21.06. br. podczas specjalnej konferencji prasowej, Yang Tao (chin. 杨涛), dyrektor generalny Wydziału Stanów Zjednoczonych Ministerstwa Spraw Zagranicznych ChRL, podsumował wizytę sekretarza stanu USA Antonyego Blinkena w Pekinie. Przestawił szczegóły rozmów, wyjaśnił stanowisko Chin m.in. w sprawie Tajwanu, stanu demokracji, praw człowieka, kwestii Morza Południowochińskiego, kryzysu na Ukrainie, dialogu chińsko – amerykańskiego oraz relacji militarnych między obu mocarstwami.
Tajwan
To najważniejsza kwestia w stosunkach chińsko-amerykańskich. Stany Zjednoczone podjęły tu wyraźne zobowiązanie, uznając, iż są tylko jedne Chiny, iż Tajwan jest częścią Chin, i iż rząd Chińskiej Republiki Ludowej jest jedynym prawowitym rządem reprezentującym Chiny na arenie międzynarodowej. Zobowiązania te są zawarte w trzech wspólnych komunikatach chińsko-amerykańskich, co oznacza również, iż strona amerykańska uznaje prawdziwe status quo w Cieśninie Tajwańskiej: obie strony cieśniny należą do jednych Chin.
Strona amerykańska nazywa to “polityką jednych Chin”.
Początkowo ta polityka była jasna i czysta. Ale w późniejszym czasie Stany Zjednoczone przyjęły “Ustawę o stosunkach z Tajwanem” naruszając status quo. Kolejnym naruszeniem przyjętego stanu rzeczy było “Sześć gwarancji dla Tajwanu”. Oba dokumenty powstały w wyniku jednostronnych działań, bez uwzględnienia wcześniejszych zobowiązań. Chiny stanowczo sprzeciwiały się i odmawiały uznania tych regulacji.
Obecnie Stany Zjednoczone mają tendencję do łączenia “polityki jednych Chin” z pokojowym uregulowaniem przez Chiny kwestii Tajwanu i uważają pokojowe rozwiązanie tej kwestii przez Chiny za podstawową zasadę “polityki jednych Chin”. Ta kwestia, jak i Xinjiangu, Tybetu, czy Hong Kongu stanowią rdzeń podstawowych interesów Chin i nie mogą być w żadnym wypadku przedmiotem zewnętrznej ingerencji.
Regiony autonomiczne
Kwestie z nimi związane nie mają żadnego powiazania z prawami człowieka, religią, czy kwestiami etnicznymi. Podnoszenie ich to dotykanie kluczowych spraw związanych z suwerennością i integralnością terytorialną Chin, bezpieczeństwem narodowym kraju. Kwestie te mają wpływ na podstawowe interesy Chin i tutaj nie ma miejsca na tolerowanie jakiejkolwiek ingerencji zagranicznej, pod jakimkolwiek pretekstem.
Demokracja i prawa człowieka
Są one uniwersalnym celem całej ludzkości. Chiny mają pełne przekonanie do chińskiej demokracji ludowej. jeżeli chodzi o przestrzeganie praw człowieka postęp zachodzący w Chinach jest niewątpliwy. Wszystkie kraje mają prawo podążać własną ścieżką demokracji i praw człowieka, która odpowiada ich specyficznym uwarunkowaniom. Kraje mają różne praktyki w zakresie demokracji czy praw człowieka, mogą uczyć się od siebie nawzajem i wspólnie te praktyki udoskonalać, ale nie mogą wytykać palcami innych państw, ingerować w wewnętrzne sprawy Chin pod pretekstem obrony demokracji oraz praw człowieka.
Morze Południowochińskie
Stany Zjednoczone nie są tu stroną sporu. Chiny roszczą sobie prawo do określonych akwenów w oparciu o podstawy historyczne i prawne. Istotnym jest fakt, iż spory dotyczące tych akwenów nie naruszały wolności żeglugi i przelotów na tym obszarze. Jednak pod przykrywką “wolności żeglugi” amerykańskie okręty wojenne i samoloty wojskowe prowokują Chiny, co zwiększa zagrożenie bezpieczeństwa tak w powietrzu jak i na morzu. jeżeli Stany Zjednoczone naprawdę dbają o stabilność na Morzu Południowochińskim i mają nadzieję na uniknięcie kolizji, wypadków, powinny zaprzestać testowania i śledzenia Chin.
