badaniach.

"Po kolejnych spotkaniach w trasie widzę, jak wielka drzemie w nas – kobietach – siła i pozytywna energia", "Drogie kobiety, serce mi rośnie, gdy widzę, jak się organizujecie w całej Polsce", "Niezależnie od tego czy jesteśmy z większego, mniejszego miasta czy ze wsi – każda z nas ma te same troski" – relacjonuje na Instagramie z hasztageiem KobietyMająGłos.

W Zakopanem spotkała się z parą, której urodziło się dziecko dzięki in vitro i wybrała się też na spacer do Doliny Jaworzynki w Tatrach z pierwszą od 30 lat kobietą ratowniczką TOPR. – Za mną kolejka, na którą Rafał zabrał mnie na jedną z naszych pierwszych randek – mówi na nagraniu o kolejce na Kasprowy.

Trzaskowska na rowerze, na spacerze, z kijami nordic walking, sadząca kwiaty na balkonie, w gospodarstwie pszczelarskim – dużo jest takiej w mediach społecznościowych. Ale odwiedziła też na przykład ludzi, którzy rozwiesili banery wyborcze jej męża.

– Zauważyliśmy banery na płocie gospodarzy. Nie mogłam się oprzeć pokusie, żeby im nie podziękować – mówi na jednym z nagrań.



– Pani Trzaskowska ma największe doświadczenie ponieważ pięć lat temu trochę brała już udział w kampanii wyborczej. Widać, iż jest jakiś pomysł, żeby ją wykorzystać – komentuje dr. Mirosław Oczkoś.

Ona sama powiedziała w wywiadzie dla Onetu:


– Jestem dojrzalsza i z większą świadomością podchodzę do tego, co się dzieje. Minęło pięć lat, a w tym czasie zdobyłam wiele dodatkowych doświadczeń. Ta kampania jest znacznie dłuższa i bardziej wymagająca, ale teraz wiem, czego chcę, czym chciałabym się zajmować i gdzie postawić granice – zarówno wobec samej kampanii, jak i mojej roli w niej.

Marta Nawrocka. "Na razie była plastrem na ranę wizerunkową"


Z Martą Nawrocką (tu przeczytacie więcej, kim jest), jest nieco inaczej. – Są próby wykorzystania pani Nawrockiej, ale coś chyba nie idzie. Na początku wystąpiła z musu, żeby skompensować aferę wokół apartamentu. To było zrozumiałe, ale nie wyglądała na szczęśliwą – komentuje dr Oczkoś.

Późniejsze jej "pojawianie się" ocenia poprawnie. – Jednak nie wydaje się być atutem. Na razie pani Nawrocka była plastrem na ranę wizerunkową Karola Nawrockiego – dodaje ekspert.



Żona Karola Nawrockiego pojawiła się w kampanii męża w połowie lutego. Zadebiutowała wtedy w mediach społecznościowych.

"Nie wyobrażam sobie, by nie wspierać mojego męża w tej ważnej drodze. Na czas kampanii wyborczej zawiesiłam swoje życie zawodowe, zatem bez wątpienia Karol i Państwo możecie na mnie liczyć" – napisała na Instagramie.

Łukasz Grzegorczyk pisał wtedy, iż trudno ją rozgryźć. – Dla niej wejście w politykę jest bardziej szokujące, niż dla jej męża – usłyszał od byłego posła PiS.

Marta Nawrocka aktywnie uczestniczy w wiecach wyborczych kandydata PiS, towarzyszy w spotkaniach z przedsiębiorcami i zwykłymi ludźmi. Fotografuje się z nimi, zagaduje dzieci.

"Mój mąż kocha Polskę. Zasłużył sobie na miejsce, w którym dzisiaj jest. Nigdy się na nim nie zawiodłam" – mówiła o nim w wywiadzie dla Tygodnika Sieci.

Na ogół są razem. Ostatnio na przykład na Kongresie Polskiej Wsi w Opocznie. I na Podkarpaciu. Często na nagraniach widać, jak trzymają się za ręce.



Jednak przed weekendem Karol Nawrocki pochwalił się nagraniem z wizyty żony w "Domu Marzeń" w Gdyni. "To przestrzeń pełna ciepła i zaangażowania, w której osoby z niepełnosprawnością intelektualną mają możliwość rozwoju, samodzielności i realizowania swoich pasji" – napisał.

Z kolei sama Nawrocka pokazała się z kobietami w Krakowie, z hasztagiem KobietyZaNawrockim. "Kawa w takim towarzystwie smakuje najlepiej!" – skwitowała.

Czyżby zamierzała iść śladem Małgorzaty Trzaskowskej?


"Obie blondynki, raczej filigranowe", "Dość podobne do siebie"


W ogóle niektórzy zauważają, iż fizycznie są z Małgorzatą Trzaskowską podobne. – Fizycznie faktycznie. Obie blondynki. Raczej filigranowe. Uśmiechnięte. Robią sympatyczne wrażenie. Odnajdują się. Nie widzę żadnych zastrzeżeń. Wydaje mi się, iż mogą być dobrze odbierane – mówi Bartłomiej Biskup.

Tomasz Jacyków, stylista, oceniał niedawno kandydatki na pierwsze damy w rozmowę z "Wprost". – Panie są dość podobne do siebie, wszystkie są blondynkami. Wydaje się jednak, iż najbardziej "międzynarodowa" jest Małgorzata Trzaskowska – powiedział.

Na pytanie, pod jakim względem, odpowiedział, iż żona Trzaskowskiego stwarza wrażenie oswojonej z opinią publiczną i jest bardzo bezpośrednia w kontaktach z ludźmi. – A co do ubioru, prezentuje bardzo nowoczesny styl. Mieści się w ramach dress code'u. Powiedziałbym, iż jest w miarę modna, ale bez przesady – komentował.

W przypadku Marty Nawrockiej zwrócił uwagę, jak się ubiera – "począwszy od bardzo modnej, niebieskiej bluzki, przez szary żakiet z kamizelką w tym samym kolorze, po żółty kardigan w stylu Chanel". – Nie wiadomo, czy pani chce być modna, czy godna. Widać dysonans, pociąg do wielkiego świata. Za bardzo. To walka karnawału z postem.

A reszta żon? Trzeba przyznać, ich prawie wcale nie widać.

– jeżeli chodzi o wykorzystywanie pierwszych dam w kampanii wyborczej, to raczej dwója dla większości, 3+ dla Trzaskowskich i trója dla Nawrockich – ocenia surowo dr Mirosław Oczkoś.

Spójrzmy więc na pozostałe panie, których mężowie zajmują najwyższe miejsca w sondażach.

Agnieszka Mentzen. "Chyba bym jej nie rozpoznał"


– Mam bardzo dobrą i cierpliwą żonę, skoro tyle ze mną wytrzymała i z wyrozumiałością podchodzi do tego, iż ciągle nie ma mnie w domu – tak w Radiu Zet mówił o żonie Sławomir Mentzen. W kampanii wyborczej zupełnie jej jednak nie widać.

Media odnotowały tylko, gdy w lutym pojawiła się u boku męża podczas konwencji prezydenckiej Konfederacji (tu przeczytacie więcej kim jest Agnieszka Mentzen).

– Szczerze mówiąc, chyba bym jej nie rozpoznał z widzenia. Bo jej w ogóle nie ma w tej kampanii – mówi dr hab. Bartłomiej Biskup. Zastanawia się tylko, czy to jest planowane. A może to ona nie chce?

– A może to jest kwestia tego, iż pan Menzten ma młodszy elektorat, który jeszcze tak bardzo nie zwraca uwagi na wartości rodzinne? Ci ludzie są na innym etapie życia i może nie jest to dla nich super ważne? Jednak gdyby chcieli rozszerzać elektorat o starsze osoby, to żona Mentzena by się przydała – uważa.

Dr Oczkoś przypomina zaś, iż Sławomir Mentzen pokazał kiedyś, jak siedzi w pokoju, pali cygaro...