O “międzynarodowym porządku opartym na zasadach”
Założeniem i celem prezydenta Xi JinPinga, opowiadającego się za wspólnotowym działaniem na rzecz przyszłości dla ludzkości, jest wzmocnienie międzynarodowej solidarności i współpracy w celu wspólnego sprostania globalnym wyzwaniom. Chiny są krajem, który podpisał Kartę Narodów Zjednoczonych, współtwórcą, obrońcą i beneficjentem obecnego porządku międzynarodowego. Kiedy mówi się “międzynarodowy porządek oparty na zasadach”, to jakie zasady mówiący mają na myśli? jeżeli jest to Karta Narodów Zjednoczonych, dla Chin to zbiór zasad, co do których nie ma żadnych wątpliwości, ale jeżeli kilka państw ustanawia swoje własne zasady porządku międzynarodowego, które narzucają państwom trzecim, Chinom trudno zgodzić się na zaakceptowanie takiej sytuacji.
De-risking
Pierwszą rzeczą, którą należy ustalić, to czym jest ryzyko? Skąd bierze się ryzyko? W jaki sposób Chiny mogą stać się ryzykiem, skoro zapewniają światu stabilność, pewność, pozytywną energię, rozwój gospodarczy? Bez względu na to, jak to się przedstawia, istotą amerykańskiego “zmniejszenia ryzyka” lub “oddzielenia i zerwania łańcucha” jest “de-sinizacja”. Te działania nie tylko nie rozwiążą własnych problemów Stanów Zjednoczonych, czy innych krajów, ale „zjedzą same siebie” i pociągną za sobą świat. Największe możliwości rozwoju daje współpraca, w tym z Państwem Środka. Bez niej nie ma szans na globalny dobrobyt, nie ma szans na rozwój Chin bez globalnych powiazań. Chiny i Stany Zjednoczone powinny kierować się dobrem ludzkości, wspólnie przewodzić globalnej współpracy, aby stawić czoła globalnym zagrożeniom.
O komunikacji ze Stanami Zjednoczonymi
Chiny nigdy nie odrzucały możliwości komunikacji. Pytaniem otwartym jest w jaki sposób ma przebiegać ta komunikacja? Czy dzięki niej można osiągnąć jakieś efekty? Komunikując się strony powinny przede wszystkim szanować siebie nawzajem i konsultować się na równych zasadach. Komunikacja musi być skuteczna, nie może być sztuką dla sztuki, nie może wyłącznie służyć jako narzędzie rozwiewania własnych obaw. Nie można ignorować obaw drugiej strony. I ci ważne: nie wystarczy mówić i deklarować, przede wszystkim należy działać.
Chiny są gotowe prowadzić konstruktywny dialog w duchu wzajemnego poszanowania. Strona amerykańska powinna również wykazać się szczerością i podjąć konkretne działania. Stabilizacja stosunków chińsko-amerykańskich wymaga wspólnych wysiłków tak Chin, jak i Stanów Zjednoczonych, aby spotkać się w połowie drogi.
Kryzys na Ukrainie
Stanowisko Chin jest tutaj bardzo jasne. Strony konfliktu należy skłonić do przywrócenia pokoju na drodze rozmów i politycznego porozumienia. Chiny wspierają wszelkie wysiłki sprzyjające zawieszeniu broni, zaprzestaniu działań wojennych, promowaniu rozmów pokojowych. Chiny będą przez cały czas utrzymywać obiektywne i uczciwe stanowisko, przekonywać do pokoju i nie zrobią niczego, co odbiega od zasad. Nie dolewają oliwy do ognia, a tym bardziej nie wykorzystają okazji do szukania dodatkowych zysków.
Żaden kraj nie może zmusić Chin do wyboru strony. Złą praktyką jest zniekształcanie i oczernianie chińskiego stanowiska oraz wprowadzanie jednostronnych sankcji wobec chińskich przedsiębiorstw i osób fizycznych.
Jeśli Chiny naprawdę muszą wybrać stronę, wybiorą stronę pokoju, perswazji i rozmów oraz politycznego porozumienia. Niektóre kraje poprosiły Chiny o niedostarczanie broni do Rosji, tymczasem świat wyraźnie widzi, kto dostarcza broń stronom konfliktu. Dlatego Chiny wzywają angażujące się w konflikt kraje do zaprzestania dolewania oliwy do ognia i zaprzestania oczerniania Chin.
Spółki amerykańskie w Chinach
Stany Zjednoczone mają ponad 70 tysięcy firm w Chinach. Według Amerykańsko-Chińskiej Izby Handlowej prawie 90% z tych przedsiębiorstw przynosi zyski, a większość w perspektywie co najmniej 5 lat chce pozostać i przez cały czas inwestować w Chinach. Chiny będą się na świat coraz szerzej. Będą dalej tworzyć warunki działania biznesowego zorientowane na rynek, praworządne i zgodne z międzynarodowymi standardami akceptowanymi przez środowisko biznesowe. Ale niezależnie od tego, czy to przedsiębiorstwo chińskie, czy zagraniczne, prowadząc działalność w Chinach, musi ono działać zgodnie z tutejszym prawem.