– Raczej grał wtedy sierotę, iż nic nie umie, ani ugotować wody, ani parówki. Rozumiem, iż to żona gotuje. Ale nie jest wykorzystana w kampanii. Być może jest to związane z tym, iż z prawej strony tak to wygląda, iż kobiety "do kuchni". To jednak nie wygląda dobrze – komentuje.



Mało, jak zauważają nasi rozmówcy, w kampanii widoczna jest też żona Szymona Hołowni, który w sondażach zajmuje czwarte miejsce.

Urszula Brzezińska-Hołownia. "Pokazała się może ze dwa razy"


"Żona. Przyjaciel. Mama naszych dwóch córeczek. Pilot wojskowy. Moja Ula, moje największe wsparcie" – tak kilka dni temu napisał o niej na Instagramie marszałek Sejmu. Publikując nagranie, na którym podczas jednego ze spotkań wyborczych Urszula Brzezińska-Hołownia publicznie go popiera.

– Wiem, iż on jako prezydent zapewni Polsce bezpieczeństwo. Szymon się nie boi. Ma odwagę mówić o rzeczach, o których inni milczą, bo musieliby coś zrobić. Polska potrzebuje prezydenta, który służy ludziom i rozumie na czym polega ta służba – mówiła. (Tu przeczytacie więcej kim jest żona Szymona Hołowni).

Bartłomiej Biskup komentuje: – Pani Hołownia pokazała się może ze dwa razy i to teraz, gdy jest bardziej dynamiczna faza kampanii, więc pewnie dlatego. Może ma swoje obowiązki, może za bardzo nie ma czasu. Ale na pewno jest mniej zauważalna od żon Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego.

Dr Oczkoś zauważa, iż przed nami jeszcze ponad miesiąc kampanii. Wszystko może się jeszcze zdarzyć. Ale póki co, też nie widzi wielkiego zaangażowania żony Szymona Hołowni w kampanię męża.

– Jest bardzo słabo wykorzystywana w tej kampanii. A myślę, że, jako pilot, byłaby bardzo dużym atutem. W czasach, gdy prezydent w Polsce jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i miałby przy sobie oficera lotnictwa? To jest potencjał absolutny! Tylko trzeba by to mądrze wymyślić – uważa Mirosław Oczkoś.



"Pani Kwaśniewska była wzorem pierwszej damy"


Ale żon, czy mężów pozostałych kandydatów jeszcze bardziej nie widać. Na przykład piątego w sondażach Grzegorza Brauna, ale nie tylko. – W ogóle nie wiem, kim jest mąż pani Magdaleny Biejat. Nie ma żony pana Adriana Zandberga – wskazuje dr Oczkoś.

A, jak podkreślają nasi rozmówcy, wszystkie/wszyscy powinni być bardziej widoczni.

– Zdecydowanie lepiej jak są. W 2005 roku, podczas drugiej kampanii prezydenckiej Aleksandra Kwaśniewskiego bardzo aktywna była Jolanta Kwaśniewska. Była uzupełnieniem i dużym atutem prezydenta. Natomiast w kampanii 2020 roku wszyscy pytali, gdzie jest pani Duda. Kompletnie nie było jej widać. Nie pomogła mężowi, a mogłaby – wspomina Bartłomiej Biskup.

Dr Oczkoś przypomina w ogóle tradycję pierwszych dam w Polsce. A adekwatnie modele, które przez lata się ukształtowały.

– Pani Danuta Wałęsa i Maria Kaczyńska to były takie matki narodu. Pani Anna Komorowska nie bardzo w tym uczestniczyła. Pani Jolanta Kwaśniewska jest wzorem pierwszej damy, szczególnie z drugiej kadencji męża. Pani Agata Duda wybrała model milczący. Nie wiadomo, czy lubi tę prezydenturę, czy nie, bo czasami jak mowa ciała pokazywała, iż była raczej sceptyczna. W zasadzie jedyna reakcja, jaka była to "Ja się pana nie boję, panie prezesie" – mówi.

A sama kampania wyborcza też coś pokazuje o potencjalnych "pierwszych damach". O tym, czego ewentualnie będziemy się mogli po nich spodziewać, gdy któraś z nich już naprawdę zamieszka w Pałacu Prezydenckim.

Read Entire Article