Chińsko – amerykańskie kontakty wojskowe
Stanom Zjednoczonym jest dokładnie wiadomo jakie są przyczyny obecnych trudności w chińsko-amerykańskich stosunkach wojskowych. Aby komunikacja pomiędzy przedstawicielami sił zbrojnych obu państw uległy normalizacji koniecznym jest, by USA usunęły stworzone przez siebie przeszkody takie, jak np. jednostronne, bezprawne sankcje wobec Chin. Po zlikwidowaniu takich przeszkód można rozpocząć rozmowy o wymianie informacji czy współpracy między obiema armiami.
Komentarz (Andrzej Zawadzki-Liang):
Czy może być coś bardziej nieuzasadnionego, szkodliwego, czy wręcz głupiego, niż to co powiedział prezydent Joe Biden podczas przemówienia na konferencji przedwyborczej w Kalifornii? Ledwie dzień po tym jak administracja Stanów Zjednoczonych, a w ślad za nią media tamtejsze ogłosiły sukces Blinkena w Pekinie, który przebywał tam z dwudniową wizytą w celu m.in. złagodzenia napięć między obu stronami, ustanowienia mechanizmów zarządzania kryzysowego oraz ustalenia obszarów potencjalnej współpracy, prezydent Biden nazywa prezydenta Xi JinPinga zażenowanym swoją nieudolnością dyktatorem.
Wysiłki sekretarza stanu USA tym samym trafiły do kosza. Joe Biden powinien raczej zająć się swoim zdrowiem i wnukami, a dać sobie spokój z wpływaniem na działanie dyplomacji największego gospodarczo i militarnie państwa świata. Trudno w takich okolicznościach mówić o jakichkolwiek szansach budowania zdrowych relacji między mocarstwami. Biden okazuje się jeszcze bardziej niekompetentny od swojego poprzednika, być może jest najmniej kompetentnym prezydentem USA w ostatnim stuleciu.
Wypowiedź prezydenta USA oczywiście wywołała reakcję rządu Państwa Środka. Rzecznik prasowy ministerstwa spraw zagranicznych ChRL oświadczył, iż uwagi Bidena były “skrajnie absurdalne” i “nieodpowiedzialne”. W ten sposób Biden – wedle strony chińskiej – podważył podstawowe zasady protokołu dyplomatycznego oraz naruszył godność polityczną Chin. Biden, jak uważa chiński MSZ, dokonał jawnej prowokacji.
Kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych nabiera tempa i staje się coraz ostrzejsza, a Chiny będą w niej tematem pozwalającym zdobyć łatwe punkty. Jednak odpowiedzialny przywódca powinien być świadomy, iż skomplikowane, delikatne stosunki chińsko – amerykańskie są ważnienie tylko dla obu mocarstw, ale także dla świata. Dlatego też odpowiedzialny przywódca powinien robić wszystko, by stosunki te były co najmniej poprawne.
Niestety Joe Biden nie ma świadomości ciężaru odpowiedzialności, która na nim spoczywa jako na prezydencie USA. A być może znajduje się w stanie znanej u nas „pomroczności jasnej”.
Tak czy inaczej: nie można mówić o odwilży w stosunkach amerykańsko-chińskich. Iskrzy i będzie iskrzyło. Z czyjej winy? To jasne jak słońce.
Tak teraz wyglądają relacje amerykańsko–chińskie w zaledwie dwa dni po wizycie w Chinach wysokiego przedstawiciela administracji USA, wizycie określanej jako sukces i powrót do dialogu.
Z kim Chiny mają prowadzić ten dialog? Z nieodpowiedzialnym partnerem? Czy można go poważnie traktować?
W środę 21 czerwca ambasada ChRL w Waszyngtonie oświadczyła, iż złożyła formalny protest, a chiński ambasador Xie Feng przekazał wyższym urzędnikom Białego Domu i Departamentu Stanu, iż Waszyngton “powinien podjąć szczere działania, aby odwrócić negatywny wpływ” tego, co powiedział Biden lub “ponieść wszystkie tego konsekwencje”.
“W związku z ostatnimi nieodpowiedzialnymi uwagami na temat systemu politycznego Chin i ich najwyższego przywódcy, nie można powstrzymać się od kwestionowania szczerości strony amerykańskiej w dążeniu do ustabilizowania stosunków”, podała ambasada w oświadczeniu. “Chiński rząd i naród nie akceptują żadnych politycznych prowokacji wobec najwyższego przywódcy Chin i zdecydowanie na nie odpowiedzą”.
Źródła:
Autor: 梁安基 Andrzej Z. Liang, 上海 Shanghai, 中国 Chiny
e-mail: [email protected]
Redakcja: Leszek B. Ślazyk
e-mail: [email protected]
© www.chiny24.com